środa, 28 lutego 2024

Dom Slaughterów. Tom 2: Szkarłat - Recenzja

 

Początkowe odsłony „Coś zabija dzieciaki” nie zrobiły na mnie oszałamiającego wrażenia. Tytuł był dobry, ale tylko tyle, bez rewelacji. Tymczasem zewsząd spływały ochy i achy sugerujące, że mamy do czynienia z horrorowym objawieniem. Rzeczywistość była jednak nieco inna. Dopiero niedawno cykl zaczął zauważalnie zwyżkować – piąty tom głównej serii i pierwsza odsłona spin-offa sprawiły, że odzyskałem entuzjazm w stosunku do konceptu Jamesa Tyniona IV. Premiera drugiego tomu „Domu Slaughterów” (czyli wspomnianej serii pobocznej) to doskonała okazja do przekonania się, czy wysoka forma została utrzymana.

Edwin Slaughter jest skrybą w Zakonie Świętego Jerzego. Wydawać by się mogło, że w życiu nie czeka go nic specjalnie ekscytującego, jednak pewnego dnia młody mężczyzna zostaje wysłany do zbadania tajemniczej sprawy. Czy na arenie wydarzeń pojawiło się prastare, mistyczne monstrum? Edwin będzie musiał określić charakter zagrożenia i stanąć oko w oko ze swoimi najgorszymi lękami. Stawka tej konfrontacji będzie bardzo wysoka.

„Szkarłat” znacząco różni się od wszystkich wcześniejszych odsłon obu serii, w których coś zabija dzieciaki. Tym razem zajrzymy do wewnątrz, przyjrzymy się temu, jak funkcjonuje psychika członka Zakonu Świętego Jerzego. I choć fabularnie rzecz nadal opiera się w jakiejś mierze na motywie konfrontacji człowieka z potworem, to samo polowanie na monstra nie tylko schodzi na zdecydowanie dalszy plan, ale nie stanowi głównej fabularnej atrakcji tomu. Co więcej, ten motyw w zasadzie jest tak bardzo nieistotny, że moglibyśmy spokojnie obejść się bez niego. To naprawdę zaskakujące.

Jeśli skupiamy się na bohaterze i jego wewnętrznych rozterkach i przeżyciach, znaczy to, że scenarzysta musiał mieć pomysł, jak Edgara Slaughtera poprowadzić i jak sprawić, żeby ciągła ekspozycja jego (metaforycznie pojmowanego) wnętrza przyciągała uwagę i nie nużyła nadmiarem sentymentalizmu. Czy się udało? Odpowiedź na to pytanie nie jest jednoznaczna. Monotonii zapobiega przede wszystkim interesujące rozwinięcie konceptu sprawczości wiary w istnienie potworów, dzięki czemu zmagania Edgara z własną przeszłością i z powierzoną mu misją stają się interesujące (i to mimo ich statyczności). To na pewno jest znaczący plus tej opowieści.

Mankamentem jest za to przede wszystkim nierówne tempo całej historii. Pławienie się głównego bohatera we własnych przeżyciach i w przeszłości sprawia, że na kartach „Szkarłatu” prawie w ogóle nie uświadczymy bardziej dynamicznej akcji. Mając na uwadze charakter wcześniejszych tomów obu serii, jest to spore zaskoczenie i to raczej in minus. Dotąd bowiem zwracano uwagę na dobre wyważenie proporcji między akcją i chwilą odpoczynku oraz refleksji. Tu proporcje zostały zachwiane i jest to wyraźnie odczuwalne w każdym kolejnym zeszycie „Szkarłatu”.

Seria od samego początku charakteryzuje się ładnymi, ostrymi grafikami i nie inaczej jest w przypadku spin-offa. Tym razem za ilustracje odpowiada co prawda inny artysta niż poprzednio, nadal jednak jest na czym zawiesić oko. Co istotne, Cadonici potrafi odpowiednio zilustrować komiks, w którym na dobrą sprawę bardzo mało się dzieje. Jej prace bywają bardzo wysmakowane, ale gdy trzeba, Włoszka potrafi pokazać pazur. Obrazu całości dopełnia zamieszczona na końcu albumu galeria okładek i jak, można się było spodziewać, część z nich to prawdziwe małe dzieła sztuki.

Czy warto poświęcić chwilę na lekturę „Szkarłatu”? Bez wątpienia tak, zwłaszcza jeśli zdążyliście polubić świat przedstawiony i perypetie niejednoznacznych moralnie łowców walczących z potworami. Czy jest to czołówka serii? Bez wątpienia nie, a to z tego względu, że ten tom stoi niejako w kontrze do poprzednich. Prezentuje nieco inne, bardziej kameralne i refleksyjne podejście do tematu. Nie wszystkim się ono spodoba, sam mam mieszane uczucia, potrafię jednak dostrzec walory takiego twórczego manewru. A w jakim kierunku pójdą kolejne albumy, przekonamy się już niebawem – kontynuacje obu cykli ukazały się już w USA, teraz czekać tylko na ich polskie wydania.

Tytuł: Dom Slaughterów
Tom: 2
Scenariusz: Sam Johns
Rysunki: Leticia Cadonici
Kolory: Francesco Segala
Tłumaczenie: Paweł Bulski
Tytuł oryginału: House of Slaughter Vol. 2 – Scarlet
Wydawnictwo: Non Stop Comics
Wydawca oryginału: Boom Comics
Data wydania: październik 2023
Liczba stron: 144
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Format: 170 x 260
ISBN: 978-83-8230-505-0

(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal, na którym ukazała się 27. 11. 2023).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz