piątek, 10 czerwca 2022

Deadly Class. 1988. Tom 8: Nigdy nie wracaj - Recenzja

 

Na kolejne tomy „Deadly Class” czekam zawsze z wypiekami na twarzy. Seria znalazła we mnie wiernego fana, czego przed lekturą pierwszego tomu absolutnie się nie spodziewałem. Byłem przekonany, że dostanę mdławą teen dramę, jednak to, co zaserwował Rick Remender, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Chwyciło jednak z miejsca i trzyma do teraz. Co istotne, mimo niesamowitego tempa akcji opowieść ani przez chwilę nie bazowała tylko na tej intensywności, zawsze dając nam wyraźnie widoczną i niegłupią refleksję. Mała zadyszka trafiła się dotąd jedynie raz (na wysokości tomu szóstego), ale całościowo cykl jest znakomity. Jego ósma odsłona potwierdza ten stan rzeczy.

Marcus Lopez Arguello nie zamierza poddawać się światu. Doświadczony nie tylko przez los, ale i przez kolegów ze szkolnej ławki, próbuje znaleźć własną ścieżkę. W końcu nie musi też stawać do walki z przeciwnościami sam, towarzyszy mu Maria, dziedziczka narkotykowego kartelu. Bohaterowie nie mogą jednak zaznać spokoju – w najmniej oczekiwanym momencie dopada ich przeszłość. Marcus i Maria nie zamierzają grać według niczyich reguł i udają się do miejsca, w którym ich wspólna droga się zaczęła.

Muszę powiedzieć, że decyzja Remendera o powrocie do King’s Dominion nieco mnie zaskoczyła. Byłem pewien, że Marcus i Maria spalili za sobą tyle mostów, że drzwi szkoły będą już dla nich zamknięte. Tymczasem okazuje się, że ścieżka, jaką kroczyli i styl, w jakim pozbywali się przeciwności, może być dla mistrza Lina argumentem „za” powrotem pary na drogę morderczej edukacji. W placówce bohaterów czekają z kolei nowe niebezpieczeństwa, przede wszystkim ze strony tych, dla których dotychczasowe status quo było wygodne. Pojawienie się nowych-starych graczy zaburza tę delikatną równowagę, a to już w punkcie wyjściowym „Nigdy nie wracaj” zapowiada masę atrakcji.

„Deadly Class” stoi akcją, ale ważne są tu też dialogi i otoczka różnych subkultur. Z tego też względu wydaje mi się, że komiks całościowo bardziej trafi do tych, którzy pamiętają czasy, gdy młodzi ludzie buntowali się bardziej wyraziście, zanim nie otumaniły ich jeszcze wszechobecne dziś dobrobyt i technologia i nie sprawiły, że nawet bunt stał się leniwy. Takie właśnie czasy opisuje Remender w swoim cyklu (a jak wiadomo – kiedyś to były czasy, a teraz nie ma czasów). Scenarzysta okrasza kolejne sceny dobrymi dialogami, które choć często są wulgarne, to nie są przy tym głupie. Choć bohaterowie są młodzi, ich przemyślenia na temat istoty życia potrafią być zaskakująco celne. Co ważne,  Remender nie wkłada im w  usta niepasujących do nich kwestii – wszystko wygląda bardzo naturalnie.

Marcus i jego perypetie w King’s Dominion to jedno, ale w „Nigdy nie wracaj” niezwykle istotne są także sceny rozgrywające się w Japonii. Remender kreuje w nich prawdopodobnie nowego wielkiego antagonistę serii. Jego tożsamość nikogo nie zaskoczy, więc nie będę się powstrzymywał i przyznam w tym momencie jedno – brat Sayi to naprawdę zły skurwiel i godny przeciwnik dla głównych bohaterów. Konfrontacja pomiędzy nim a Marcusem i jego przyjaciółmi zapowiada się ekscytująco. Nawet widoczne w omawianym tomie szykowanie gruntu pod te wydarzenia robi wrażenie, aż strach pomyśleć, jak bardzo intensywne i brutalne okaże się starcie, gdy już do niego dojdzie.

Kiedy myślę, że ilustracje do „Deadly Class” nie są już w stanie mnie zaskoczyć, wtedy do akcji ponownie wkracza Wes Craig i, co cóż… zaskakuje. Oczywiście in plus. Tym razem rysunki są chyba jeszcze bardziej filmowe niż dotychczas. Artysta świetnie kadruje swoje prace – kiedy trzeba sugestywnie ilustruje sekwencje używkowych odjazdów, innym zaś razem dostarcza tak błyskotliwych scen, że głowa mała. Na kilku stronach prawie że ma się wrażenie, że to wcale nie komiks, że bohaterowie zaraz się poruszą, niczym w intensywnym, pełnym akcji filmie. Klasa.

Ósmy już tom „Deadly Class” nie przynosi wielu zaskoczeń – seria trzyma bardzo wysoki poziom, co więcej, zarówno Remender, jak i Craig nadal mają na nią pomysł i mimo na pozór podobnego co album stylu prowadzenia opowieści nie stoją w miejscu. Drobne innowacje, smaczki, słowne gierki – to wszystko sprawia, że nie sposób mówić o jakiejkolwiek stagnacji. Pamiętajmy przy tym o liczbie wydanych dotąd zeszytów i albumów zbiorczych – tak wysoka forma jest w tym kontekście tym bardziej godna podziwu.

Tytuł: 1988. Nigdy nie wracaj
Seria: Deadly Class
Tom: 8
Scenariusz: Rick Remender
Rysunki: Wes Craig
Kolory: Jordan Boyd
Tłumaczenie: Paweł Bulski
Tytuł oryginału: Deadly Class Vol. 8 – Never Go Back
Wydawnictwo: Non Stop Comics
Wydawca oryginału: Image Comics
Data wydania: marzec 2022
Liczba stron: 138
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Format: 170 x 260
ISBN: 978-83-8230-263-9

(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal, na którym ukazała się 09. 05. 2022).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz