sobota, 16 kwietnia 2022

John Steinbeck "Grona gniewu" - Recenzja

 

Jak byśmy się zachowali, gdyby okazało się, że z dnia na dzień tracimy wszystko? Nie mamy już gdzie mieszkać i co włożyć do gęby nie tylko sobie, ale także naszym dzieciom. Czy można w jednej chwili całkowicie przemodelować swoje życie? Nawet jeśli wydaje nam się, że żyjemy w stabilnych czasach, sytuacja może zmienić się w mgnieniu oka. Pokazuje to wojna w Ukrainie, która skutkuje między innymi tym, że miliony ludzi musi szybko uciekać ze swoich domów, żyć w niepewności i szukać schronienia z dala od rodzinnych stron. Dawniej ludzie również uciekali przed konfliktami zbrojnymi, ale do wielkich migracji zmuszały ich także inne czynniki, na przykład sytuacja ekonomiczna. Tak było choćby w Stanach Zjednoczonych w czasach morderczego Wielkiego Kryzysu.

W wyniku szalejącego gospodarczego kryzysu rodzina Joadów musi opuścić Oklahomę i szukać szczęścia w innym rejonie Stanów Zjednoczonych. Migrują do Kalifornii, gdzie według zapewnień agitatorów ma na nich czekać dobrobyt i mnóstwo pracy. Na miejscu okazuje się jednak, że rzeczywistość nie dorasta do pięt folderom reklamowym – prawie dla nikogo nie ma żadnego zajęcia, a jeśli ktoś znajdzie pracę, to jest ona chwilowa, a człowiek pracuje za głodowe stawki. Co więcej, miejscowi są wrogo nastawieni do przybyszów, obawiając się, że wygłodzeni migranci zabiorą im źródła zarobku.

„Grona gniewu” nie są powieścią łatwą. I nie mówię tu wcale o stylu pisania Johna Steinbecka, bo ten jest naprawdę dobry, chodzi raczej o poruszaną tematykę. Opowieść o rodzinie Joadów jest swego rodzaju tragedią – chociaż kibicujemy bohaterom i chcemy, żeby znaleźli swoje miejsce na ziemi, gdzieś pod skórą cały czas czai się przekonanie, że to wszystko nie może skończyć się dobrze. Podróż protagonistów ku marzeniom od samego początku wydaje się skazana na porażkę, a każdy kolejny dzień w drodze jest po prostu odwlekaniem nieuniknionego.

Ponury fatalizm jest cechą charakterystyczną „Gron gniewu”. Widzimy, że Joadowie naprawdę się starają, chcą uczciwie pracować i zbudować stabilne życie, ale ich wysiłki cały czas spełzają na niczym. Steinbeck świetnie kreuje atmosferę niepewności jutra. Pokazuje, że bohaterowie starają się zachować nadzieję, ale z dnia na dzień tracą siły i motywację. Bo w jaki sposób można wykrzesać z siebie entuzjazm, jeśli wszystko sprzysięga się przeciwko człowiekowi? Joadom nie tylko nie sprzyjają okoliczności, nie mogą też liczyć na żadną pomoc państwa, co więcej, gnębienie „Oklaków” przez kalifornijskich plantatorów jest niejako usankcjonowane.

Choć większa część powieści dzieje się w drodze, nie można mówić o żadnej monotonii, która trawiłaby „Grona gniewu”. Steinbeck pisze zajmująco i potrafi utrzymać uwagę czytelnika nawet w najbardziej przyziemnych momentach fabuły. Ciekawym zabiegiem okazało się umieszczenie między regularnymi rozdziałami fragmentów przedstawiających sytuację panującą w tamtych czasach w Stanach Zjednoczonych. Pozwoliło to zbudować szerszy kontekst i lepiej nakreślić tło podróży Joadów, a czytelnikowi nie do końca zorientowanemu w historii umożliwiło czytanie książki bez konieczności zaglądania w historyczne opracowania.

Bohaterowie „Gron gniewu”, nie tylko ci pierwszoplanowi, to ludzie ubodzy. Już w Oklahomie ich życie nie opływało w luksusy, a po wyruszeniu w przymusową podróż sytuacja zmieniła się na jeszcze gorsze. Okoliczności są dla większości z nich dalece niesprzyjające, mimo to starają się zachować choć odrobinę pozytywnego myślenia. Ważna jest dla nich rodzina, a trzymanie się razem ma pomóc przezwyciężyć trudności. Steinbeck dobitnie pokazuje, że są to ludzie dumni – nie pragną żadnej zapomogi, chcą tylko stworzenia warunków ku temu, by sami mogli zatroszczyć się o własny byt, bez konieczności nieustannego omijania kłód rzucanych im pod nogi przez gospodarczy kryzys.

Słynna powieść Johna Steinbecka nie straciła nic na sile rażenia, co więcej, w czasach galopującego konsumpcjonizmu jest swego rodzaju ostrzeżeniem, przestrogą przed zbytnim zatraceniem się w dobrobycie, przypomnieniem, że zawsze na pierwszym miejscu powinien stać człowiek. Bo gdy zabraknie empatii, a do głosu dochodzą wielkie instytucje (kiedyś banki, dzisiaj korporacje) i zaczynają dyktować warunki i kreować sytuację ekonomiczną, to właśnie szary, zwyczajny człowiek staje się tylko pyłem, który może zostać błyskawicznie przemielony przez bezlitosne tryby bezdusznego systemu. Warto o tym pamiętać.

Autor: John Steinbeck
Tytuł: Grona gniewu
Tytuł oryginału: The Grapes of Wrath
Tłumaczenie: Alfred Liebfeld
Wydawca: Prószyński i S-ka
Data wydania: luty 2022
Liczba stron: 670
ISBN: 978-83-8234-368-7

(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal, na którym ukazała się 18. 03. 3022).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz