środa, 19 stycznia 2022

Brandon Mull "Wojna cukierkowa" - Recenzja

 

Od czasu ukazania się ostatniego tomu „Harry’ego Pottera” z utęsknieniem wypatruję powieści dla dzieci, która będzie miała podobną siłę rażenia. Niektóre książki nie są wcale daleko od tego poziomu (choćby bardzo wciągające „Wojny Duszków” Herbiego Brennana), jednak jak na razie nikt nie napisał niczego tak fenomenalnego, jak dzieło J.K. Rowling. Brandon Mull jest w moich oczach jednym z uczestników peletonu pościgowego za Brytyjką. Co ważne, Amerykanin pisze z tak zwanym jajem, potrafi zainteresować odbiorcę, a treść jego powieści nigdy nie okazuje się kontrowersyjna, co w przypadku literatury dziecięco-młodzieżowej ma duże znaczenie. „Wojna cukierkowa”, wydana oryginalnie dziesięć lat po pierwszym „Potterze”, to jego kolejna próba stworzenia opowieści, o której będzie się pamiętać latami. Sprawdźmy, jak wyszło.

Nate przenosi się z rodzicami do nowego miasta. Choć chłopak boi się, że nie odnajdzie się w nowej rzeczywistości, to szybko okazuje się, że jego obawy były płonne. Wraz z nowymi kolegami: Trevorem, Summer i Gołębiem, Nate tworzy klub poszukiwaczy przygód. Pewnego dnia dzieciaki trafiają do „Słodkiego ząbka”, sklepu ze słodyczami. Jego właścicielka częstuje ich łakociami, które mają magiczne właściwości. W zamian dzieci wykonują dla kobiety zadania. Z czasem zlecenia pani White stają się jednak mocno niepokojące, a Nate i jego znajomi przekonują się, że kobieta może nie być tak nieszkodliwa, za jaką chciałaby uchodzić.

Brandon Mull ma naprawdę dobrą rękę, jeśli chodzi o prowadzenie bohaterów. Protagoniści są nakreśleni w taki sposób, że młody czytelnik może nie tylko im kibicować, ale także się z nimi identyfikować. Autor z jednej strony jasno daje do zrozumienia, kto jest dobry, a kto zły, z drugiej zaś wprowadza elementy szarości, które mają za zadanie zwrócić uwagę na to, że niektóre osoby mogą nie być takie, jakie wydają się na pierwszy rzut oka, a co za tym idzie – ocenianie kogoś na podstawie pierwszego wrażenia może zmylić.

Ten walor edukacyjny widoczny jest także w tym, że Mull skutecznie unika kontrowersyjnej tematyki. „Wojna cukierkowa” wypełniona jest wartościami, do których rodzice nie powinni mieć żadnych zastrzeżeń, co czyni tę powieść autentycznie „family friendly”. Takie cechy jak przyjaźń, solidarność czy odpowiedzialność za drugiego człowieka stoją tu na pierwszym planie, a w literaturze dziecięco/młodzieżowej jest to dla mnie element kluczowy. Bo poza dobrą zabawą chodzi o to, żeby nienachalnie przekazać czytelnikowi, co jest dobre, a co niekoniecznie. To bardzo odpowiedzialne zadanie dla autora – młody umysł jest niezwykle podatny na wpływy, nakierowanie go przez zabawę na dobre tory jest czymś, czego nie sposób przecenić. Brandon Mull zdaje ten test śpiewająco.

Nie można przy tym zapomnieć, że książka dla dzieci to nie tylko edukacja, ale także, a właściwie przede wszystkim, dobra zabawa. Na tym polu „Wojna cukierkowa” wypada naprawdę świetnie. Opowieść angażuje właściwie od samego początku, a kolejne rozdziały toczą się w szybkim tempie, co nie zostawia żadnego miejsca na nudę. Akcja angażuje właściwie cały czas, zaś autor szanuje inteligencję młodego czytelnika, który ani przez moment nie będzie mógł poczuć, że nie jest traktowany poważnie.

Mull zaproponował na łamach „Wojny cukierkowej” całkiem ciekawą koncepcję magii. Z grubsza rozchodzi się o to, że czarodzieje wytwarzają magiczne słodycze, które z jakiegoś powodu działają tylko na osoby młode. Po ich spożyciu dzieci otrzymują różne moce, mogą na przykład oszukiwać grawitację, być przez jakiś czas odporne na obrażenia czy wykorzystać maksimum fizycznych możliwości swojego ciała. A jako że do osiągnięcia celów czarodzieje potrzebują magii, a sami nie mogą korzystać z wytwarzanych przez siebie cukierków, muszą sięgać po zdolności innych. Pomysł może odrobinę naiwny, ale też całkiem oryginalny, a tego, szczerze mówiąc, nie spodziewałem się w tej powieści znaleźć. Warto pochwalić Brandona Mulla za to, że nie korzysta z klisz.

„Wojna cukierkowa” okazała się taką książką, jakiej można było oczekiwać zarówno po tym autorze, jak i po poruszanej tematyce – jest wciągająca i interesująca, dobrze bawić się przy niej będą zarówno czytelnicy młodzi, jak i ci starsi (tutaj zagra przede wszystkim miłe uczucie powrotu do czasów większej beztroski). Brandon Mull pokazuje, że naprawdę dobrze odnajduje się w literaturze przeznaczonej dla dzieci i młodzieży – ma dużo niegłupich rzeczy do powiedzenia i potrafi pisać tak, żeby młody odbiorca cały czas utrzymywał zainteresowanie fabułą. W dobie rozrywki raczej krótkotrwałej jest to cecha, którą warto docenić.

Autor: Brandon Mull
Tytuł: Wojna cukierkowa
Tytuł oryginału: The Candy Shop War
Tłumaczenie: Rafał Lisowski
Wydawca: Wilga
Data wydania: 2021
Liczba stron: 408
ISBN: 978-83-280-7294-7

(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal, na którym ukazała się 13. 10. 2021).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz