czwartek, 8 lipca 2021

Śnienie. Tom 2: Puste skorupy - Recenzja

 

Projekt „Sandman Uniwersum” mógł okazać się jednym z dwojga. Mogliśmy otrzymać albo ordynarny skok na kasę (wszak seria Neila Gaimana jest dziś uważana za jedną z najwspanialszych w całej historii komiksu, więc jej kontynuacja, niezależnie od jakości, musiałaby się dobrze sprzedać nawet wtedy, jeśli jechałaby tylko na sentymencie fanów), albo coś intrygującego i świeżego, co owszem, nawiązuje do pozycji kultowej, ale robi to na swój własny sposób, nie szargając dobrego imienia legendy. Po premierach każdego z czterech cykli wchodzących w skład tej inicjatywy, możemy chyba powiedzieć, że na szczęście mamy do czynienia z tym drugim przypadkiem. Bo jakkolwiek nie wszystkie tytuły trzymają równy poziom (najbardziej odstaje „Dom snów”), to całościowo jest tu dużo dobrego.

W królestwie Śnienia dochodzi do prawdziwej rewolucji. Rządy przejmuje sztuczna inteligencja, która w zastępstwie Snu próbuje operować w warunkach bardzo dla siebie nietypowych. Czy istota kierująca się przede wszystkim logiką odnajdzie się w świecie, w którym niezwykle istotna jest fantazja? Tymczasem niektórzy poddani dawnego władcy postanawiają wyruszyć na jego poszukiwania – te zaprowadzą ich w najdziwniejsze miejsca na Ziemi i poza nią.

Z wszystkich serii wchodzących w skład „Sandman Uniwersum” to chyba „Śnieniu” najbliżej jest do oryginalnego „Sandmana”. Rozległa Kraina Snu od samego początku zachwyca swą onirycznością, jednak tym razem to nie ona stoi w centrum wydarzeń. Mieszkańcy Śnienia, zmuszeni udać się w podróż śladami swojego władcy, odwiedzają wiele innych miejsc. Te są zaś niezwykle czarujące i bardzo plastyczne. Sceneria „Pustych skorup”, odwiedzane lokacje – to bardzo mocno wpływa na uczucie dziwności, jakie często towarzyszy czytelnikowi podczas lektury tego albumu. W tym konkretnym przypadku działa to na plus, bo doskonale rozgranicza świat realny od tego, w którym kreowane są śnione przez wszystkich ludzi sny.

W „Pustych skorupach” dostajemy dwie osobne opowieści. Pierwsza, dwuzeszytowa, opowiada o Danielu, nowym władcy Śnienia i wyjaśnia nam, gdzie dokładnie zniknął i jakie sprawy go pochłonęły, kiedy opuścił swoją domenę. Ta część komiksu jest naprawdę świetna. Podobać się w niej może przede wszystkim swoista poetyckość. Już sam tytuł tego epizodu, „Miłość”, może zresztą wskazywać na to, czego możemy się spodziewać. I faktycznie, na pierwszym miejscu w tej historii stoi uczucie, które zostaje jednak naznaczone smutkiem. Nie chcę zdradzać zbyt wielu szczegółów, powiem tylko, że Spurrier w bardzo subtelny sposób kreśli relacje między bohaterami, wiarygodnie oddając głębię i intensywność targających nimi uczuć.

Kontynuacja głównej linii fabularnej to już powrót do dynamiczniejszej, ale przy okazji niegłupiej opowieści. Główną siłą są tu nietuzinkowi bohaterowie. Mnie spodobał się zwłaszcza Wan, tymczasowy (?) następca Daniela jako głowa Śnienia. Wielka ćma o twarzy lalki początkowo kieruje się wyłącznie logiką, lecz szybko przekonuje się, że to nie wystarczy do tego, by władać czymś tak nietypowym i wymykającym się wszelkim kryteriom, jak Śnienie. Zmagania tej postaci z rzeczywistością to nie wszystko, bo jest jeszcze Dora, która poszukuje Daniela i dalej musi mierzyć się z własną tożsamością. A te potyczki potrafią być niezwykle ciekawe. Warto przy okazji wspomnieć, że „Śnienie” jest komiksem, który trzeba czytać uważnie, zawiera bowiem kilka ciekawych nawiązań do „Sandmana”, które dla kogoś, kto przeczytał tamtą serię, będą miłym dodatkiem i dowodem na ciągłość uniwersum. Poza tym chwila nieuwagi może spowodować, że będziemy musieli cofać się o kilka stron. Szczegóły są naprawdę istotne.

Dwa pierwsze zeszyty ilustrowała Abigail Larson. Jej kreska jest dość miękka, trochę inna w formie niż reszta albumu, rysunki wypadają jednak przynajmniej przyzwoicie, dobrze pasując do opowieści, której motywem przewodnim jest miłość. Z kolei Bilquis Evely utrzymała wysoką formę, jaką pokazała już w „Ścieżkach i wpływach”. Ta sama graficzka daje zresztą ciągłość wizualną, a jest to cenne, bowiem mamy do czynienia z bezpośrednią kontynuacją.

Drugi tom „Śnienia” absolutnie nie jest komiksem dla nowego czytelnika. Ci, którzy nie znają pierwszej części, koniecznie muszą przed lekturą nadrobić ten brak, w innym przypadku nie zrozumieją intrygi. A czytelnicy zaznajomieni z tym tytułem? Oni powinni być zadowoleni z tego, co dostali. Ja byłem. To kolejna dawka przygody w mocno onirycznym sosie, momentami zahaczającej wręcz o surrealizm. Nie każdy lubi taką konwencję, ale jeśli to do was trafia, powinniście bawić się naprawdę dobrze.

Tytuł: Puste skorupy
Seria: Sandman Uniwersum. Śnienie
Tom: 2
Scenariusz: Simon Spurrier
Rysunki: Bilquis Evely, Abigail Larson
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Tytuł oryginału: The Dreaming Vol. 2 – Empty Shells
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: DC Black Label
Data wydania: marzec 2021
Liczba stron: 152
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 170 x 260
Wydanie: I
ISBN: 978-83-281-4956-4

(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal, obecnie dostępnym w sieci na profiu facebookowym. Tekst ukazał się 28. 04. 2021).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz