poniedziałek, 24 maja 2021

Gideon Falls. Tom 5: Niegodziwe światy - Recenzja

 

Główna linia fabularna „Czarnego Młota” początkowo olśniewała, by w zakończeniu przynieść lekkie, ale boleśnie odczuwalne rozczarowanie. Dlaczego o tym piszę? Otóż zbliżamy się właśnie do finału kolejnego niesamowitego cyklu napisanego przez Jeffa Lemire’a. Kolejny też raz głównym jego elementem są motywy weird – wtedy podlane sosem science fiction, teraz podane w stylu horrorowym, w mocnym klimacie Lynchowskim. Można więc odczuwać pewien niepokój i zastanawiać się, czy sytuacja nie będzie czasami analogiczna. Sprawdźmy, jak to wygląda na wysokości przedostatniego, piątego tomu.

Wszystko wskazuje na to, że Czarna Stodoła została w końcu zniszczona. Nie przynosi to jednak kresu dziwnym wydarzeniom, które spotykają Nortona, jego rodzinę i przyjaciół. Czy faktycznie można więc mówić o likwidacji zagrożenia? Fakt, że bohaterowie zostają przeniesieni do innych wersji Gideon Falls mówi, że nie, a prawdziwa konfrontacja z przerażającym złem dopiero na nich czeka. Żeby stanąć do walki, muszą się zjednoczyć, a na razie są rozproszeni po różnych światach, nikt też nie wie, gdzie podziewa się Norton, który może być kluczem do tajemnicy Gideon Falls.

Im bliżej zakończenia, tym więcej dostajemy poszlak i odpowiedzi odnośnie do tego, dokąd zmierza fabuła i kim są poszczególni bohaterowie. Nie znaczy to jednak, że „Niegodziwe światy” są w jakiś zauważalny sposób mniej surrealistyczne niż poprzednie albumy. Co to, to nie. Nadal mamy do czynienia z dziwnością w niezwykle pokręconym wydaniu.  Obcowanie z  nią każe dwa razy pomyśleć nad tym, o czym przeczytaliśmy i co zobaczyliśmy. Przy okazji Jeff Lemire cały czas modyfikuje swoją wizję, dokładając do niej nowe elementy. Tym razem taką innowacją jest spojrzenie z bliska na koncepcję wielu światów rozwijających się pod znakiem Gideon Falls.

Same w sobie nie są one może specjalnie zaskakujące, jednak bardzo ciekawie wypadają połączone w jednej, ciągłej fabule. Mamy tu Gideon Falls w wersji westernowej, cyberpunkowej i Orwellowskiej. Teoretycznie wydają się być od siebie bardzo odległe, ale istnieje pomost między nimi – to Czarna Stodoła oraz postać Uśmiechniętego, demona, który ściga protagonistów w każdej z tych scenerii. Na przestrzeni poprzednich albumów powinniśmy zdążyć już do tego dziwadła przyzwyczaić i nieco je oswoić, jednak nadal, kiedy tylko pojawia się na arenie wydarzeń, wzbudza niepokój.

Lekko zaskakuje, że w toku fabuły prawie w ogóle nie pojawia się Norton, który wydaje się być centralną postacią całej intrygi. Zamiast na nim uwaga scenarzysty skupia się tym razem na pozostałych bohaterach, co stanowi całkiem odświeżające doświadczenie. Okazuje się, że właściwie każda postać ma na tyle dużo charyzmy, żeby w swoim „czasie ekranowym” skutecznie przykuć uwagę odbiorcy. To pokazuje, że „Gideon Falls” nie opiera się jedynie na głównym bohaterze, a gdy ten chwilowo zniknie z areny wydarzeń, opowieść jest cały czas tak samo interesująca.

Chyba płakałbym rzewnymi łzami, gdyby okazało się, że Andrea Sorrentino nie wyrabia się z terminami i ktoś inny przejął po nim rysowanie „Gideon Falls”. Nikt tak jak on nie oddaje psychodelii tej opowieści. Czy to sceneria Dzikiego Zachodu, czy inwigilowany świat rodem z „Roku 1984”, Włoch spisuje się wybornie, perfekcyjnie przedstawiając wizualną specyfikę każdej kolejnej lokacji. Dodając do tego sugestywne horrorowe smaczki i zwyczajową dla tego tytułu kreatywną zabawę kadrowaniem, wychodzi na to, że jak cztery razy wcześniej, tak i teraz pod względem graficznym jest po prostu wybornie.

Spośród tak licznie wydawanych ostatnimi czasy komiksów Jeffa Lemire’a „Gideon Falls” od początku jawił się jako najbardziej enigmatyczny i dziwny. Choć opowieść wciągała już od pierwszego zeszytu, było w niej bardzo dużo tajemnic i elementów, które klasyfikowały ten tytuł jako nader reprezentatywnego przedstawiciela nurtu weird fiction. Teraz opowieść powoli zbliża się do końca, ale nadal zachwyca, sprawiając, że chęć poznania zakończenia staje się wręcz przymusem. Zawarte w przedostatnim tomie kolejne cegiełki muru wizji Lemire’a zwiastują fascynujący finał, którego wręcz nie mogę się doczekać.

Tytuł: Niegodziwe światy
Seria: Gideon Falls
Tom: 5
Scenariusz: Jeff Lemire
Rysunki: Andrea Sorrentino
Kolory: Dave Stewart
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Tytuł oryginału: Gideon Falls Vol. 5: Wicked Worlds
Wydawnictwo: Mucha Comics
Wydawca oryginału: Image Comics
Data wydania: kwiecień 2021
Liczba stron: 120
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 180 x 275
Wydanie: I
ISBN: 978-83-66589-40-7

(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal, obecnie dostępnym w sieci na profilu facebookowym. Tekst ukazał się 13. 05. 2021).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz