sobota, 13 marca 2021

Stumptown. Tom 2 - Recenzja

 

Po prawie pół roku od premiery pierwszego albumu na księgarskich półkach ląduje druga odsłona „Stumptown”, opowieści detektywistycznej, która choć rozgrywa się w wielkomiejskich realiach, ma zaskakująco kameralny charakter. Poprzednim razem przygoda była całkiem angażująca, a co najważniejsze wiarygodna. Tego samego oczekiwałem po kontynuacji, a jako że Greg Rucka jest prawdziwym fachurą, który na pisaniu komiksów zjadł zęby, ryzyko wpadki było nikłe. Sprawdźmy, czy faktycznie jest tak dobrze, jak można było spodziewać się przed lekturą.

Dex Parios zakłada w końcu własną agencję detektywistyczną. Pierwszą sprawą, jaka się jej trafia, jest zlecenie odnalezienia skradzionej gitary należącej do znanej instrumentalistki. Zadanie wydaje się banalnie proste, jednak wszystko szybko się komplikuje, a na arenie wydarzeń pojawiają się agenci Wydziału Narkotykowego oraz dwóch skinheadów, wyraźnie szukających czegoś, co zaginęło w niejasnych okolicznościach, a co ma dla nich bardzo dużą wartość.


Ok, kawa na ławę – tym razem opowieść jest nieco mniej angażująca niż poprzednio. Podejrzewam, że swoje robią tu dość naciągane założenia fabularne, bo jakkolwiek scenariuszowi nie można zarzucić, że jest źle napisany, to punkt wyjścia intrygi wydaje się raczej mało wiarygodny. Kradzież gitary, a w tle handel narkotykami prowadzony pod przykrywką muzycznej trasy? Nie brzmi przekonująco, ale ok, może ktoś faktycznie wpadłby na pomysł, żeby swój przestępczy proceder prowadzić w taki właśnie sposób, jednak wydaje się, że skala takiej działalności byłaby raczej zbyt mała. Abstrahując jednak od założeń, historię poprowadzono naprawdę nieźle, a zagadka nie jest aż tak oczywista, jak można by sądzić na pierwszy rzut oka. Całość czyta się po prostu dobrze.

Jeśli chodzi o postacie grające pierwsze skrzypce w tym tomie „Stumptown”, można mieć kilka zastrzeżeń. Główna bohaterka wydaje się kiepsko rozwinięta w poprzedniej części wyglądało to lepiej. Szkoda, bo Dexedrine Parios ma potencjał, by stać się kimś na kształt Jessiki Jones – twardej babki z problemami, która w rzeczywistości ma miękkie serce. Tymczasem Rucka nie zdradza nam niczego nowego na temat jej przeszłości, nie wchodzi w życie osobiste i nie pogłębia rysu charakterologicznego protagonistki, każąc jej skupić się tylko na otrzymanym zadaniu detektywistycznym. To nieco rozczarowuje.

Niedociągnięcia w kreacji głównej bohaterki bledną jednak, gdy na scenę wkracza dwójka antagonistów, która kilka razy wejdzie w paradę naszej pani detektyw. To skinheadzi przypominający raczej przygłupów niż rzezimieszków, którzy mogliby być dla kogoś prawdziwym zagrożeniem. Jestem w stanie zrozumieć ideę, jaka przyświecała Ruckce, gdy powoływał ich do życia – chodziło zapewne o ośmieszenie radykalnej ideologii i pokazanie, że jej zwolennikami mogą być tylko osoby ograniczone, no ale na Boga! Te postaci są tak bardzo przerysowane i karykaturalne, że bardziej się chyba nie da, a to zdecydowanie nie sprzyja urealnieniu fabuły. Poza tym ciekawi mnie, dlaczego jeden z nich stale paraduje bez koszulki, także na przestępczych akcjach. To się nie trzyma kupy – po tym autorze nie spodziewałem się takiego niechlujstwa.

Na znacznej przestrzeni albumu ilustracje sprawiają dobre wrażenie. Nie odstają znacząco od tego, co dostaliśmy poprzednim razem, a to znaczy, że jest przyziemnie i dość realistycznie. Nie da się jednak ukryć, że czasami pojawiają się niedociągnięcia, widoczne zwłaszcza w rysowaniu twarzy – bywa, że Southworth nie skupia się w ogóle na szczegółach typu nos i usta, stawiając niepasujące do konwencji kreski. To szczególnie widoczne w tych momentach, kiedy tylko dana postać jest nieco bardziej oddalona.

Choć drugi tom „Stumptown” okazał się nieco słabszy niż poprzedni, stanowi przyjemną lekturę. Charakter sprawy, jaką zajęła się tym razem główna bohaterka, sprawił, że całość miała nieco lżejszy wydźwięk, a to odrobinę odbiło się na kreacji pani detektyw. W dalszym ciągu widać tu jednak rękę Rucki, który jakkolwiek nie znajduje się tym razem w najwyższej twórczej formie, to i tak był w stanie dać nam komiks w pewnym stopniu potrafiący zainteresować czytelnika i sprawić, że zada on pytanie o to, w jakim kierunku potoczy się fabuła w kolejnych częściach tego cyklu.

Seria: Stumptown
Tom: 2
Scenariusz: Greg Rucka
Rysunki: Matthew Southworth
Kolory: Rico Renzi, Matthew Southworth
Tłumaczenie: Arkadiusz Wróblewski
Tytuł oryginału: Stumptown Vol. 2
Wydawnictwo: Mucha Comics
Wydawca oryginału: Oni Press
Data wydania: listopad 2020
Liczba stron: 144
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 168 x 257
Wydanie: I
ISBN: 978-83-66589-24-7

(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal, obecnie dostępnym w sieci na profilu facebookowym. Tekst ukazał się 16. 01. 2021).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz