piątek, 29 stycznia 2021

Śpioch. Tom 2 - Recenzja

 

Kiedy mowa o komiksie szpiegowskim lub kryminalnym, trudno o lepszego pisarza niż Ed Brubaker. Amerykanin potrafi stworzyć niesamowity klimat, będący wypadkową angażującej sensacji, niepewności jaką czują bohaterowie oraz fascynującej kreacji charakterologicznych. Jednym z jego pierwszych projektów ulokowanych w takich fabularnych rejonach jest właśnie „Śpioch”. Już pierwszy tom dał nam niesamowicie wciągającą zabawę, jakże odmienną od seryjnie produkowanej superbohaterskiej pulpy. Drugi jest przynajmniej równie dobry, jeśli nie jeszcze lepszy.

Podwójny agent, Holden Carver znalazł się w wyjątkowo nieciekawej sytuacji. W obliczu zapadnięcia w śpiączkę jego agenta prowadzącego, Johna Lyncha, utknął w infiltrowanej organizacji. Teraz nikt nie może poświadczyć, że Carver w rzeczywistości wcale nie jest zdrajcą, ale wykonuje rozkazy. Dlatego nie ma innego wyjścia, musi rozpocząć karierę po przestępczej stronie barykady. Mimo wszystkich komplikacji Holden nadal ma nadzieję, że kiedyś uda mu się powrócić do względnej normalności.

Największą zaletą drugiego sezonu (bo tak w oryginale nazwany był tom z tym story-arkiem) „Śpiocha” jest bardzo angażująca fabuła. Jak na opowieść sensacyjno-szpiegowską przystało, Brubaker kreuje rzeczywistość, w której nikt nikomu nie może ufać, a każda postać może mieć aktywną przykrywkę i kierować się ukrytą motywacją. Złota zasada z serialu „Z Archiwum X”, czyli „nie ufaj nikomu”, ma tu swoje zastosowanie właściwie cały czas. Świat obdarzonych supermocami agentów i kryminalistów nie zna takiego słowa jak „lojalność”, bo nawet jeśli ktoś nadal ma ludzkie odruchy, szybko zostaje sprowadzony na ziemię i przekonuje się o tym, że by przeżyć, lepiej być zimnym sukinsynem.

Brubaker położył nacisk na wiarygodność poczynań bohaterów i w tym celu, mocniej niż w pierwszym tomie, zagłębił się w ich psychikę. Widać to najdobitniej w przypadku głównej postaci omawianego komiksu, Holdena Carvera, który pokazany jest jako osoba stojąca w obliczu konieczności odwrócenia się od wyznawanych niegdyś wartości i pozbycia się wszelkich skrupułów. Lawirowanie między młotem i kowadłem staje się jego chlebem powszednim, a gdy na końcu lufy pojawiają się dawni towarzysze, spust i tak musi zostać pociągnięty, co choć pozornie nie robi na nim żadnego wrażenia, pozostawia jednak ślad w psychice, sprzyjając nawarstwianiu się goryczy. Istotna jest także relacja Carvera z panną Misery. Ta kobieta nie jest typową femme fatale, jaką często widujemy w kryminałach i opowieściach szpiegowskich. O nie – Panna Nieszczęście w pełni zasługuje na swoje miano, przede wszystkim dlatego, że swą moc czerpie z cierpienia innych, a to stoi w konflikcie z intencjami Carvera. Relacja tych dwojga jest krucha, skomplikowana i brutalna, stanowi zarazem jeden z najjaśniejszych punktów tego komiksu, pokazuje bowiem siatkę zależności i ukrytych napięć, jakie mogą wystąpić między dwojgiem kochanków, których ostatecznie chyba więcej dzieli, niż łączy.

Fabuła toczy się gdzieś na granicy świata superhero, na szczęście jednak „Śpiochowi” daleko do infantylizmu charakterystycznego dla wielu trykociarskich albumów. Warstwa sensacyjna jest tu naprawdę intensywna i bywa brutalna, a w toku opowieści znajdziemy momenty aż do przesady dosadne, co sprawia, że całość kierowana jest wyraźnie do dojrzałego odbiorcy. Taki stan rzeczy bardzo cieszy, pozwala to bowiem Brubakerowi na uniknięcie fabularnych uproszczeń – komiks jest dość skomplikowany i żeby się połapać „kto z kim” i „dlaczego”, trzeba poświęcić mu nieco uwagi. To się chwali.

Sean Phillips, jak to on, daje nam rysunki przedstawiające świat brudny i brutalny. Wszystko jest jednak zarazem bardzo klarowne oraz przejrzyste – to zasługa konwencjonalnego, ale pasującego do charakteru opowieści kadrowania. Swoje robią także nałożone przez kolorystów przyćmione barwy, tworzące klimat ocierający się nieco o noir. Na dodatek warto wspomnieć, że w „Śpiochu” brak wszechobecnej w dzisiejszych czasach cenzury (vide zamazywanie bat-pupy w „Batman. Przeklęty”) – krew leje się strumieniami, a rysownik nie musiał jeszcze (rok 2004) walczyć z polityczną poprawnością i chować za cieniami na przykład kobiecych sutków, co w komiksie mainstreamowego wydawnictwa ukazującym się dzisiaj byłoby już koniecznością.

„Śpioch” to początek wieloletniej współpracy twórczej Eda Brubakera i Seana Phillipsa, jednak już wówczas bardzo wyraźnie było widać, jakie możliwości ma ta dwójka. Emocjonująca fabuła, żywi (anty)bohaterowie, wspaniały klimat nieufności i osaczenia – to wszystko daje nam w efekcie kontynuację niemal idealną. Nic dziwnego, że także w dalszej fazie tej artystycznej kooperacji twórcy decydowali się najczęściej na konwencję kryminału z domieszkami innych gatunków. To faktycznie wychodzi im najlepiej.

Tytuł: Śpioch
Tom: 2
Scenariusz: Ed Brubaker
Rysunki: Sean Phillips
Kolory: Carrie Strachan, Alex Sinclair
Tłumaczenie: Tomasz Kłoszewski
Tytuł oryginału: Sleeper Season Two
Wydawnictwo: Egmont Polska
Wydawca oryginału: Wildstorm (DC Comics); DC Black Label
Data wydania: luty 2020
Liczba stron: 288
Oprawa: twarda
Format: 170 x 260
Wydanie: I
ISBN: 978-83-281-5832-0

(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal, obecnie dostępnym w sieci na profilu facebookowym. Tekst ukazał się 30. 12. 2020).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz