Właściwie każdą recenzję komiksu Eda Brubakera i Seana Phillipsa można zaczynać w podobny sposób – wspominając o ich niezwykle owocnej, wieloletniej współpracy, o wyjątkowo jakościowych albumach, które są ich wspólnym dziełem, a w końcu o niekończących się fabularnych pomysłach, nieustannie robiących pozytywne wrażenie. Kiedy spogląda się na te peany pochwalne, do głowy przychodzi myśl, że to niemożliwe, żeby tak długo utrzymywali wysoki poziom. Ale tak właśnie jest, a „Tam było ciało” tego stanu rzeczy nie zmienia. Choć to opowieść inna, niż można by się spodziewać.
Mieszkańcy amerykańskiego miasteczka prowadzą proste, na pozór pozbawione zaskoczeń życie – do czasu, aż ich losy splatają się w zgoła nieoczekiwanym miejscu. Pewnego dnia spokój sennej miejscowości zostaje zakłócony, a skrywane namiętności zaczynają coraz mocniej wpływać na życie ludzi. Dochodzi do na tyle niefortunnego zbiegu wydarzeń, że pewna osoba traci życie, a zagadka jej śmierci łączy się ze skrywanymi małymi sekretami.
„Tam było ciało” obiecuje czytelnikowi historię kryminalną o zabójstwie w prowincjonalnym miasteczku. Tego można się było spodziewać po blurbie z tyłu okładki, ale szybko okazuje się, że zupełnie nie o to tu chodzi. Zagadka nie tylko schodzi na dalszy plan – jest właściwie zupełnie nieistotna! Na każdego innego autora można by się za taki manewr obrazić, ale nie na Eda Brubakera – Amerykanin oferuje bowiem coś, co w pełni rekompensuje tę zasłonę dymną. Jest to obyczajowość najwyższej próby.
Tak, „Tam było ciało” to w gruncie rzeczy opowieść skupiona na bohaterach i relacjach między nimi – to właśnie ten element został najmocniej zaakcentowany. Zważywszy, że z każdym kolejnym tytułem Brubaker coraz lepiej pisze o ludziach i ich uczuciach, można było spodziewać się świetnie nakreślonej warstwy psychologicznej. I rzeczywiście – opowieść aż kipi od emocji, zwłaszcza tych, których na co dzień nie pokazujemy. Pierwsze skrzypce grają ukryte namiętności oraz pragnienia i potrzeby, które drążą człowieka głęboko w środku, o których trudno jest rozmawiać. Brubaker pokazuje ludzi zagubionych w rutynowych relacjach, niedocenianych, a także tych, którzy mimo problemów z komunikacją poszukują swojego kawałka szczęścia. Nie ma tu jednego głównego bohatera – każda postać jest istotna. Każda jest człowiekiem, którego historię chcemy poznać.
Na znacznej przestrzeni albumu opowieść obraca się wokół miłości. Brubaker mówi między innymi o tym, jak dojmujące może być pragnienie bycia pożądanym w sytuacji tkwienia w związku, w którym emocje dawno wygasły. Widzimy też, jak łatwo relacja między dwojgiem ludzi może stać się toksyczna i destrukcyjna, a także jak łatwo dać się ponieść chwili, nie zważając na konsekwencje. Brubaker pokazuje dojrzałe uczucie, ale pochyla się także nad miłością młodzieńczą – niepewną własnej wartości i często błądzącą w ciemności.
Graficznie nie ma w tym komiksie praktycznie żadnych niespodzianek. Ilustracje stoją na bardzo wysokim poziomie, ale nie zaskoczą tych, którzy mają już „na rozkładzie” inne prace Seana Phillipsa. Uściślając – rysunki są realistyczne i przyziemne, a to świetnie współgra z obyczajowym charakterem opowieści. Warto też zwrócić uwagę na świetną robotę kolorysty – sceny dotyczące różnych bohaterów mają różne barwy, dzięki czemu nabierają indywidualnego rysu. To ciekawe doświadczenie, które naprawdę może się spodobać.
„Tam było ciało” to z jednej strony typowy komiks Brubakera i Phillipsa, bo twórcy kładą spory nacisk na ciężar emocjonalny i dramatyczny, tak jak robili to już wiele razy. Z drugiej jednak jest to album zupełnie inny niż wcześniejsza twórczość obu panów. Dostaliśmy coś nowego i zaskakującego – klasyczny kryminał, który wcale nie jest kryminałem. Czy każdemu przypadnie do gustu? Nie jestem tego pewien – dla mnie jednak to bardzo angażująca, momentami wręcz poruszająca opowieść.
Tytuł: Tam było ciało
Scenariusz: Ed Brubaker
Rysunki: Sean Phillips
Kolory: Jacob Phillips
Tłumaczenie: Maria Lengren
Tytuł oryginału: Where The Body Was
Wydawnictwo: Mucha Comics
Wydawca oryginału: Image Comics
Data wydania: październik 2025
Liczba stron: 144
Oprawa: twarda
Format: 180 x 275
Wydanie: I
ISBN: 978-83-67571-61-6
(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal, na którym ukazała się 29. 10. 2025).




Brak komentarzy:
Prześlij komentarz