środa, 12 lutego 2025

Marvel Zombies. Czerń, biel i krew - Recenzja

 

Linia wydawnicza „Czerń, biel i krew” nie jest ani nigdy nie była inicjatywą, która miałaby dostarczać odbiorcy nie wiadomo jak wielkich artystycznych uniesień. Daje czytelniczą satysfakcję innego typu. To bezczelna rozrywka, której głównym celem jest zaprezentowanie na przestrzeni jednego tomu kilkunastu krótkich opowiastek, najczęściej mocno nasyconych przemocą, a także bardzo atrakcyjnych wizualnie (nazwa serii robi swoje). Jak dotąd nie dostaliśmy albumu, który wychodziłby poza ten schemat. Czy „Marvel Zombies” zmienia ten obraz?

Szósta odsłona Marvelowskiej serii przynosi nam dwanaście intensywnych, skąpanych we krwi opowiadań, których głównym tematem jest tym razem starcie herosów z Domu Pomysłów z nieumarłym zagrożeniem. Na kartach kolejnych segmentów zobaczymy m.in. jak zainfekowany Daredevil walczy na arenie ku uciesze gawiedzi, najtęższe umysły Ziemi bezskutecznie próbują zapobiec pandemii, a w obliczu braku nadziei najtwardsi z bohaterów poświęcają się, by dać innym cień szansy na przeżycie.

Poprzednie odsłony serii trzymały w zasadzie wyrównany poziom. Nie był on ani przesadnie niski, ani zbyt wysoki – ot poprawne czytadło. Podobnie rzecz ma się w przypadku „Marvel Zombies”. Album został skonstruowany na znanej czytelnikom zasadzie, wedle której dostaliśmy zbiór dwunastu krótkich opowiadań. I jak to z antologiami bywa, poziom jest różny. Najważniejsze jednak, że tym razem większość z zamieszczonych tu tekstów prezentuje się naprawdę dobrze i sprawia, że sięgnięcie po ten tom jest więcej niż uzasadnione.

Opowieści zawarte w kolejnej odsłonie inicjatywy „Czerń, biel i krew” kierowane są przede wszystkim do fanów zombie (o miłośnikach Marvela nie wspominam, bo to oczywistość). Główna atrakcja całej linii „Marvel Zombies” to pojawienie się wiecznie głodnych żywych trupów w świecie, którego strzegą superbohaterowie. Choć pomysł nie jest szczególnie skomplikowany, to niewątpliwie można go uznać za interesujący. Zestawienie tych dwóch elementów działa trochę na zasadzie kontrastu i pokazuje, jak prawie niezniszczalna siła musi ukorzyć się przed prymitywnymi pożeraczami mięsa. To zaskakujące przypomnienie, że nawet najwięksi bohaterowie nie mogą czuć się bezpieczni w obliczu epidemii. W szerszym kontekście można te opowiadania traktować także jako nawiązanie do współczesnego świata i niedawnej walki z Covid-19 – autorzy pokazują, jak niewiele potrzeba, żeby znany wszystkim porządek w kilka chwil  kompletnie legł w gruzach. Może dla niektórych taka interpretacja okaże się nieco naciągana, ja jednak uważam, że jest jak najbardziej uzasadniona.

Oczywiście album zawiera kilka słabszych opowiadań, ale nie zostają one w pamięci, bo występują na szczęście w mniejszości. Przez większą część komiks trzyma równy, dobry poziom, a całość została okraszona kilkoma highlightami, które w ostatecznym rozrachunku decydują o stosunkowo wysokiej ocenie całej antologii. Na plus wyróżniają się w mojej opinii przede wszystkim „Już martwy” (przewrotna historia o Czarnej Wdowie), „Dziwaczne sojusze” (tu porywa przede wszystkim błyskotliwy pomysł na tytułowy sojusz), „Warpath”, „Nadzieja” i „Kto przeżyje ostatni” (wszystkie trzy poruszają temat poświęcenia i robią to naprawdę dobrze), a także „Ostatnia ballada o Beta Ray Billu” (tutaj podobać się może nienachalne i budujące – mimo okoliczności – przesłanie).

Obok warstwy literackiej równie ważną składową linii „Czerń, biel i krew” są ilustracje. Zwracają uwagę przede wszystkim za sprawą połączenia trzech zawartych w tytule kolorów. Najczęściej artyści dobrze grają kontrastem, a to skutecznie przyciąga wzrok czytającego. Jakość samych ilustracji jest różna, znajdą się tu takie nieco gorszego sortu, najczęściej mamy jednak do czynienia z pracami przejrzystymi i klarownymi, a warto zaznaczyć, że w obliczu odgórnych założeń całego cyklu wcale nie było to takie łatwe do osiągnięcia. Tym większy szacunek dla rysowników, że w znacznej mierze wszystko jednak zagrało.

Na tle poprzednich odsłon inicjatywy „Czerń, biel i krew”, „Marvel Zombies” prezentuje się bardzo dobrze. W mojej opinii jest to prawdopodobnie jej najlepszy tom. Zawarte w nim teksty są zdecydowanie najrówniejsze, a flopów jest stosunkowo mało. Zresztą co dla jednego będzie w antologii ogonem, dla innego może być jej highlightem, tym bardziej, że w sumie takich ewidentnie słabych segmentów znajdziemy tu bardzo mało. To rzetelna, angażująca rozrywka, z pojawiającym się czasami zaskakująco refleksyjnym zacięciem. Jestem naprawdę zadowolony.

Tytuł: Marvel Zombies. Czerń, biel i krew
Scenariusz: różni autorzy
Rysunki: różni artyści
Kolory: różni artyści
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Tytuł oryginału: Marvel Zombies: Black, White & Blood
Wydawnictwo: Mucha Comics
Wydawca oryginału: Marvel Comics
Data wydania: wrzesień 2024
Liczba stron: 152
Oprawa: twarda
Format: 180 x 275
Wydanie: I
ISBN: 978-83-67571-39-5

(Recenzja powstała dzięki wspólpracy z serwisem Szortal, na którym ukazała się 21. 11. 2024).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz