Linia wydawnicza „Wehikuł czasu” zasługuje na duże pochwały. Na przestrzeni kilku ostatnich lat w jej ramach ukazało się wiele pozycji, których długo nie widzieliśmy na polskim rynku, a które spokojnie można nazwać klasykami światowego science fiction (owszem – czasami nieco przykurzonymi, ale z pewnością wartymi uwagi). Sporo z nich trzyma wysoki literacki poziom i wcale nie straszy archaicznością, jak to z niektórymi utworami z poprzedniej epoki bywa. To właśnie dzięki Rebisowskiej inicjatywie nadrobiłem ostatnio dwie powieści Johna Wyndhama napisane w konwencji postapo. „Dzień tryfidów” i „Poczwarki” okazały się na tyle angażujące, że nie odkładałem na bok kolejnej powieści autorstwa angielskiego pisarza, ale szybko sięgnąłem po „Kukułcze jaja z Midwich”.
W Midwich, małym angielskim miasteczku, pewnego dnia dochodzi do czegoś bardzo dziwnego. Mieszkańcy kolektywnie zapadają w niepowstrzymany sen, a kilka tygodni później okazuje się, że wszystkie zdolne do prokreacji kobiety są w ciąży. Dzieci, które przychodzą na świat, są dziwne. Wyglądają prawie identycznie, mają specyficzne, świecące oczy, łączy je telepatyczna więź, potrafią też wpływać na zachowanie innych.
W omawianej powieści Wyndham odchodzi od poruszanej we wcześniejszych utworach postapokalipsy i tego, co dzieje się „po”. Zamiast tego proponuje nam inny, ale także całkiem interesujący motyw. Mowa o inwazji obcych i wpływie, jaki to wydarzenie wywiera na ludzkie społeczeństwo. „Kukułcze jaja” koncentrują się jednak na skali mikro, co w mojej opinii stanowi interesujący (przynajmniej w założeniach) zabieg, a to przede wszystkim z tego względu, że zamiast rozmachu i epickości ogólnoświatowej walki z najeźdźcami otrzymujemy obraz zmagań małej społeczności z narastającym problemem. To ciekawe, bowiem autor skupia się na jednostkach i pokazuje, jaki wpływ na konkretnego człowieka może mieć przełomowe, ale też nie do końca zrozumiałe wydarzenie.
Początek powieści jest naprawdę wciągający. Wyndham serwuje nam tajemnicę i udanie rozbudza zainteresowanie pytaniem o to, co się właściwie stało w Midwich. Konfrontacja z nieznanym jest i zawsze była jednym z większych strachów ludzkości, a autor przedstawia ten motyw w dość sugestywny sposób. Na kartach „Kukułczych jaj” ubiera go w płaszczyk fantastyki, ale łatwo ją przełożyć także na inne aspekty społeczne – w swojej istocie dotyczy bowiem stale żywego lęku przed zniszczeniem ustabilizowanego, spokojnego życia. W powieści status quo naruszają obcy, ale w ich miejsce równie dobrze można podstawić imigrantów z krajów o zupełnie innej kulturze. Co czytelnik, to interpretacja – taka uniwersalność jawi się jako zaleta omawianej powieści.
Zagrożenie, jakim dla mieszkańców Midwich są Dzieci, jest bardzo interesujące przede wszystkim w założeniach, gdyż na kartach powieści nie zostało ono niestety szczególnie dobrze oddane. Przez większą część książki temat kosmicznych latorośli przewija się w tle, stanowi majaczące gdzieś w oddali niebezpieczeństwo, niby namacalne, ale jednak niemające większego wpływu na życie codzienne miasteczka, przez co jawi się jako kompletnie bezosobowe. To przeszkadza w wytworzeniu odpowiedniego napięcia.
Dopiero na kilkudziesięciu ostatnich stronach czytelnik dostaje lepszy wgląd w istotę dręczącego Midwich kłopotu, a same Dzieci wyłaniają się nieco bardziej ze spowijającego je cienia, jednak nawet wtedy Wyndhamowi nie udaje się nakreślić przekonującej atmosfery grozy. Brakuje lepszego dawkowania napięcia, przez większą część „Kukułcze jaja z Midwich” są zwyczajnie nudne, a to spora wada książki idącej jednym fabularnym torem.
Przyjmuję to z niejakim żalem, bo spodziewałem się wiele po „Kukułczych jajach z Midwich”, ale dużo lepsze wrażenie z lektury miałem po skończeniu dwóch poprzednich powieści Johna Wyndhama wydanych w ramach „Wehikułu czasu”. Tym razem autor spisał się po prostu słabiej i nie obudował interesującego pomysłu równie dobrą fabułą. Efektem jest książka, którą można określić jako przyzwoitą (zwłaszcza warsztatowo), ale w żadnym razie nie angażującą. Mimo wszystko warto tę pozycję poznać, choćby dla porównania z innymi powieściami Wyndhama.
Autorzy: John Wyndham
Tytuł: Kukułcze jaja z Midwich
Tytuł oryginału: The Midwich Cuckoos
Tłumaczenie: Zbigniew A. Królicki
Wydawca: Rebis
Data wydania: październik 2024
Liczba stron: 246
ISBN: 978-83-8338-247-0
(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal, na którym ukazała się 18. 10. 2024).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz