poniedziałek, 9 września 2024

Czarna Magia. Tom 1: Pierwsza Księga Cieni - Recenzja

 

Kryminał plus okultyzm. Już na pierwszy rzut oka komiks, w którym połączono te dwie rzeczy wygląda bardzo ciekawie, a kiedy dodamy do tego, że autorem scenariusza jest Greg Rucka, ekscytacja rośnie – znaczy to bowiem, że możemy być pewni otrzymania tytułu dopracowanego w każdym calu. No dobrze, słowo „pewność” to może nieco za dużo, bo przecież także twórcom z dużym dorobkiem i docenionym zdarzały się wpadki, ale było nie było – Rucka akurat do fuszerki nas nie przyzwyczaił. „Czarna magia” na szczęście jest kolejnym jasnym punktem w bibliografii Amerykanina.

Pracująca w policji detektyw Rowan Black jest wiedźmą. Dzięki specyficznemu rytuałowi zna doświadczenia, jakie podobne jej kobiety nabyły setki lat temu. Wie co to prześladowania, wie co to płonące stosy, a jednak nie jest osobą zgorzkniałą ani złą. Niestety, jako czarownica, narażona jest na wiele niebezpieczeństw, w tym atak ludzi, którzy poprzysięgli zabijać takie jak ona. Kiedy nad Portsmouth, miasto, w którym mieszka, i którego mieszkańcom służy nadciąga niebezpieczeństwo, ona i inne jej podobne będą musiały stanąć do walki.

Choć na naszym rynku ukazuje się ostatnimi czasy sporo komiksów, to znalezienie czegoś w klimacie okultystycznym stanowi pewien problem. Można poszperać i coś wygrzebać, ale poszukiwania nie należą do szczególnie łatwych. Dlatego zawsze cieszy premiera nowego albumu, który rzeczoną tematykę porusza. „Czarna magia” równie dobrze kreuje niepokojący klimat, jak i skupia się na kryminalnym śledztwie. Rucka dba o oba elementy i doskonale je równoważy. Snuta przez niego opowieść wciąga jak bagno a doprawienie policyjnego kryminału elementami okultystycznymi nadało tej historii nadnaturalnego sznytu, który, jak się okazuje, nieźle tu pasuje.

Bardzo ciekawie prezentuje się główna bohaterka, a to bardzo ważne w obliczu faktu, że to ona ciągnie całość do przodu. Policjantka i wiedźma? To bardzo nietypowe połączenie i na pierwszy rzut oka wydaje się, że tu mogło nie wypalić dosłownie wszystko. Tymczasem scenarzysta buduje postać detektyw Rowan Black ze sporą pieczołowitością. Niby jest to kobieta dość enigmatyczna, ale wraz z tokiem fabuły Rucka ją rozbudowuje, między innymi dzięki małej wycieczce w przeszłość oraz kreśląc jej relacje z otoczeniem Co ciekawe, sporo w niej empatii, a to kompletnie przeczy stereotypowemu obrazowi czarownicy. Rucka, można powiedzieć, uczłowiecza niesamowitość, co jest w mojej opinii naprawdę istotne, bo niesie ze sobą spory walor edukacyjny. To, że czegoś nie znamy, nie znaczy wcale, że trzeba się tego bać. Owszem, czasami nadmierna ufność niesie zgubne skutki, ale istotne jest to, by nie przekreślać nikogo z góry, uprzednio chociaż odrobinę go nie poznawszy. Wracając jednak do Rowan, bagaż jej doświadczeń jako wiedźmy bywa przydatny w pracy policyjnej, choć są też momenty, kiedy okazuje się sporym balastem, zwłaszcza, gdy nieznana siła bierze panią detektyw na celownik. Spojrzenie na bohaterkę jest tu prawdziwie kompleksowe, co bez wątpienia jest warte odnotowania.

Bardzo podoba mi się, że magia nie stanowi tu pretekstu do rozwiązywania fabularnych problemów. To ważna składowa opowieści, która jednak nie przesłania jej istoty. To śledztwo stoi tu na pierwszym planie, a że wiąże się ono z naturą prowadzącej je policjantki, stanowi dodatkowy smaczek. Rucka rozkłada tropy, każe czytelnikowi zastanowić się nad tym, jakie mogą być powiązania między bohaterami, i jakie są motywacje różnych postaci. Świetne wrażenie sprawia też warstwa obyczajowa „Czarnej magii”, choć tego akurat można się było po Gregu Ruckce spodziewać jeszcze przed lekturą. I faktycznie, detektyw Black pokazana została nie tylko w zawodowym anturażu, ale i w momentach prywatnych. Co ważne, te spokojniejsze fragmenty są równie ekscytujące jak momenty akcji i stanowią bardzo mocną stronę komiksu.

Wciągająca opowieść to jedno, ale „Czarna magia” to także znakomite ilustracje. Nicola Scott rysuje w bardzo realistycznym, niezwykle miłym dla oka stylu, do którego doskonale pasuje czerń i biel. Owszem, czasami pojawiają się także kolory (wtedy podkreślają one pewne istotne dla fabuły elementy bądź wydarzenia), ale najczęściej australijska artystka operuje odcieniami szarości, a to wychodzi jej rewelacyjnie. Na deser dostajemy jeszcze odrobinę dodatków, takich jak projekty postaci, odautorskie komentarze, wywiad z twórcami czy galeria okładek. To zawsze miła rzecz po lekturze właściwej części komiksu.

Pierwszy tom „Czarnej magii” to komiks intrygujący, który w przekonujący sposób łączy opowieść kryminalną z okultyzmem, okraszając to wszystko wspaniałymi ilustracjami. Jedenaście zeszytów nie wystarczyło, żeby zamknąć tę opowieść, ale może to nawet dobrze – będziemy mieli na co czekać. A będzie to oczekiwanie z jednej strony dość niecierpliwe (bo już chciałoby się poznać dalsze losy głównej bohaterki), a z drugiej wyjątkowo spokojne (bo jestem więcej niż pewien, że wysoki poziom zostanie utrzymany). Przyjemnie było zanurzyć się w ten intrygujący świat. Czekam na więcej.

Seria: Czarna magia
Tytuł: Pierwsza księga cieni
Tom: 1
Scenariusz: Greg Rucka
Rysunki: Nicola Scott
Kolory: Jacob Phillips
Tłumaczenie: Arkadiusz Wróblewski
Tytuł oryginału: Black Magick: The First Book of Shadows 
Wydawnictwo: Mucha Comics
Wydawca oryginału: Image Comics
Data wydania: kwiecień 2024
Liczba stron: 304
Oprawa: twarda
Format: 180 x 275
Wydanie: I
ISBN: 978-83-67571-29-6

(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal, na którym ukazała się 05. 07. 2024).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz