sobota, 24 sierpnia 2024

Wasp. Małe światy - Recenzja


Nie miałem dotąd okazji czytać komiksu z solowymi przygodami Wasp. Zawsze przewijała się gdzieś na dalszym planie różnych drużynówek, a jeśli chodzi o indywidualne serie, rodzimi wydawcy zazwyczaj wybierali najbardziej popularnych superbohaterów, kierując się przy tym, jak podejrzewam, perspektywami sprzedażowymi. W kontekście obecnej komiksowej prosperity można się było jednak spodziewać, że prędzej czy później Osa dostanie w końcu własny tytuł przetłumaczony na język polski.

Jeden z dawnych wrogów Janet Van Dyne, znanej jako Wasp, zaczyna ponownie zagrażać jej i jej przybranej córce. Bohaterka musi szybko dojść do tego, co właściwie jest grane, bo adwersarz lata temu obiecał, że więcej nie podniesie na nią ręki. Dlaczego postąpił zupełnie inaczej? Czy po prostu wrócił na złą ścieżkę, a może ktoś zagroził mu na tyle, że złamał przyrzeczenie? Próba rozwiązania tej sprawy sprawi, że Wasp będzie musiała zmierzyć się z własną przeszłością.

Na czym skupiają się „Małe światy”? W komiksie rozwinięto przede wszystkim motyw rozprawienia się z trudną przeszłością. Główne bohaterki straciły najbliższe osoby i choć do traumatycznych wydarzeń doszło dawno, to nadal wpływają one na życie Janet i Nadii. Obie kobiety noszące strój Wasp chcą w końcu skonfrontować się z tymi doświadczeniami. Rzecz wydaje się być samograjem, ale czy scenarzysta wykorzystał taki potencjał? Niekoniecznie. Brakuje tu po prostu większych emocji – w poczynaniach bohaterek nie czuć żadnej pasji. Jest to tym bardziej dziwne, że choć mierzą się z traumą, nie zachowują się jednak tak, jakby było to dla nich czymś więcej aniżeli normalną superbohaterską przygodą. To dość rozczarowujące.

Al Ewing stara się pokazać w „Małych światach” łączącą główne bohaterki relację matka-córka i w tym przypadku jest na szczęście trochę lepiej niż przy motywie rozliczenia z przeszłością. Dzieje się tak dlatego, że scenarzysta potrafił w wiarygodny sposób zaprezentować dumę matki z dokonań (przybranej) córki. Sposób ekspozycji tego motywu jest jednak bardzo uniwersalny – to godne pochwały, bo praktycznie każdy czytelnik dostrzeże, o jakie wartości w tym komiksie chodzi. Równocześnie rzecz jest zwyczajnie zachowawcza, bo to jedynie standardowe przemyślenia na temat rodziny i wspierania siebie nawzajem. Jeśli więc szukamy wyjścia poza szablon, to tego w „Małych światach” nie uświadczymy.

Poza główną, czterozeszytową opowieścią, na zakończenie „Małych światów” dostajemy swego rodzaju bonus. To zeszyt „Tales to Astonish”, którego bohaterami są Ant-Man i Osa, przedstawiający pierwsze spotkanie tej dwójki. To komiks sprzed sześćdziesięciu pięciu lat, łatwo więc sobie wyobrazić, w jakim stylu jest prowadzony. Nie ma sensu porównywać go do dzisiejszych wydawnictw, ale z pewnością stanowi bardzo interesującą ciekawostkę dla fanów Marvel Comics. I to nawet mimo tego, że z perspektywy współczesnego czytelnika to po prostu niezwykle urokliwa ramotka.

Za rysunki w trzech z czterech zeszytów głównej serii odpowiada polska artystka, Kasia Nie (pełne nazwisko to Niemczyk, ale skoro graficzka podpisuje się skrótowo, takiej formy będę używać). Jej prace prezentują się bardzo przejrzyście, czasami wręcz sterylnie. Czy będzie to zaleta, czy wada – to zależy od spojrzenia danego czytelnika, w moich oczach grafiki prezentowały się naprawdę solidnie. Nie stosuje grube kontury i trochę ładnych kontrastów, postaci zaś są narysowane ze sporą wprawą – to wszystko sprawia, że wizualia oceniam naprawdę pozytywnie. Podobny styl ma też Carola Borelli, która ów story-arc kończyła. Początkowo nie zorientowałem się zresztą, że nastąpiła zmiana rysowniczki, co chyba dobrze świadczy o spójności prac obu pań.

Solowe przygody Wasp nie są komiksem, który komukolwiek zapadnie w pamięć na dłużej. To rzemieślnicza robota, niewychylająca się poza współczesny trykociarski standard –  ani nie wejdzie do kanonu największych dokonań Marvela, ani nie jest ewidentnie słaba. Po prostu przeciętniak i jestem tym stanem rzeczy nieco rozczarowany – tyle się dziś pisze o silnych kobietach, że człowiek spodziewałby się jednak, że ich przygody będą angażujące i godne zapamiętania. Cóż, tutaj takie nie są. Może następnym razem.

Seria: Wasp
Tytuł: Małe światy
Scenariusz: Al Ewing
Rysunki: Kasie Nie, Carola Borelli
Kolory: KJ Diaz
Tłumaczenie: Nika Sztorc
Tytuł oryginału: Wasp: Small Worlds
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Marvel Comics
Data wydania: kwiecień 2024
Liczba stron: 112
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Papier: kredowy
Format: 165 x 255
Wydanie: I
ISBN: 978-83-281-5376-9

(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal, na którym ukazała się 29. 05. 2024).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz