sobota, 12 sierpnia 2023

Tajna inwazja - Recenzja

 

Czerwiec 2023 roku to miesiąc premiery serialu „Tajna inwazja” na „antenach” Disney Plus. Nowy marvelowski projekt streamingowego giganta ma spore szanse na stanie się wakacyjnym popkulturowym przebojem. Zanim będziemy mieli okazję przekonać się na własne oczy o jego jakości, Egmont Polska daje fanom superbohaterów z Domu Pomysłów okazję do sprawdzenia, jak wypada komiksowy pierwowzór rzeczonego tytułu. Event o inwazji złowieszczych Skrulli na Ziemię miał premierę w USA już piętnaście lat temu i wtedy zebrał dość dobre recenzje. Czy także dzisiaj czyta się go dobrze?

Superbohaterowie muszą zjednoczyć się w obliczu zagrożenia, jakiemu nie stawiali dotąd czoła. Z kosmosu nadciągnęła inwazja Skrulli – zmiennokształtnych istot, które na przestrzeni kilku lat przeniknęły w struktury najważniejszych ziemskich organizacji, także tych zajmujących się bezpieczeństwem, i je zinfiltrowały. Teraz, kiedy obecność tajnych najeźdźców została odkryta, nadchodzi czas konfrontacji, która może zmienić naprawdę wiele.

Czy mamy do czynienia z drużynówkami od DC Comics, czy z tymi od Marvela, bardzo często temu nurtowi komiksu superbohaterskiego (najczęściej serwowanym, warto dodać, jako ogromne, przełomowe eventy) towarzyszy potężny patos. Wielkie zagrożenie dla Ziemi, które generuje konieczność zwarcia szyków przez herosów i wspólną walkę w obronie tego, co kochamy i wartości świata zachodniego. Być może zabrzmi to nieco złośliwie, ale różnice między kolejnymi crossoverami dotyczą przede wszystkim charakteru zagrożenia, detali i doboru walczących z potężnym wrogiem herosów. Reszta jest zasadniczo bardzo podobna. Charakter „Tajnej inwazji” w zasadzie całkowicie zgadza się z powyższym schematem.

Zastosowanym przez Bendisa manewrem, który miał wyróżnić „Tajną inwazję” na tle innych team-upów, był pomysł, by bohaterowie nigdy nie byli do końca pewni, z kim właściwie walczą. Charakter zagrożenia zawsze miał pozostać skryty w otępiającej zmysły mgle domysłów i przypuszczeń, generując tym samym dodatkowy chaos w szeregach obrońców dobra. Wszystko za sprawą kosmicznych najeźdźców, Skrulli, zdolnych do przybrania takiego wyglądu, jaki tylko chcą. Sam pomysł, choć nie należy do innowacyjnych (wspomnę choćby o Tancerzach Oblicza z „Kronik Diuny”), wydawał się całkiem interesujący. Sęk w tym, że całość w zasadzie ani razu nie weszła w żadną ciekawszą fazę, a scenarzysta koncentruje się przede wszystkim na naparzance. I scen starć jest na kartach „Tajnej inwazji” naprawdę sporo, a choć bywają efektowne, to dość szybko przechodzi się nad nimi do porządku dziennego, a to z tego względu, że poza bijatyką nie ma tu właściwie żadnych atrakcji.

Czytając opis komiksu takiego jak „Tajna inwazja”, można liczyć na duszny thriller, którego autorzy operują poczuciem niepewności herosów co do tego, czy ktoś, z kim przed chwilą stali ramię w ramię, nie wbije im za chwilę noża w plecy. Pole na kawał wiarygodnej psychologicznie opowieści było naprawdę ogromne i przede wszystkim z tego względu bardzo szkoda mi tego, w jakim kierunku poszła opowieść. Nie wiem, możliwe, że sprawę ratują tie-iny tego eventu (dla niezorientowanych w trykociarskiej nomenklaturze – są to zeszyty poboczne, uzupełniające obraz całości, ale fabularnie stojące nieco z boku wydarzeń), tego się jednak nie dowiemy, bo w polskiej wersji mamy do czynienia jedynie z główną historią. A ta wygląda tak, jak wiele innych współczesnych crossoverów – mamy nawał postaci, które nieustannie okładają się po mordach i niewiele (nic) więcej poza tym.

Rysunki zdobiące omawiany komiks są zwyczajnie przyzwoite. Yu podszedł do swojej pracy w sposób rzetelny, oferując nam kadry, które ogląda się z pewną dozą przyjemności, ale które nie zapadną raczej nikomu w pamięć. To po prostu dobrze wykonana robota w akceptowalnym dla fanów stylu. Co ciekawe, artysta dość często zamieszcza tak zwane rozkładówki, czyli dwustronicowe kadry, prezentujące bohaterów w, nazwijmy to, glorii i chwale. Natężenie takich grafik jest jak na mój gust nieco za duże, ale chyba pasuje to do patetycznego charakteru całego albumu.

Jeśli nie śledzi się na co dzień tego, co dzieje się w Uniwersum Marvela, kontakt z „Tajną inwazją” może nie należeć do najłatwiejszych. Masa postaci (często pojawiających się tylko na chwilę), uwaga scenarzysty skacząca od bohatera do bohatera, napuszone, patetyczne dialogi. To wszystko składa się na męczący komiks, który zyskał renomę z nieznanego w sumie powodu. Bo ani on ekscytujący, ani przełomowy. To przy okazji album wyzuty z jakichkolwiek ambicji, „guilty pleasure”, w którym jednak drugiej składowej tego sformułowania jest zdecydowanie za mało. Jestem na „nie” i mam nadzieję, że serial będzie zdecydowanie lepszy.

Tytuł: Tajna inwazja
Scenariusz: Brian Michael Bendis
Rysunki: Leinil Francis Yu
Kolory: Laura Martin, Emily Warren, Christina Strain
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Tytuł oryginału: Secret Invasion
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Marvel Comics
Data wydania: maj 2023
Liczba stron: 228
Oprawa: twarda
Format: 170 x 260
ISBN: 978-83-281-6136-8

(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal, na którym ukazała się 06. 07. 2023).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz