sobota, 21 maja 2022

Szumowina. Tom 1: Cocainefinger - Recenzja

 

Nie ma co gadać, Rick Remender umie pisać bezkompromisowe, pełne przemocy i intensywne opowieści, w których akcja prawie nigdy nie ustaje. Takie jest chociażby rewelacyjnie pulpowe „Deadly Class”, w podobnym tonie utrzymano również cyberpunkowy „Tokyo Ghost”. Premiera kolejnego komiksu pisanego przez Amerykanina musiała wywołać szybsze bicie serca u tych wszystkich komiksiarzy, którzy cenią sobie czystą, choć także niegłupią rozrywkę. Sprawdźmy zatem, jak prezentuje się pierwsza odsłona „Szumowiny”.

Ernie Ray Clementine zupełnym przypadkiem zostaje potężnym szpiegiem. I może nie byłoby w tym większego problemu, gdyby nie to, że facet jest totalnym zerem. To zaćpany degenerat, który upadł już na dno społecznej hierarchii i powoli zaczyna pukać w nie od spodu. I właśnie taki ktoś, chcąc nie chcąc, musi uratować świat. Nie wiadomo jednak, czy będzie w stanie.

Fanów komiksów zawsze fascynowali antybohaterowie. Zainteresowanie tego typu postaciami nie słabnie zresztą do dziś, świadczy o tym popularność Punishera czy Wolverine’a, co więcej, trend przejawia się także w uczłowieczaniu złoczyńców (choćby Harley Quinn, Poison Ivy czy Venoma) – bo jakkolwiek wszyscy kochamy superbohaterów, to dopiero przy czytaniu o kimś znacznie mniej krystalicznym można poczuć swoisty dreszczyk obcowania z czymś innym, nieszablonowym, a na pewno nie do końca społecznie akceptowalnym. Niepoprawność potrafi być niezwykle atrakcyjna. Z tego założenia wyszedł prawdopodobnie Rick Remender, powołując do życia postać Erniego Raya Clementine’a.

Wielu antybohaterów naprawdę da się lubić, a ich siłą jest to, że mimo stosowanych przez nich często bezkompromisowych metod mają w sobie coś, dzięki czemu szybko zyskują sympatię czytelnika. W przypadku „Szumowiny” jest jednak zgoła inaczej. Tytułowa postać nie została nazwana szumowiną przez przypadek. Remender kreuje Clementine’a na osobę skrajnie antypatyczną, chamską, brudną i obleśną. To degenerat, który zrobi wszystko, żeby wstrzyknąć coś w żyłę i odlecieć w narkotykowy haj. Innymi słowy –  jest to ktoś, kogo żadnym sposobem nie da się polubić, także z tego względu, że nie widać w nim żadnej chęci zmiany stylu życia. To pewien problem podczas lektury omawianego albumu, a to z tego względu, że zamiast kibicować protagoniście, można do niego czuć jedynie wstręt i obrzydzenie. No dobrze, może pod koniec albumu ( nie będę jednak wchodził w szczegóły) sytuacja nieco się zmienia, mimo tego Clementine’owi nadal daleko do kogoś, kogo można zacząć cenić.

Czy „Szumowina” nadrabia braki na innych płaszczyznach? Na pewno nie można mieć zastrzeżeń co do tempa opowieści – to jest dość szybkie, więc jeśli nastawimy się wyłącznie na rozrywkę, wrażenia nie powinny być specjalnie złe. Pewnym problemem okazuje się jednak spora tendencyjność „Szumowiny” – chodzi mi przede wszystkim o utożsamianie prawicy ze wszystkim co najgorsze i czynienie z jej sympatyków z automatu rasistów, ksenofobów i ludzi o ograniczonych horyzontach. To obraz mocno przerysowany, a choć główny bohater zarzeka się, że nie lubi zarówno lewicy, jak i prawicy, to scenarzysta dowala na kolejnych kartach tylko jednej stronie, przedstawiając ją jako grupę karykaturalnych złoli.

Wizualnie album prezentuje się okazale, nawet mimo faktu, że za całość odpowiadało pięciu rysowników. Z jednej strony nie mamy więc zachowanej graficznej ciągłości, z drugiej jednak, nawet w momencie kiedy zmiana stylu jest dość wyraźna, to prace rysowników nadal pasują do opowieści. Mnie najbardziej do gustu przypadły zdobiące pierwszy zeszyt ilustracje autorstwa Lewisa Larosy. Są naprawdę realistyczne, a podziw budzi zwłaszcza dbałość artysty o detale. Dobrą robotę robią zresztą wszyscy rysownicy – w tym aspekcie trudno jest się o cokolwiek przyczepić.

Mając na uwadze świetne „Deadly Class”, spodziewałem się, że kolejna rozpoczęta przez Non Stop Comics seria Remendera będzie przynajmniej porównywalnie dobra. Ale czy faktycznie jest? Jak dla mnie nie, różnica klas jest bardzo widoczna, choć jeśli skalibruje się odpowiednio swoje oczekiwania i na kilka rzeczy przymknie oko, tempo akcji i jej intensywność mogą okazać się wystarczające, by uznać lekturę za udaną. Wszystko zależy od indywidualnych preferencji i oczekiwań. I choć jestem na „nie”, to jestem też przekonany, że „Szumowina” znajdzie swoich sympatyków. Nie jest to bowiem komiks zły, ale na pewno mocno specyficzny.

Seria: Szumowina
Tytuł: Cocainefinger
Tom: 1
Scenariusz: Rick Remender
Rysunki: Lewis Larosa, Wes Craig i inni
Kolory: Moreno Dinisio
Tłumaczenie: Paweł Bulski
Tytuł oryginału: The Scumbag Vol. 1: Cocainefinger
Wydawnictwo: Non Stop Comics
Wydawca oryginału: Image Comics
Data wydania: luty 2022
Liczba stron: 148
Oprawa: miękka
Format: 170 x 260
Wydanie: I
ISBN: 978-83-8230-260-8

(Recenzja postała dzięki współpracy z serwisem Szortal, na którym ukazała się 25. 04. 2022)

2 komentarze:

  1. Ten komiks wygląda mega dobrze! Bardzo ciekawa kreska ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, kreska bardzo przyjemna. Gorzej niestety z treścią. ;)

      Usuń