sobota, 19 marca 2022

Wiedźmin. Tom 6: Wiedźmi lament - Recenzja

 

Poprzedni tom wydawanego przez Dark Horse Books „Wiedźmina” był pierwszym albumem serii, do którego scenariusz napisał Bartosz Sztybor. Komiks podzielił fanów, zaserwowany nam „wiedźmin moralnego niepokoju” okazał się ciężkostrawny dla czytelników oczekujących lekkości, humoru i taśmowego siekania potworów. W mojej opinii „Zatarte wspomnienia” to świetna, niebanalna pozycja, a jej największą zaletą było to, że w sposób nienachalny potrafiła zmusić czytelnika do nieoczywistej refleksji na temat kondycji człowieka. „Wiedźmi lament” stara się iść podobną drogą, ale czy czyni to równie dobrze? Sprawdźmy.

Geralt wykonał kolejne zadanie. Złapał wiedźmę i dostarczył ją przed oblicze sprawiedliwości. Kobieta spłonęła, jednak Biały Wilk nie może wymazać z pamięci obrazu egzekucji. Czy postąpił właściwie? Szybko okazuje się, że stos wcale nie musi być niczym ostatecznym, bo gdy wiedźmin zostaje wynajęty do kolejnej sprawy okazuje się, że echa przeszłych wydarzeń mają znaczący wpływ na teraźniejszość.

Najnowszy „Wiedźmin” jest z pewnością komiksem, którego twórca w żadnym momencie nie próbuje iść po linii najmniejszego oporu. Przejawia się to między innymi w tym, że na kolejnych kartach Bartosz Sztybor robi wszystko, żeby nadać Geraltowi jeszcze większą głębię psychologiczną i wiarygodnie nakreślić jego dylematy i motywacje. Trzeba też pamiętać, że przecież już w książkowym oryginale białowłosy wiedźmin był postacią wyjątkowo niejednoznaczną, a fakt, że scenarzysta chce jeszcze głębiej wejść do jego głowy, jest imponujący i świadczy o tym, że ma ambicje odciśnięcia na bohaterze swojego piętna. I trzeba powiedzieć, że rzeczywiście mu się to udaje, bo jego wersja „Wiedźmina” jest jedyna w swoim rodzaju.

Nowa odsłona „Wiedźmina” to na dobrą sprawę umiejscowiony w świecie fantasy dramat psychologiczny, do którego dodano szczyptę mrocznej opowieści sensacyjnej. Jaki komiks dało takie niecodzienne połączenie? Na pewno dość ciężki, cecha ta jednak dotyczy przede wszystkim klimatu i tak traktowana, okazuje się dużą zaletą tego albumu. Chociaż „Wiedźmi lament” jest krótki (ledwie 112 stron), to pod względem treści jest tu naprawdę gęsto. Bartosz Sztybor bierze się za barki z niełatwą tematyką. Na pierwszy plan wysuwa się motyw poczucia winy. Targany nim wiedźmin spotyka na swojej drodze osoby, które każą mu poważnie zastanowić się nad tym, czy jego wybory przyniosły więcej dobra, czy może jednak wydały złe owoce. Bohater stawia sobą pytania, na które nie ma łatwej odpowiedzi – nic nigdy nie jest czarno-białe, a odcienie szarości mogą decydować o tym, jak bardzo splamione zostanie nasze sumienie.

Materiału do przemyśleń jest tu jednak znacznie więcej. Autor każe nam zastanowić się nad tym, czy przemoc (nie tylko ta fizyczna) ma płeć? Niektórzy bohaterowie „Wiedźmiego lamentu” zdają się twierdzić, że owszem, ma, i na tej podstawie rozpoczynają własną krucjatę, swoistą vendettę, mającą na celu naprawienie krzywd. I jakkolwiek motywacja pewnych postaci na pierwszy rzut oka wydaje się ze wszech miar słuszna, to w toku fabuły okazuje się, że nic nie jest do końca jednoznaczne, a czytelnik zaczyna zadawać sobie pytania, czy nawet najszlachetniejszy cel może usprawiedliwić nie do końca czyste środki, jakimi chcemy się posłużyć, by go osiągnąć? Żałoba, bezsilność, zemsta, poszukiwanie ukojenia – to wszystko ma w toku fabuły niebagatelne znaczenie, a głębia treści wynosi „Wiedźmi lament“ ponad standardową komiksową rozrywkę.

W szóstym tomie „Wiedźmina” pędzel dzierży Vanesa R. Del Rey. Pochodząca z Kuby artystka niestety nie potrafiła mnie do siebie przekonać. Niektóre stworzone przez nią kadry fenomenalnie budują klimat, są mroczne i piękne, ale kilka stron dalej rysunki rażą niedokładnością i brzydotą. Zdecydowanie najlepsze są w scenach statycznych;  rozjeżdżają się i zlewają w jedno w momentach większego dynamizmu. Wydaje mi się, że gdyby za ilustracje odpowiadał inny artysta, ktoś, kto operowałby również w mrocznej stylistyce, ale dostarczył lepszą, staranniejszą oprawę graficzną, to wydobyłby z tej intrygującej historii jeszcze więcej. A tak okazuje się, że niestety są one najsłabszym elementem bardzo dobrego scenariuszowo albumu.

Szósta odsłona „Wiedźmina” od Dark Horse Books okazała się bardzo angażującym komiksem. Wiedząc, że na stanowisku scenarzysty pozostała ta sama osoba co poprzednio, można się było tego spodziewać. Podejrzewam jednak, że ponownie będzie to album, który nie spodoba się dużej części fanów, bo to nie czysta rozrywka, a na pierwszym planie stoi tu psychologia. Mało jest takich komiksów w mainstreamie, zdecydowanie za mało, dlatego warto się nimi porządnie nasycić. Oby kolejny tom utrzymał ten wysoki poziom.

Tytuł: Wiedźmi lament
Seria: Wiedźmin
Tom: 6
Scenariusz: Bartosz Sztybor
Rysunki: Vanesa R Del Rey
Kolory: Jordie Bellaire
Tłumaczenie: Zofia Sawicka
Tytuł oryginału: The Witcher Volume 6: Witch’s Lament
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Dark Horse Books
Data wydania: styczeń 2022
Liczba stron: 112
Oprawa: miękka
Format: 170 x 260
Wydanie: I
ISBN: 978-83-281-5408-7

(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal, na którym ukazała się 15. 02. 2022).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz