piątek, 25 lutego 2022

Maska. Omnibus. Tom 1 - Recenzja

 

Jeśli chodzi o fanów komiksu, pewnie wszyscy wiedzą, jak sprawa wygląda, ale zwykli zjadacze popkultury nie muszą wcale być świadomi faktu, że słynna filmowa „Maska” to ekranizacja powieści graficznej. Co więcej, pierwowzór różni się od filmu, a jego twórca kładzie nacisk na inne elementy. To w mniejszym stopniu komedia, raczej szalony sensacyjniak, okraszony kilkoma poważniejszymi motywami. Brzmi zachęcająco? I tak ma brzmieć, bo komiksowa „Maska” prezentuje się naprawdę okazale i to nie tylko jeśli chodzi o gabaryty.

W ręce Stanleya Ipkissa, którego można określić mianem nieudacznika, trafia tajemnicza maska. Po jej założeniu mężczyzna staje się kimś zupełnie innym. Znikają zahamowania, znika oryginalna osobowość, a za kierownicą siada szalony osobnik, Wielki Łeb – istota obdarzona niezwykłymi zdolnościami i możliwością regeneracji. Jak Ipkiss wykorzysta tę niecodzienną sytuację? Czy on i inni „nosiciele” zielonego pasażera będą w stanie choćby w najmniejszym stopniu go okiełznać?

Mając w pamięci film z Jimem Carreyem w roli głównej, można było podejrzewać, że komiksowa „Maska” będzie błazenadą bez większych ambicji. Tymczasem okazuje się, że wydawany oryginalnie przez Dark Horse Comics tytuł wcale nie jest bezmyślną nawalanką, ale może przynieść rozrywkę wcale niegłupią. Owszem, rozwałka stanowi fundamentalną składową i nie jest to właściwie żadne zaskoczenie, ale co ważne, nie jest celem samym w sobie. Gdy do niej przywykniemy (bo jednak mocno rzuca się w oczy), dostrzeżemy na przykład ciekawą ideę wyzwolenia ukrytej strony osobowości. Na co dzień bohaterów krępują społeczne normy, narzucone zasady zachowania i konwenanse, ale gdy nakładają tytułową maskę, zyskują nowe możliwości, znikają też ograniczenia.

Kwestia tego, kto konkretnie nosi maskę, jest w toku fabuły dość istotna. Jeśli trafi w ręce osoby o mniejszej sile charakteru, to nie będzie ona miała praktycznie żadnej możliwości wpłynięcia na istotę, która pojawi się, by bez skrępowania siać chaos na ulicach miasta. Nowo nabyte moce można wykorzystać we względnie pożyteczny sposób jedynie wtedy, kiedy ktoś przyjmujący „pomoc” ma ukształtowany kręgosłup moralny. Nie oznacza to jednak, że nad tak zwanym Wielkim Łbem da się zapanować. Niejako z miejsca narzuca on nosicielowi określony sposób bycia. Szaleństwo oraz bardzo kreatywna przemoc nie mają właściwie żadnych granic, kiedy istota o zielonej twarzy przejmuje kontrolę.

Wydaje się, że „Maska” jest po części komiksem, który można określić jako „guilty pleasure”, spełnia on bowiem marzenia dorosłych fanów, którzy chcą się jeszcze raz poczuć się jak podekscytowane dzieciaki, które dorwały w swoje ręce pełen przemocy komiks, którego lektura powoduje wypieki na twarzy. Przy tym wszystkim bardzo ważne jest, że czytelnik nie jest traktowany jak idiota, bo choć wyraźnie widać, że na kartach „Maski” chodzi przede wszystkim o brutalną, ale i jajcarską rozrywkę, to podczas lektury nie czujemy, żebyśmy byli „odmóżdżani”. Stwierdzenie, że jest to tytuł dla fanów „Chłopaków” i „Lobo” właściwie wyjaśnia wszystko.

Ilustracje wydawały mi się dość mocno konwencjonalne, bowiem w początkowej fazie albumu Doug Mahnke raczej nie eksperymentuje z formą, trzymając kolejne kadry w wizualnych ryzach. Nawet momenty, w których Wielki Łeb szaleje na mieście, nie są specjalnie spektakularne, przynajmniej jeśli porównamy je do dzisiejszych standardów. Z biegiem stron „Maska” robi się jednak coraz bardziej efektowna, a styl rysownika ewoluuje w stronę wizualnego szaleństwa, które ostatecznie okazuje się być naprawdę satysfakcjonujące dla odbiorcy.

Pierwszy omnibus „Maski” to świetna zabawa. Pełen widowiskowej przemocy komiks dostarcza masy sympatycznej rozrywki i nie jest przy tym głupi. Takie połączenie nie było wcale oczywiste, tymczasem autorom ta niełatwa wcale sztuka udała się wyśmienicie. Bardzo dobrze się stało, że ten tytuł ukazał się w końcu po polsku, bo jego jakość jest naprawdę wysoka, ponadto rodzimy fan może w końcu na własne oczy zobaczyć, czym różni się popularna ekranizacja od papierowego pierwowzoru. A jeśli ktoś filmu nie zna, i tak będzie się podczas lektury dobrze bawił.

Tytuł: Maska. Omnibus
Tom: 1
Scenariusz: John Arcudi
Rysunki: Doug Mahnke
Kolory: Doug Mahnke, Matt Webb
Tłumaczenie: Marceli Szpak
Tytuł oryginału: The Mask Omnibus Volume 1 (2nd Edition)
Wydawnictwo: Non Stop Comics
Wydawca oryginału: Dark Horse Comics
Data wydania: listopad 2021
Liczba stron: 376
Oprawa: twarda z obwolutą
Papier: kredowy
Format: 170 x 260 mm
ISBN: 978-83-8230-153-3

(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal, na którym ukazała się 11. 01. 2022).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz