piątek, 25 września 2020

Berserker. Uwolniony - Recenzja

 
Choć nie posiadam żadnych twardych danych, to wydaje mi się, że komiksy Jeffa Lemire'a cieszą się wśród polskich fanów dużym uznaniem. Różnorodna tematyka, często osobisty sznyt kolejnych scenariuszy, praca dla wielu topowych wydawnictw – to wszystko sprawia, że Kanadyjczyk jest nie tylko rozpoznawalny, ale przede wszystkim ceniony. Do tego dochodzą w większości pozytywne recenzje, czy to w strefie blogowej, czy na branżowych portalach, nie dziwi więc, że wydawcy prześcigają się w wykupywaniu praw do jego projektów. Najnowszym z nich jest „Berserker. Uwolniony”.

Potężny barbarzyńca toczy zaciętą walkę z wrogami. Pewnego dnia, po powrocie do rodzinnej wioski, zastaje zabudowania spalone, a rodzinę wymordowaną. Wojownik poprzysięga zemstę, jednak musi uciekać w obliczu przewagi przeciwników. W wyniku działania tajemniczej magii trafia na portal, który przenosi go do współczesnego świata, gdzie spotyka bezdomnego mężczyznę. Obaj muszą znaleźć wspólny język i stanąć do walki z czarnoksiężnikiem, który podążył śladem barbarzyńcy.

„Berserker. Uwolniony” jest komiksem nadspodziewanie krótkim. Na cały album składają się bowiem zaledwie cztery zeszyty, co jeszcze przed lekturą budzi obawy o skrótowość fabuły. I niestety, zaprezentowana tu historia faktycznie wydaje się potraktowana mocno po łebkach, co, zważywszy na osobę scenarzysty, rozczarowuje. Właściwie do połowy woluminu trwa ekspozycja, podczas której autor szybko kreśli motywacje głównego bohatera i pokazuje sposób, w jaki trafia on do naszego świata. Nie ma tu właściwie żadnych zaskoczeń, bo akcja toczy się w bardzo prosty sposób, a w drugiej połowie jest bardzo szybka, nie ma też odpowiedniego backgroundu (ten także został podany na chybcika).

Bohaterowie nie są szczególnie mocno rozbudowani. Niby nie powinniśmy się tego spodziewać po postaci barbarzyńcy, ale nawet zważywszy na to, że to zazwyczaj ludzie raczej nieskomplikowani, to i tak informacji o protagoniście dostajemy bardzo mało. Wiemy w sumie tylko tyle, że miał kobietę i córkę, które stracił podczas najazdu zbrojnych służących złemu magowi i pragnie zemsty. Tyle. Nie lepiej przedstawia się sytuacja z bezdomnym. On po prostu żyje sobie w parku, a jego przeszłość buduje jedna, jedyna scena. Słabo.

Nie zachwyca także sposób, w jaki Lemire zarysowuje relację między głównymi bohaterami – ta zasadza się przede wszystkim na solidarności ludzi, którzy z jakiegoś powodu znaleźli się poza społeczeństwem i poza własnym światem. Jak nietrudno się domyślić, wspólne przeżycia umacniają więź, cementując początkowo nieufną, ale jednak przyjaźń. Od pewnego momentu ta dwójka zostaje rzucona w wir akcji, który jednak równie nagle jak się zaczyna, tak szybko się kończy – tutaj do głosu ponownie dochodzi rozczarowująca objętość albumu, która nie pozwoliła autorowi na nakreślenie elementów mających emocjonalnie połączyć czytelnika z bohaterami.

Pod względem graficznym „Berserker. Uwolniony” prezentuje się przyzwoicie. Mike Deodato Jr. bardzo często stosuje całostronicowe kadry, przez co lektura, która już fabularnie jest nieskomplikowana, przebiega jeszcze szybciej. Wyobrażenie barbarzyńcy jest tu standardowe – to wielki mężczyzna we włochatych gaciach, machający ogromnym mieczem. Pokazano go, jak i całą resztę, stosunkowo realistycznie, co sprawia miłe dla oka wrażenie i powoduje, że ilustracje można ostatecznie określić mianem udanych.

Ostatnie rozczarowanie komiksem Lemire'a odnotowałem przy okazji „Extraordinary X-Men”. Teraz nie jest tak fatalnie, jak wówczas, jednak recenzowanej pozycji daleko do ideału. Wydaje mi się, że Kanadyjczyk o wiele lepiej sprawdza się w projektach, w których ma możliwość głębszego wniknięcia w dusze bohaterów, pokazanie ich rozterek i trudnych wyborów, przed którymi stoją. „Berserker” też mógł stać się takim tytułem – przedstawienie barbarzyńcy jako człowieka nieco głębszych rozterek byłoby prawdziwym novum, niestety autor skupił się na innych elementach. Ten wybór okazał się chybiony.

Tytuł: Berserker. Uwolniony
Scenariusz: Jeff Lemire
Rysunki: Mike Deodato Jr.
Kolory: Frank Martin
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Tytuł oryginału: Berserker Unbound, Volume 1
Wydawnictwo: Mucha Comics
Wydawca oryginału: Dark Horse Books
Data wydania: sierpień 2020
Liczba stron: 136
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 180 x 275
Wydanie: I
ISBN: 978-83-66589-13-1

(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal, obecnie dostępnym w sieci na profilu facebookowym. Tekst ukazał się 10. 09. 2020). 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz