Gdy sięgniemy pamięcią wstecz i pomyślimy o wszystkich bat-ekranizacjach, na pierwszy plan wysuwają się filmy aktorskie, wszak one mają największą siłę przebicia, największe budżety i najgłośniejsze nazwiska. Ale równie istotne, a na pewno znacznie liczniejsze, są filmy i seriale animowane. Wśród nich znajdziemy kilka prawdziwych perełek. Jedną z nich jest bez wątpienia „Batman: The Animated Series” – powstająca w latach dziewięćdziesiątych XX wieku seria, do której wielu fanów Gacka ma spory sentyment. Jej twórcy próbowali też swoich sił w komiksie, a niniejszy album jest właśnie zbiorem opowiadań, w których maczali palce.
W skład „Szalonej miłości” wchodzi kilka osobnych historii. Ta, od której całość wzięła tytuł, opowiada o relacji Jokera i Harley Quinn, jej blaskach i cieniach oraz nieustannych potyczkach tej dwójki z Nietoperzem. W kolejnych opowieściach będziemy mieli z kolei okazję obserwować walkę Arnolda Weskera z jego morderczym alter ego – Scarface’em, poznać nieco inną twarz Scarecrowa oraz dowiedzieć się czy wyleczony z psychozy Two Face wytrwa w zdrowiu. A to nie wszystkie atrakcje zawarte w „Szalonej miłości i innych opowieściach”.
W tytułowej „Szalonej miłości” na pierwszym planie stoi Harley Quinn. Jej ówczesny wizerunek to jeszcze nie ta wyemancypowana antybohaterka, jaką znamy dzisiaj. W tamtych czasach zaczynała bowiem jako pomocnica Jokera i raczej nie funkcjonowała w oderwaniu od obiektu swoich uczuć. Szaleńczo zakochana w bladym Księciu Zbrodni kobieta spoglądała na swojego wybranka bezkrytycznie, i mimo kolejnych przyjmowanych od niego ciosów (zarówno fizycznych, jak i psychicznych), nieustannie trwała u jego boku, przedkładając pielęgnację szalonego uczucia nad wszystko inne. Patologia? Owszem, ale na pewno nie smutna, jak bywa to w prawdziwym życiu – na tym etapie Harley wszystko znosi z uśmiechem, bo jedyne co się dla niej liczy, to uczucie, które, jak wierzy, Joker w ten brutalny sposób odwzajemnia.
To, co napisałem powyżej może brzmieć poważnie, ale ta często dość trudna tematyka ubrana jest w kolejnych zawartych w tym tomie opowieściach w bardzo efektowne szaty. Nad wszystkim dominuje szybka akcja, która czasami może nieco utrudniać dostrzeżenie tych pisanych bardziej na serio motywów. One występują zresztą nie tylko w komiksie tytułowym, ale i w pozostałych składowych albumu. Na mnie duże wrażenie zrobiła krótka historia o Strachu na Wróble, która pokazuje, że jakkolwiek jest to postać negatywna, to czasami klucz, wedle którego dobiera ofiary może być zaskakująco racjonalny i nawet, o zgrozo, godny pochwały.
Ten przykład to nie jedyna udana kreacja bohatera negatywnego, jaka pojawia się w zamieszczonych w tym tomie opowieściach. Warto zwrócić uwagę przede wszystkim na Jokera, który w tym wcieleniu szaleje i przeraża – jego działania są absolutnie nieracjonalne i przepełnione groteskową przemocą, która nie ma żadnego uzasadnienia fabularnego. To jednak nie jest żadna wada, bo pokazuje jak bardzo Joker jest nieprzewidywalny. Nieważne jak się do niego podchodzi, jego reakcje mogą być diametralnie różne, od uśmiechu i pochwały do zabójstwa bez wyraźnego powodu. A gdy dodamy do tego konwencję na pozór mocno zabawową, kreacja Jokera robi jeszcze bardziej szalone wrażenie.
Było już wspomniane kto jest twórcą tego komiksu i z jakiego dzieła są ci ludzie najbardziej znani, nie będzie więc większym zaskoczeniem, gdy powiem, że styl rysunków jest bardzo, ale to bardzo cartoonowy. Zwizualizujcie sobie jeden z odcinków animowanego „Batmana: TAS” i będziecie wiedzieli, czego się spodziewać. Jest kolorowo, efektownie, miło dla oka i mocno wybuchowo. Ale czy może być inaczej, gdy lwią część albumu zajmuje historia z nieobliczalnymi Jokerem i Harley Quinn w rolach głównych? Mnie się podoba – to wizualny powrót do przeszłości, a okazjonalne granie na sentymencie odbiorcy nie jest niczym złym.
„Szalona miłość” to bardzo dobry komiks. Z pewnością spodoba się tym czytelnikom, którzy cenili sobie „The Animated Series”, chociaż to produkt jednak nieco inny od słynnego serialu, a główne podobieństwo obu dotyczy warstwy wizualnej. Sam charakter opowieści jest mocno uniwersalny, na pierwszy rzut oka pełno tu szaleństwa i akcji, spod której wyzierają jednak dość często bardzo ciekawe i zdecydowanie głębsze motywy, takie jak patologiczna miłość, opacznie pojmowana sprawiedliwość, czy kwestia kruchej równowagi psychicznej człowieka z psychotyczną historią. Warto się w ten tytuł zaopatrzyć, rzadko bowiem dostajemy Batmana w podobnym, jakże nieszablonowym wydaniu.
Tytuł: Batman. Szalona miłość
Scenariusz: Paul Dini, Bruce Timm
Rysunki: Bruce Timm i inni
Tłumaczenie: Paulina Braiter, Marek Starosta
Tytuł oryginału: Batman. Mad Love and Other Stories
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: DC Comics
Data wydania: grudzień 2019
Liczba stron: 208
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 180x275
Wydanie: I
ISBN: 978-83-281-9793-0
(recenzja powstała dzięki współpracy z portalem Szortal, obecnie dostępnym w sieci na profilu facebookowym. Tekst ukazał się 19. 02. 2020)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz