sobota, 11 kwietnia 2020

Jessica Jones. Tom 3: Powrót Purple Mana - Recenzja

Przyznaję, że nie śledziłem oryginalnego procesu wydawniczego drugiej przygody Bendisa z „Jessicą Jones”, dlatego zaskoczyła mnie informacja, że trzeci tom zbiorczy tego cyklu jest zarazem zamknięciem perypetii nowojorskiej detektyw. Rzecz była krótka, no ale trudno – da się to przeżyć, zwłaszcza, że od pierwszego tomu seria znowu wskoczyła na wysoki poziom, właściwy dla poprzedniej inkarnacji Jessiki, czyli „Alias”. A cóż innego mogliśmy dostać na koniec, jeśli nie powrót nemezis głównej bohaterki i antagonisty, którego bać się może dosłownie każdy heros?

W życiu Jessiki Jones ponownie pojawia się najgorsza osoba, z jaką kobieta kiedykolwiek miała styczność. Kiedyś Purple Man niemal całkowicie zniszczył ją psychicznie, zmuszając ją do czynów, których nigdy nie dopuściłaby się z własnej woli. Teraz sytuacja może się powtórzyć, bo Killgrave nie siedzi już w więzieniu i wszystko wskazuje na to, że czai się gdzieś w pobliżu . Co gorsza Jessica w międzyczasie założyła rodzinę, więc ryzyko, jakie podejmuje, chcąc przeciwstawić się swojemu największemu wrogowi, jest tym razem nieporównywalnie większe niż ostatnio.

Kiedy jesteś młody, nie boisz się zbyt wielu rzeczy. Masz wrażenie, że jesteś nieśmiertelny, a wszystko co złe, przydarzy się komuś innemu. Gdy pakujesz się w kłopoty, ryzykujesz tylko swoim życiem. Młodzieńcza brawura kończy się jednak wtedy, gdy człowiek staje się odpowiedzialny za kogoś innego. Taka sytuacja ma miejsce na przykład w momencie założenia rodziny. Wtedy pojawia się też ogromny, czasami obezwładniający strach. Strach o swoich bliskich, o to, że coś kiedyś potoczy się źle, a człowiek nie będzie mógł zrobić absolutnie nic, żeby zaradzić pojawieniu się katastrofy lub potworów. Właśnie to uczucie lęku unosi się nad „Powrotem Purple Mana” i subtelnie oplata fabułę.

W „Jessice Jones” nigdy nie brakowało akcji, ale prowadzona przez Briana Michaela Bendisa seria zawsze stała przede wszystkim dialogami. Także tym razem są one wyjątkowo dobre, co może nie zaskoczy czytelników znających cykl i wypatrujących kolejnego tomu z niecierpliwością, jednak takie utrzymanie bardzo wysokiej twórczej formy po prostu cieszy. Podobać się mogą zwłaszcza rozmowy między Jessiką a Killgrave’em, których mamy tu kilka. Część z nich odbywa się w dość niecodziennej formie, co kolejny raz udowadnia wszechstronność Bendisa. Dzięki pewnemu zastosowanemu tu manewrowi scenarzysta uwydatnił moce Purple Mana i jeszcze bardziej uwiarygodnił lęk bohaterki przed przeciwnikiem.

Obok głównej historii autor zamieścił w tym albumie także zeszyt będący swego rodzaju epilogiem, zamknięciem historii Jessiki i podarowaniem jej, jak napisał w posłowiu, jednego doskonałego dnia. Nie ma tu jednak niczego typowego – nie jest to ani wieczór z rodziną, ani spotkanie z przyjaciółmi, ani żadna forma zabawy. To po prostu sprawa detektywistyczna, której rozwiązanie przyniesie naszej bohaterce sporo satysfakcji. To rzeczywiście świetne zakończenie, które na poziomie fabularnym po raz kolejny czaruje błyskotliwymi dialogami, przynosi chwilę refleksji i zwyczajnie wzrusza. Rzadko która seria okołosuperbohaterska daje aż tak wiele satysfakcji.

Gdy nadchodzi moment kiedy trzeba skrobnąć parę słów o rysunkach Michaela Gaydosa, nie można zrobić niczego innego, jak tylko chwalić kunszt artysty. Taka sytuacja ma miejsce już od pierwszego tomu „Alias” i trwa aż do teraz, podejrzewam więc, że te peany mogą być już nieco nudne. Cóż jednak z tego? Nie ma co wymyślać zarzutów na siłę, tym bardziej, że znowu mamy przed oczami ilustracje doskonale oddające brud świata przedstawionego, sugestywne i przyciągające wzrok, co zasługuje na uznanie, zwłaszcza w kontekście tego, że przez większą część albumu ilustrują opowieść dość statyczną.

Nadszedł niestety ten moment, że znowu musimy pożegnać się z postacią pani Jones w interpretacji twórcy, który dał jej tak wiele, i uczłowieczył ją do tego stopnia, że serie traktujące o jej przygodach z miejsca stały się jednym z najjaśniejszych punktów trykociarskiej mapy wydawniczej. Wydaje się, że tym razem jest to pożegnanie na stałe, a przynajmniej na długi czas – zobaczymy, co przyniesie przyszłość. Zanim zasiądziemy do lektury przejętego już przez innych twórców cyklu, nacieszmy się jednak Bendisowym epilogiem, który jest ze wszech miar godny uwagi.


Tytuł: Powrót Purple Mana
Seria: Jessica Jones
Tom: 3
Scenariusz: Brian Michael Bendis
Rysunki: Michael Gaydos
Kolory: Matt Hollingsworth
Tłumaczenie: Marek Starosta
Tytuł oryginału: Jessica Jones Vol. 3: Return of the Purple Man
Wydawnictwo: Mucha Comics
Wydawca oryginału: Marvel
Data wydania: grudzień 2019
Liczba stron: 136
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Wydanie: I
ISBN: 978-83-65938-78-7

(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal, obecnie dostępnym w sieci na profilu facebookowym. Tekst ukazał się 29. 01. 2020)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz