niedziela, 27 października 2019

Hellblazer. Tom 2 - Recenzja

John Constantine był do tej pory postacią, która nie była szczególnie widoczna w ofercie polskich wydawców komiksowych. Jeśli się pojawiał, stał zazwyczaj na poboczu wydarzeń, w dodatku najczęściej jako gość u innych bohaterów. Ostatnia solowa seria z jego udziałem ukazała się przeszło dziesięć lat temu, tym bardziej cieszy więc fakt, że sytuacja uległa w końcu zmianie, kiedy Egmont w ramach ofensywy komiksów z Vertigo zdecydował się wydać kilka interesujących runów różnych znanych scenarzystów, właśnie z Constantinem w roli głównej. Na pierwszy ogień poszedł Brian Azzarello, a niniejszy album to drugi i ostatni zbiorczy tom jego autorstwa traktujący o przygodach okultystycznego detektywa.

Tym razem angielski mag-detektyw weźmie udział w niecodziennym przekręcie z pewną księgą w roli głównej. Następnie trafi na amerykańska prowincję, gdzie wciąż żywe są rasistowskie uprzedzenia, a ideologia „white power” wiedzie prym wśród miejscowych rednecków. Dowiemy się też kto uparcie dąży do spotkania z Constantinem, a na końcu trafimy do świata seksualnych perwersji, w którym ból łączy się z rozkoszą, a ekstremalne doznania są nie tylko pożądane, ale i z niecierpliwością wyczekiwane oraz śmiertelnie niebezpieczne.

Na pierwszy rzut oka opowiadania zawarte w tym i w poprzednim tomie to niezależne historie. Kiedy jednak przyjrzymy się bliżej kolejnym fabułom, okazuje się, ze Azzarello ma większy, szerzej zakrojony plan. Opowieść wielokrotnie skręca, miejscami bywa też dosyć zagmatwana, ale ostatecznie (zwłaszcza w najdłuższych segmentach obu albumów) na wierzch wychodzi metafabuła. Dygresje, wątki podoczne – do tego fani amerykańskiego scenarzysty zdążyli się przyzwyczaić chociażby za sprawą „100 naboi”, a w dwóch tomach „Hellblazera”, które zawierają właśnie run Azzarello, tych charakterystycznych elementów nie brakuje.

Pewnym zaskoczeniem może być sposób w jaki scenarzysta portretuje postać Constantine'a. Znamy go przede wszystkim jako okultystę i detektywa, tymczasem Azzarello prawie w ogóle nie wykorzystuje tego nadprzyrodzonego pierwiastka, jaki od początku towarzyszy bohaterowi. Skupia się za to bardziej na pokazaniu cech jego charakteru z naciskiem na te bardziej kontrowersyjne. Znajdziemy tu chociażby wiele scen, w których wyeksponowane zostaje cyniczne podejście tytułowego bohatera do otaczającego go świata, co w oczach niektórych odbiorców może czynić z niego personę dość antypatyczną.

Osobną sprawą jest dość rozbudowany wątek seksualnych preferencji Constantine'a. Jakkolwiek nie przeszkadza mi erotyka w komiksie, nawet taka zahaczająca o pornografię, to istotne jest, by jej obecność miała jakiś cel. Tymczasem tutaj wydaje się, że jest to ledwie dodatek, który być może miał wywołać jakiś szum wokół serii, ostatecznie jednak okazał się zabiegiem nie mającym większego wpływu na fabułę, a co za tym idzie, jest to manewr bezcelowy. Bo ani nie stoi na takim poziomie intensywności jak w obrazoburczym „Black Kiss” Howarda Chaykina, ani nie jest tak integralnym składnikiem opowieści jak w „Neonomiconie” Alana Moore'a.

Rysunki w drugim zbiorczym tomie „Hellblazera” stoją na dobrym poziomie. Każdą opowieść ilustrował inny artysta i, jak można się domyślić, rozpiętość stylowa jest dosyć spora. Guy Davis, pracujący przy pierwszym segmencie, proponuje bardziej umowną konwencję, w której prym wiedzie cartoonowy sznyt. Realizm nie stoi na pierwszym planie także w rysunkach Marcelo Frusina – jego styl przypomina mi odrobinę dzieła Eduardo Risso, a to dobrze pasuje do mocnej fabuły poruszającej tematykę rasizmu czy seksu BDSM.

Drugi tom „Hellblazera” od Briana Azzarello stoi na podobnym poziomie co poprzedni album. Ma zauważalne wady, ale posiada także znaczące zalety. W ostatecznym rozrachunku wydaje się, że dobra strona tego tytułu przeważa, co każe postrzegać całość jako dzieło dobre. Amerykański scenarzysta ma swój, dość specyficzny sposób snucia opowieści, który nie każdemu spodoba się w podobnym stopniu. Nie sądzę jednak, by ktokolwiek uznał tę wersję „Hellblazera” za niewypał – to po prostu inne spojrzenie na postać naszego detektywa, swego rodzaju eksperyment, który ostatecznie jawi się jako dość udany.

Seria: Hellblazer
Tom: 2
Scenariusz: Brian Azzarello
Rysunki: Guy Davis i inni
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Tytuł oryginału: Brian Azzarello Hellblazer Vol. 1
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: DC Comics (Vertigo)
Data wydania: lipiec 2019
Liczba stron: 336
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 170 x 260
Wydanie: I
ISBN: 978-83-281-4143-8

(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Arena Horror i na nim była pierwotnie publikowana - KLIK)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz