poniedziałek, 9 lipca 2018

100 Naboi. Tom 2 - Recenzja

„100 Naboi” to jedna z najbardziej rozpoznawalnych serii wydanych przez Vertigo, imprint DC Comics prezentujący opowieści dla dojrzałego czytelnika. W wielu rankingach klasyfikowana jest na wysokich pozycjach i ma naprawdę dobrą opinię zarówno wśród fanów, jak i krytyków. W Polsce nie była dotąd zaprezentowana w całości, ale ten stan rzeczy niedługo się zmieni – temat podjął bowiem Egmont Polska, a ten zwykł doprowadzać sprawy do końca.  Na tę chwilę mamy już za sobą premierę dwóch tomów zbiorczych, z czego drugi to rzecz świeżutka, która dopiero co wylądowała na księgarskich półkach.

Agent Graves kontynuuje swoją misję i oferuje kolejnym ludziom, których dotknął zły los możliwość niewykrywalnego skorzystania ze stu naboi i wywarcia sprawiedliwości na osobach, które są odpowiedzialne za ich złe położenie. Na drugi tom po raz kolejny składa się kilka osobnych epizodów, które prezentują zarówno perypetie osób, którym Graves umożliwia zemstę, jak i takich mówiących o szerszym kontekście całej historii, skupiających się na rozwinięciu kwestii tajemniczej Firmy i zatrudnianych przez nią Minutemanów, do których onegdaj należał stojący zazwyczaj w cieniu agent.

Drugi zbiorczy tom cyklu zauważalnie różni się od pierwszego. Tym razem Azzarello zaczyna w końcu w pewnym stopniu udzielać odpowiedzi na niektóre z zadanych wcześniej pytań. Zasygnalizowany w końcówce pierwszej odsłony serii szerszy kontekst całej opowieści zostaje tu rozbudowany, głównie dzięki poświęceniu większej uwagi poszczególnym graczom (czy to indywidualnym, czy organizacjom). Nareszcie zostaje nakreślone czym właściwie zajmował się wcześniej agent Graves w ramach Minutemanów i jaki był charakter działań tej organizacji i trzeba przyznać, że to co wymyślił Azzarello jest całkiem satysfakcjonujące, przede wszystkim dlatego, że w umiejętnie pogłębia świat przedstawiony.

Scenarzysta zdecydował się także na ujawnienie nam informacji jakiego typu organizacją jest tajemnicza Firma. Także w tym przypadku odpowiedzi (jakkolwiek wciąż niewyjaśniające wszystkich wątpliwości) są wystarczające, by utrzymać zainteresowanie odbiorcy. Dobrym manewrem było zasygnalizowanie, że przeszłość Trustu (tak bowiem zwie się organizacja) sięga naprawdę odległych czasów i pokazanie, że jest to instytucja potężna i bardzo wpływowa, dla której mało jest rzeczy niewykonalnych. Powiązania między nią a Minutemanami pozwalają z kolei na utrzymanie stanu napięcia i permanentnej niepewności, zrodzonej z oczekiwania na kolejny krok oponenta.

Dobre wrażenie sprawiają także bohaterowie zaprezentowanych tu historii. Autor nie wprowadza jednak na scenę postaci jednoznacznych, nie ma tu chyba żadnej, którą można by bez dwóch zdań uznać za całościowo pozytywną czy negatywną. Każdy mierzy się ze swoimi demonami, które przyjmują różne kształty. Niektórzy są zniszczeni przez narkotyki, inni sprawiają wrażenie zepsutych przez ogrom posiadanej władzy i wpływów. Mamy tu nawet prawie że archetypiczną wersję noirowego detektywa, który na co drugim kroku staje na skraju katastrofy. Nie zamierzam zagłębiać się w charakterystykę kolejnych postaci, tej przyjemności każdy powinien zaznać samemu, jednak mogę powiedzieć, że praktycznie całe dramatis personae jest interesujące i godne uwagi.

W materii odbioru ilustracji Eduarda Rosso nie zmieniło się u mnie za wiele – tak jak nie podobały mi się wcześniej, tak nie podobają mi się nadal, ale na przestrzeni trzydziestu sześciu zaprezentowanych dotąd zeszytów cyklu przynajmniej nieco przyzwyczaiłem się do ich specyfiki. Tym razem z góry było wiadome, że nie ma co spodziewać się fajerwerków, i w istocie ich nie otrzymaliśmy. W jednym z wchodzących w skład całości zeszytów zastosowano jednak manewr polegający na gościnnym udziale innych rysowników i to te kadry pokazują, jak ładnie „100 Naboi” mogło wyglądać. Najpewniej taka opinia jest tylko moją fanaberią, bo co czytam recenzję na temat tego cyklu, to rysunki są zazwyczaj bardzo chwalone. Jedno jest pewne – warto samemu wyrobić sobie własne zdanie na ten temat.

W drugim zbiorczym tomie „100 Naboi” nabiera charakteru i wskakuje w końcu na wyższy poziom. Brianowi Azzarello udało się w interesujący sposób poszerzyć świat przedstawiony, dzięki czemu cała opowieść nabiera powoli rumieńców. Pod względem fabularnym jest tu naprawdę dobrze, co stanowi krok do przodu względem pierwszej odsłony. Ten stan rzeczy pozwala z kolei zrozumieć dlaczego seria jest często uznawana za jedną z ciekawszych w katalogu Vertigo. Jeśli w kolejnych tomach scenarzysta utrzyma ten wysoki poziom, to czeka nas dużo komiksowego dobra.

Seria: 100 Naboi
Tom: 2
Scenariusz: Brian Azzarello
Rysunki: Eduardo Risso
Tłumaczenie: Krzysztof Uliszewski
Tytuł oryginału: 100 Bullets Book Two
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: DC Comics (Vertigo)
Data wydania: maj 2018
Liczba stron: 400
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 170x260
Wydanie: I
ISBN: 978-83-281-3417-1

(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Arena Horror i na nim była pierwotnie publikowana - KLIK)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz