poniedziałek, 22 stycznia 2018

Thorgal. Młodzieńcze Lata. Tom 5: Slivia - Recenzja

Ze wszystkich pobocznych serii, towarzyszących od jakiegoś czasu Thorgalowi, to właśnie Młodzieńcze Lata od samego początku sprawiają najlepsze wrażenie. Pierwsze dwa tomy mocno zahaczały o tematykę nadprzyrodzoną, można w nich było znaleźć wiele nawiązań do nordyckiej mitologii i wierzeń. Następne dwie odsłony przygód młodego Thorgala przyniosły zmianę tego podejścia – scenarzysta skupił się w nich na świecie realnym, odstawiając fantastykę na boczny tor. Wybór okazał się trafiony. Runa i Berserkowie są naprawdę warte uwagi i prawdopodobnie godne nawet głównego cyklu. W tym kontekście można było mieć spore oczekiwania co do tomu numer pięć, Slivii.

W wyniku wydarzeń przedstawionych w Berserkach Gandalf chce pozbyć się wszystkich świadków swojego niegodziwego zachowania. Jednym z ostatnich, którym udało się przeżyć gniew władcy, jest Hierulf Myśliciel, przedstawiciel zgromadzenia mędrców Północy, ukrywający się w okolicznych lasach. Thorgal postanawia odnaleźć starszego mężczyznę, zanim zrobią to siepacze króla, i wyrusza na poszukiwania. Tymczasem Bjorn, syn Gandalfa, próbuje nagabywać młodą dziewczynę, która została uratowana z rąk berserków. Młodzian niezbyt dobrze znosi odrzucenie i chce publicznie upokorzyć swoją niedoszłą wybrankę. Jakby tego było mało, Gandalf przetrzymuje w wieży, oddalonej od wioski, brankę. Tajemnicza kobieta od dziewięciu lat więziona jest w odosobnionym miejscu, ale w końcu nadchodzi czas, kiedy będzie mogła wyzwolić się z okowów, a także spróbuje dokonać zemsty na swoim oprawcy.

Tytuł albumu zdawał się sugerować, że postacią, wokół której Yann skonstruował fabułę, jest znana rudowłosa bohaterka. Nic bardziej mylnego. Slivia występuje tu zaledwie w jednym spośród kilku wątków, chociaż sceny z jej udziałem są akurat udane. Twórcy udało się dobrze uchwycić charakter Królowej Lodowych Mórz i jej determinację, by po latach odzyskać wolność. Została przedstawiona jako osoba, która nie będzie miała żadnych zahamowań na drodze do wyznaczonego celu, prawdziwie twarda i bezwzględna. Taką jednak poznaliśmy ją wcześniej, gdy Jean Van Hamme pokazał nam ją w Zdradzonej Czarodziejce. Wydaje się, że Yann chciał okazać szacunek i nie mieszać za bardzo w charakterystyce bohaterki, ale najwyraźniej podszedł do sprawy zbyt asekurancko, bo w Slivii nie ma niczego, co mogłoby zaskakiwać.

Obok wątku czarodziejki z dalekich krain Yann równolegle prowadzi dwa inne. Niestety, nie są one zbyt elektryzujące. Rozczarowuje zwłaszcza ten poświęcony Thorgalowi. Twórca ewidentnie nie miał pomysłu, jak bohatera poprowadzić. Na kolejnych kartach młodzieniec, chcąc odnaleźć Hierulfa Myśliciela, miota się od jednej lokalizacji do kolejnej. Prowadzone przez niego poszukiwania sprawiają jednak wrażenie, jakby ich jedynym celem było tylko zapełnienie odpowiedniej ilości miejsca. Nie są ani trochę ekscytujące, a wątek spokojnie mógł zostać zamknięty na kilku stronach, tymczasem rozrasta się do kilkunastu. Lepiej prezentują się za to perypetie Aaricii. Bohaterka pokazuje, że ma pazur i nie jest bezwolną gąską. Obserwując jej działania, można uwierzyć, że jest córką króla wikingów, bo potrafi działać z własnej inicjatywy, a jej wybory wcale nie są irracjonalne, czego w sumie można się było spodziewać po młodej dziewczynie, wychowywanej pod swego rodzaju parasolem ochronnym.

Yann wyraźnie stara się na łamach Slivii połączyć fabularnie prowadzony przez siebie cykl z innymi thorgalowymi spin-offami. W tym celu wprowadza na scenę znane już postacie, takie jak pewien młodych chłopak, który odgrywa swoją rolę na łamach Louve czy też tytułową Slivię. Zabieg jest całkowicie zrozumiały, wszak wszystkie serie, tak poboczna, jak i główna, dzieją się w jednym uniwersum i ich scalenie leży w interesie twórców. Problem jednak w tym, że przedstawiona w najnowszej odsłonie Młodzieńczych Lat historia zwyczajnie nie angażuje czytelnika. Scenarzyście nie udało się w przekonujący sposób zaprezentować wydarzeń wiodących do początku Zdradzonej Czarodziejki, a dodatkowo nowe wątki także okazały się nieciekawe. To spore rozczarowanie, zwłaszcza kiedy ma się w pamięci niezwykle udane poprzednie tomy, które pokazywały, że Yann jest w dobrej twórczej formie. Niestety tym razem stajemy się świadkami jej częściowego załamania.

Autor ilustracji do najnowszej odsłony Młodzieńczych Lat, Roman Surżenko, jest chyba najlepszym rysownikiem pracującym na łamach pobocznych serii w całej ich historii. Rosyjski plastyk w widoczny sposób szanuje dziedzictwo Grzegorza Rosińskiego. Jego prace są przejrzyste i dynamiczne. Nie zapomina też o szczegółach, a patrząc całościowo, jego styl przypomina dzieła Polaka, co samo w sobie jest chyba najlepszą recenzją jego wysiłków. W tym kontekście nie dziwi fakt, że Rosjanin, na końcowym etapie projektu serii pobocznych, został ich jedynym ilustratorem.

Slivia to jeden z wielu przyzwoitych (choć właściwszym słowem byłoby chyba „przeciętnych”) tomów, ukazujących się na łamach trzech pobocznych cykli towarzyszących Thorgalowi. Taki stan rzeczy jest jednak rozczarowaniem, bo Runa i Berserkowie ustawiły poprzeczkę o wiele wyżej. Fani sagi i tak tę jej odsłonę przeczytają, zrobią tak również z kolejnymi albumami, ale niestety tym razem nie zostaną za swoją wierność odpowiednio nagrodzeni. Mimo sporego potencjału Slivia rozczarowuje, a bycie ledwie dobrym to za mało dla tytułów osadzonych w tak wspaniałym świecie przedstawionym.

Tytuł: Slivia
Seria: Thorgal. Młodzieńcze Lata
Tom: 5
Scenariusz: Yann le Pennetier
Rysunki i kolory: Roman Surżenko
Tłumaczenie: Wojciech Birek
Tytuł oryginału: La jeunesse de Thorgal vol. 5, Slive
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Le Lombard
Data wydania: listopad 2017
Liczba stron: 48
Oprawa: twarda
Format: 215 x 290
Wydanie: I
ISBN: 978-83-281-2717-3

(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal i na nim była pierwotnie publikowana - KLIK)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz