czwartek, 21 września 2017

Wieczni Batman i Robin. Tom 2 - Recenzja

Batman, przez lata działalności w Gotham City, dorobił się nie tylko wielu wrogów, ale przede wszystkim zyskał grono oddanych sojuszników. Część z nich weszła do najbliższego otoczenia Mrocznego Rycerza, stając się dla niego czymś na kształt rodziny. Do najistotniejszych sprzymierzeńców zawsze należeli Robinowie, których pomoc z czasem stała się dla Nietoperza nieoceniona. Każdy z młodzieńców zakładających kostium z charakterystycznym „R” był inny, jednak wszyscy zostali niezwykle istotnymi postaciami w Uniwersum DC. W momencie gdy na scenie zabrakło oryginalnego Batmana, jego rodzina ma w końcu okazję wyjść z cienia. 

Najbliżsi współpracownicy starego Batmana podążają tropem tajemniczej Matki. Kobieta przewodzi organizacji specjalizującej się w tworzeniu ludzkiej broni, którą stają się szkolone przez niądzieci. Szybko okazuje się, że jej zamierzenia mają zasięg globalny, a na szali położony zostaje los całego świata, ponieważ Matka chce ukształtować go na nowo, na swoją modłę. By nie dopuścić do realizacji tych planów, cała bat-rodzina decyduje się zewrzeć szyki i wspiąć na wyżyny swoich umiejętności. By doprowadzić do konfrontacji, bohaterowie muszą jednak najpierw dowiedzieć się, gdzie znajdą miejsce, z którego Matka kontroluje swoich nieletnich żołnierzy. 

Przez karty Wiecznych Batmana i Robina od początku serii przewinęło się mnóstwo bohaterów. Jednak, co istotne, nie są oni wprowadzani chaotycznie, a kolejne postaci nie wymykają się spod kontroli, jak miało to miejsce w Wiecznym Batmanie. Wszystko opiera się na Robinach, którzy razem tworzą drużynę stojącą przed niebywale trudnym zadaniem – rozprawieniem się z zagrożeniem, z jakim nie poradził sobie Batman. Autorzy dobrze wykreowali każdego z dawnych pomocników Nietoperza. Grayson jest odpowiedzialny i temperuje zapędy pozostałych, Red Robin i Red Hood są bardziej narwani, ale ich współpraca przynosi wymierne korzyści, z kolei Damian potrafi ustawić wszystkich do pionu, gdy wydaje się, że sytuacja staje się beznadziejna. Wszyscy doskonale się uzupełniają. Robinowie to jednak nie wszystko, bo istotną postacią jest też Harper Row, wokół której splatają się najistotniejsze tajemnice. Gdy Snyder wprowadzał ją na scenę w Trybunale Sów, wydawało się, że będzie to kolejna nastolatka pałętająca się pod nogami bardziej doświadczonym herosom. Nic bardziej mylnego – w Wiecznych Batmanie i Robinie Bluebird odgrywa niezwykle ważną rolę, a jej wątek stanowi przy okazji satysfakcjonującą klamrę fabularną, bo nie tylko zamyka pewien etap w historii tej bohaterki, ale znacząco pogłębia jej przeszłość oraz jest jednym z elementów kończących przygody Batmana w Nowym DC Comics

Poza interesującymi bohaterami pozytywnymi scenarzystom udało się stworzyć także niezwykle charyzmatyczną antagonistkę. Postać Matki mogła się podobać już w poprzednim tomie, a tym razem dostajemy dodatkowo znaczący wgląd w przeszłość tej kobiety. Jak wypadł ów zabieg? Cóż, motywacja Matki do najbardziej oryginalnych z pewnością nie należy, ale wciąż jest to przestępczyni, która potrafi zaintrygować. Rozmach jej planu i sposoby działania robią duże wrażenie, zwłaszcza gdy przypomnimy sobie, jak mizernie wyglądają dwa ostatnie tomy głównej serii Batmana pod względem czarnych charakterów. Tam Snyder, przedstawiając Blooma, praktycznie popadł w groteskę, tymczasem Matka jest bardzo niepokojąca, to niezwykle wyrazisty villain. 

Bardzo cieszy, że twórcom udało się utrzymać w ryzach zaprezentowaną na łamach Wiecznych Batmana i Robina opowieść. Mając w pamięci wiele rozlazłych wątków zamieszczonych w Wiecznym Batmanie, można było żywić obawy, czy i tym razem wszystko nie skończy się podobnym fabularnym rozmyciem. Na szczęście koordynujący projekt Tynion IV i Snyder mieli dobry pomysł i znaleźli odpowiednich wykonawców, by całość była sensowna i stosunkowo zwarta. Pierwszy tom sugerował, że w kontynuacji może pojawić się kilka szokujących rozwiązań, zwłaszcza dotyczących zachowania i motywacji Batmana. Ostatecznie obyło się bez większych zaskoczeń i rewolucji, ale akcja jest na tyle zajmująca, że czytelnik właściwie nie ma jak poczuć się tym faktem rozczarowany – inne wydarzenia skutecznie taki stan rzeczy przesłaniają.

Gdy spojrzymy na stronę wizualną albumu, ponownie rzuci nam się w oczy, że w pracę nad tym tytułem było zaangażowanych naprawdę wielu artystów. I jak się można było spodziewać, efekty są różne. Najczęściej rysunki są rzetelne i fachowe, dobrze współgrające ze scenariuszem, a przy tym ciekawie i dynamicznie skadrowane. O tej ogólnej solidności warto pamiętać, gdy przyjdzie nam obcować z kilkoma pracami gorszego sortu. Dobrze, że tych ostatnich jest bardzo mało i nie mają szans przesłonić pozytywnego wrażenia towarzyszącego lekturze całości. 

Wieczni Batman i Robin jest komiksem udowadniającym, że pod nieobecność Batmana w Gotham wciąż można znaleźć bohaterów, których perypetie przykuwają uwagę. Ta zawarta oryginalnie w dwudziestu sześciu zeszytach opowieść nie zmieni może postrzegania współczesnego komiksu superbohaterskiego, ale stanowi interesujący przegląd jego najlepszych cech. To tytuł efektowny oraz satysfakcjonujący i w kategorii czystej rozrywki prezentuje się bardzo dobrze. 

Seria: Wieczni Batman i Robin
Tom: 2
Scenariusz: James Tynion IV, Tim Seeley i inni
Rysunki: Tony S. Daniel, Paul Pelletier i inni
Kolory: Tomeu Romey i inni
Tłumaczenie: Marek Starosta
Tytuł oryginału: Batman & Robin Eternal Vol. 2
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: DC Comics
Data wydania: lipiec 2017
Liczba stron: 336
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 170 x 260
Wydanie: I
ISBN: 978-83-281-1999-4

(Recenzja powstała dzięki współpracy s serwisem Szortal i na nim była pierwotnie publikowana - KLIK)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz