Jonah Hex, chociaż nienawidzi ludzi, stale się z nimi styka. Paradoks? Nie do końca. Wymusza to jego profesja. Para się on ściganiem (i często też zabijaniem) bandytów za pieniądze – jest znanym na Dzikim Zachodzie łowcą nagród. Jego legendzie sprzyja skuteczność oraz dosyć makabryczny wygląd – koszmarnie zdeformowana twarz. Bohater ma tendencję do pakowania się w kłopoty, z których jednak zazwyczaj wychodzi obronną ręką. Nie inaczej dzieje się w opowieściach wchodzących w skład Tylko zacni umierają młodo.
Oszpecony zabijaka kontynuuje swoją podróż po zakamarkach Dzikiego Zachodu. Czasem sam przyjmuje kolejne zlecenia, czasem to okoliczności zmuszają go do działania. W Teksańskiej forsie wyrusza w podróż, by odnaleźć zaginionych synów pewnej ważnej persony, a przy okazji rozwiązuje sprawę morderczej burdelmamy. Czarcia Łapa opowiada o pościgu za „szlachetnym” złoczyńcą, rozdającym zrabowane dobra potrzebującym. Wojna trwa to ciekawe wplecenie w fikcyjną fabułę prawdziwych postaci Edisona i Tesli, z kolei Ktoś umrze, by inny mógł żyć dowodzi, że nawet największy wyga potrzebuje czasami pomocy żółtodzioba. Zamykający tom epizod Święto duchów wnosi zaś odrobinę diabolicznej fantastyki do przyziemnego świata przedstawionego.
Wszystkie opowieści, które znajdziemy w Tylko zacni umierają młodo, to historie krótkie i zwarte, w których konkluzja przychodzi dosyć szybko. Z jednej strony to rozwiązanie irytuje, ponieważ sprawia, że poszczególne składowe nie mają nigdy odpowiedniej przestrzeni, by rozkręcić się fabularnie, z drugiej jednak takie potraktowanie perypetii Hexa jest odświeżającą odmianą po innych, wydawanych obecnie w Polsce seriach DC Comics – tam często mamy do czynienia z tytułami rozpisanymi na kilka lub kilkanaście zeszytów, wielowątkowymi i rozbuchanymi. Odejście od tej formuły przykuwa uwagę. Mnie osobiście całość czytało się dobrze, aczkolwiek po pewnym czasie zastosowana formuła okazała się jednak trochę męcząca i w ostatecznym rozrachunku tego rozmachu odrobinę brakuje.
Postać Jonaha Hexa jest tu taka, jaką znają ją czytelnicy – to człowiek bezwzględny i brutalny, który – chociaż nie ma najlepszego zdania o ludzkości – potrafi od czasu do czasu pokazać ludzką twarz. Jest pragmatykiem i dba przede wszystkim o siebie, zlecenia traktuje jako sposób zarobienia na własne potrzeby, jednak nie podejmie się każdej pracy. Hex ma pewien kodeks honorowy i, jak sam zaznacza, nie jest płatnym zabójcą. Nie każdy zauważa różnicę między tą profesją a działalnością łowcy nagród , jednak bohater konsekwentnie ją podkreśla i nie zrobi nic, co stałoby w sprzeczności z jego przekonaniami.
Zamieszczone w tym tomie historie trzymają równy poziom. Jak pisałem wyżej, nie są to przesadnie skomplikowane – zasadzają się zazwyczaj na schemacie złapania przez Hexa robótki i jej wykonania. W przypadku rozrywki na jeden wieczór, a taką chyba ta seria jest, nie potrzeba wiele więcej. Tym bardziej, że dostajemy tu także szybką akcję i dużo przemocy, czyli coś, co tygryski lubią najbardziej. Najciekawszy fragment tomu to chyba Czarcia Łapa, w której autorzy świetnie połączyli szybką akcję z nutką tajemniczości i mocnym motywem poniesienia kary za popełnione okropności. Interesująco prezentuje się także Święto duchów, gdzie mamy do czynienia z wątkami fantastycznymi z pogranicza grozy. Elementy nadnaturalne dodają tej opowieści pikanterii i stanowią ciekawy kontrast z większością perypetii Hexa, cechujących się najczęściej dużą przyziemnością.
Czwarty tom serii Jonah Hex jest dosyć mocno zróżnicowany wizualnie. Za warstwę graficzną odpowiadało trzech artystów. Phil Noto po raz kolejny prezentuje styl, który można określić jako komputerowy. Jest on specyficzny i nie każdemu się spodoba – największe wrażenie robią twarze, realistycznie i efektownie. Gorzej jest za to w przypadku tła, które wydaje się monotonne i nie obfituje w szczegóły. Kolejny artysta, Jordi Bernet, tworzy ilustracje dynamicznie, kreskówkowe i dosyć umowne – do przygód Hexa jego styl pasuje idealnie. Z kolei David Michael Beck jest najbardziej efektowny z całej tej trójki. Jego prace są realistyczne i z miejsca przykuwają wzrok, są także ciekawie skadrowane, dzięki czemu patrzy się na nie z dużą przyjemnością.
Tylko zacni umierają młodo to komiks nie tylko dla tych, którzy postać Jonaha Hexa znają i cenią. Ta seria jest skonstruowana w taki sposób, że nawet nowy czytelnik może w nią wejść w dowolnym momencie jej trwania i nic tym samym nie stracić. Poszczególne składowe stanowią zamkniętą całość i rzadko występują w nich jakieś nawiązania do wcześniejszych wydarzeń. Najnowszy tom cyklu to całkiem przyjemna lektura, która jakkolwiek nie jest niczym wiekopomnym, zapewni chwilę zajmującej rozrywki.
Tytuł: Tylko zacni umierają młodo
Seria: Jonah Hex
Tom: 4
Scenariusz: Justin Grey, Jimmy Palmiotti
Rysunki: Phil Noto, Jordi Bernet, David Michael Beck
Kolory: Rob Schwager, Phil Noto
Tłumaczenie: Tomasz Kłoszewski
Tytuł oryginału: Jonah Hex – Only the Good Die Young
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: DC Comics
Data wydania: marzec 2017
Liczba stron: 144
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Format: 165 x 255
Wydanie: I
ISBN: 978-83-281-1937-6
(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal i na nim była pierwotnie publikowana - KLIK)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz