piątek, 3 czerwca 2016

Harley Quinn. Tom 1: Miejska Gorączka - Recenzja

Wśród przeciwników Batmana można spotkać naprawdę wiele szalonych indywiduów. Joker, Scarecrow, Two-Face, Mad Hatter – to zaledwie wierzchołek góry lodowej, a wymieniać można długo. Wielu z nich uprzykrza Nietoperzowi życie od bardzo dawna, ale wśród tych psychopatów jest także ktoś, kto mimo stosunkowo krótkiego stażu po złej stronie, nie tylko wyjątkowo zaszedł za skórę obrońcy Gotham, ale i zyskał miano jednego z najbardziej oryginalnych, nieprzewidywalnych i lubianych antybohaterów, przy okazji będąc osóbką pełną specyficznego wdzięku. Mowa oczywiście o Harley Quinn, z której perypetiami w końcu może się zapoznać także polski czytelnik. A jest o czym czytać…

Panna Quinn otrzymuje niespodziewaną propozycję. Okazuje się otóż, że któryś z pacjentów Azylu Arkham zapisał jej w spadku kamienicę na nowojorskim Brooklynie. Sytuacja życiowa bohaterki (wysadzenie mieszkania przez Jokera i utrata większości dobytku) sprzyja radykalnym życiowym decyzjom, nie trzeba więc wiele, by Harley wsiadła na swój motor i popędziła na spotkanie nowego. Na miejscu okazuje się, że ktoś wyznaczył wysoką nagrodę za głowę dr Quinzel, więc pobyt w mieście będzie obfitował w dużo atrakcji. Zbieranie czynszu od lokatorów, dawanie popalić popaprańcom krzywdzącym zwierzęta, czuwanie nad mieszkańcami domu opieki, mordowanie zamachowców – to zajęcia naprawdę czasochłonne. 

Jak można wywnioskować już po samym opisie, Miejska Gorączka jest tytułem pisanym ze sporym dystansem do komiksu superbohaterskiego i zarazem z przymrużeniem oka. Tutaj nie wszystko jest traktowane śmiertelnie poważnie, jak w większości historii rodem z New 52. Jest to bezsprzecznie jedna z największych zalet pierwszego zbiorczego tomu solowych przygód dr Quinzel. Autorzy scenariusza, Amanda Conner i Jimmy Palmiotti (prywatnie małżeństwo), pokazali, że doskonale czują pisaną przez siebie postać i że seria trafiła w odpowiednie ręce. Zeszyt zerowy nie jest jeszcze reprezentatywny dla całości (to typowa zabawa formą), ale już od początku właściwej historii, czytelnik dostaje po głowie bezkompromisową akcją. 

Główną atrakcją tytułu jest oczywiście sama Harley Quinn. Myślę, że nie będzie nadużyciem stwierdzenie, że dla DC jest ona tym, czym Deadpool dla Marvela, czyli postacią, która wnosi humor i dystans do sztywnego w sumie świata trykociarzy. Powiedzieć o bohaterce, że jest szalona i nieprzewidywalna, to nic nie powiedzieć. W Miejskiej Gorączce ma ona przed sobą określony cel – odnalezienie osoby odpowiedzialnej za złożenie zlecenia na jej głowę. Do tego dochodzą oczywiście cele, powiedzmy, poboczne. Dzięki wybuchowemu charakterowi oblubienicy Jokera, kolejne zeszyty przynoszą czytelnikowi niczym nieskrępowaną, i zarazem dosyć brutalną, rozrywkę. Mimo luźniejszej konwencji, znaczek na tylnej okładce „tylko dla dorosłych” absolutnie nie jest przypadkowy. 

Twórcy niejednokrotnie mrugają okiem do widza. Na łamach kolejnych składających się na całość zeszytów, uważny czytelnik odnajdzie wiele nawiązań do popkultury (chociażby Nowa Nadzieja i Fight Club) i żartów (o bardzo zróżnicowanym poziomie). Bohaterka musi też od czasu do czasu stać się, całkiem niespodziewanie, obrończynią słabszych, w tym podopiecznych domów opieki i zwierząt. Czyni to w zdecydowanie niekonwencjonalny sposób, pozostawiając za sobą wybite zęby i poturbowane ciała tych, którzy okazali się być nie dosyć wrażliwi na problemy innych. Prawdziwy altruizm? W pewien sposób tak, na pewno altruizm poparty solidną dawką słusznie ukierunkowanej przemocy. 

Za stronę graficzną odpowiadają Chad Hardin i Stephane Roux. Wyjątkiem jest numer zerowy, w którym każdą kolejną stronę rysował inny artysta, taki był jednak wymóg scenariusza. Dwójka regularnych artystów serii wykonała przy Miejskiej Gorączce naprawdę solidną robotę. Rysunki są niezwykle dynamiczne, świetnie odpowiadające wybuchowemu charakterowi głównej bohaterki. Ilustracje są także całkiem przejrzyste, co przy takim natłoku akcji, wcale nie było zadaniem łatwym. Na przestrzeni całości wyróżnić można także zróżnicowane, udane kadrowanie. Widać, że Hardin i Roux dobrze czują potrzebę chwili, nadając tej historii życia na każdej kolejnej stronie. Na końcu albumu trafimy zaś na kilka dodatków, tym razem jest to galeria okładek alternatywnych i krótki szkicownik. 

Harley Quinn. Miejska Gorączka to spore zaskoczenie in plus. Przygody bohaterki wciągają od samego początku i przynoszą odbiorcy całą masę doznań. Nieskrępowane niczym radosne chwile spektakularnej przemocy – oto czym jest pierwszy zbiorczy tom perypetii dr Quinzel. To, jak nietrudno się domyślić, tytuł stricte rozrywkowy, nie należy się przy jego lekturze spodziewać żadnych intelektualnych wodotrysków, jednak potencjał czystej uciechy został tu zrealizowany w praktycznie stu procentach. W swojej  kategorii, jest to tytuł prawie że idealny.

Autorzy: Amanda Conner, Jimmy Palmiotti (scenariusz), Chad Hardin, Stephane Roux (rysunki)
Tytuł: Harley Quinn Tom 1 - Miejska Gorączka
Tytul oryginału: Harley Quinn Vol. 1 - Hot in the City
Wydawca: Egmont
Data wydania: maj 2016
Liczba stron: 224
ISBN: 978-83-281-1658-0

(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal i na nim była pierwotnie publikowana - KLIK)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz