piątek, 4 września 2015

Frank Herbert, Brian Herbert, Kevin J. Anderson "Droga do Diuny" - Recenzja

Diuna to powieść wyjątkowa, powieść, którą powinien znać każdy szanujący się fan nie tylko fantastyki, ale ogólnie literatury. Dzieło Franka Herberta wywarło olbrzymi wpływ na współczesną kulturę, inspirując wielu pisarzy i dając mnóstwo niezwykłych doznań czytelnikom. Oryginalny cykl zakończył się na sześciu tomach, później swoje dopiski dołożyli do niego Brian Herbert i Kevin J. Anderson. Ich jakość to kwestia dyskusyjna, najistotniejsze jednak jest to, że Uniwersum Diuny przetrwało. Droga do Diuny jest kolejną wycieczką do tego niezwykłego świata, choć tym razem forma tej wycieczki jest nieco bardziej nietypowa, niż przy zwyczajowych sequelach duetu Herbert/Anderson.

Droga do Diuny to zbiór tekstów inspirowanych Diuną. Autorami części są Brian Herbert i Kevin J. Anderson, inne z kolei (choć tych jest zdecydowanie mniej) wyszły spod pióra samego Franka Herberta. Znajdziemy tu m.in. krótką, około dwustustronicową powieść Planeta Przyprawy, będącą pierwotną wersją Diuny. Ponadto będziemy mieli okazję zapoznać się z listami, które Frank Herbert wymieniał ze swoim wydawcą, a traktującymi o wiadomej powieści. Największą gratką dla fanów będą jednak chyba przedstawione tu niepublikowane sceny i rozdziały z Diuny i Mesjasza Diuny, niektóre rzucające dużo światła na przedstawione w tych książkach wydarzenia, inne zmieniające wydźwięk konkretnych, kanonicznych scen. Na zakończenie zaś czytelnik otrzymuje pięć opowiadań z Uniwersum Diuny, których akcja rozciąga się od Dżihadu Butleriańskiego, aż po wydarzenia dziejące się w okolicach powieści Kapitularz Diuną

Lektura Planety Przyprawy może być dla fanów uniwersum bardzo ciekawym doświadczeniem. Tę krótką powieść napisali Herbert Jr. i Anderson, na podstawie notatek Herberta Seniora. Sama w sobie nie jest niczym nadzwyczajnym, to prościutka historia fantastyczna, nieaspirująca do niczego więcej poza byciem przyjemną i lekką rozrywką. Dopiero porównywanie tej wersji z tą ostateczną, przyniesie czytelnikowi wiele radości. Obserwowanie, jak z błahych pomysłów rodziła się wielka fabuła, jak bohaterowie, prawie że nierozpoznawalni, przekształcali się w tych, których pokochały miliony – to proces naprawdę fascynujący i doskonale przy okazji obrazujący, jak niewiele brakowało, by zamiast powieści-kolosa, powstała zwyczajna popierdółka. Oczywiście, pewne znaczenie może tutaj także mieć fakt, że Planeta Przyprawy jest jedynie osnuta na notatkach Franka Herberta, a napisał ją duet, którego dzieła, bądźmy szczerzy, stoją na zupełnie innej półce niż oryginalne tomy Diuny. Tak czy owak, ta część Drogi do Diuny jest całkiem interesującą ciekawostką. 

Pisane przez Franka Herberta listy odnoszące się do publikacji Diuny są przyjemnym przerywnikiem, jednak dla fanów najistotniejszym elementem Drogi do Diuny będą prawdopodobnie usunięte części dwóch pierwszych tomów sagi. W części poświęconej Diunie znajdziemy m.in. rozdziały przedstawiające relacje Paula Atrydy z innymi bohaterami. Kolejne rozdziały prezentują sceny m.in. z Gaius Heleną Mohiam, Thufirem Hawatem czy Gurneyem Halleckiem, wzbogacając zawarte w nich wydarzenia. Mamy także okazję zobaczyć, w jaki sposób Herbert chciał poprowadzić scenę, gdy Paul i Jessika trafiają do pustynnej bazy planetologa Kynesa, a następnie z niej uciekają. To momenty być może nie niezbędne dla fabuły, ale w ciekawy sposób pogłębiające charakter Paula. 

Bardziej interesujące są jednak rozdziały, które usunięto z Mesjasza Diuny. Czytelnik ma tu okazję zobaczyć próbę zamachu na Alię, a także poznać historię przesłuchania Bidżaza i polowania na zdrajców wśród świty Paula. Już te fragmenty są ekscytujące, jednak największe wrażenie robi chyba rozdział Koniec Konspiracji. To całkowicie zmienione zakończenie powieści, a co najważniejsze - równie ciekawe, jak to oryginalne. Żeby uniknąć zdradzenia szczegółów powiem tylko, że poświęcone jest innym bohaterom, niż w ostatecznej wersji. Niejako na deser czytelnik otrzymuje także rozdział stanowiący pierwotne zakończenie powieści, a przedstawiające pierwsze chwile Paula na pustyni. 

Książkę zamyka pięć opowiadań autorstwa Briana Herberta i Kevina J. Andersona. Trzeba przyznać, że po fragmentach, których autorem był Frank Herbert, czyta się je zdecydowanie gorzej. Choć właściwie każde jest skonstruowane sprawnie, tak jednak fabularnie są dosyć miałkie. Większość z nich to bardzo proste historyjki o nieskomplikowanej fabule, którą bardzo łatwo się przyswaja. Inna sprawa jest jednak taka, że jakiekolwiek fabularne szczegóły bardzo szybko z pamięci wypadają. Jaśniejszym punktem jest tu jedynie tekst Dziecko Morza, publikowany pierwotnie w dobroczynnej antologii. Opowiadanie jest mocno sentymentalne, z melancholijnym wydźwiękiem i czarujące klimatem. Szkoda tylko, że zaledwie jeden tekst na cztery sprawia lepsze wrażenie. 

Droga do Diuny, czego nie da się ukryć, jest pozycją stricte dla fanów. Zawarte w niej teksty są eklektyczne i zainteresują tylko tych, którzy mieli już styczność z uniwersum wykreowanym przez Franka Herberta. Żeby w pełni czerpać przyjemność z lektury, dobrze jest znać utwory, do których odnosi się zawartość Drogi. Nie jest to też wiekopomne dzieło, ale raczej ciekawostka. Kto postawi ją na półce? Kolekcjonerzy, którzy mają w swoich zbiorach cały cykl – to na pewno. Lecz czy będzie ona równie atrakcyjna dla innych fanów fantastyki? Chyba, mimo wszystko, nie. 

6/10

Autorzy: Frank Herbert, Brian Herbert, Kevin J. Anderson
Tytuł: Droga do Diuny
Tytuł oryginału: The Road to Dune
Tłumaczenie: Marek Michowski
Wydawca: Rebis
Data wydania: sierpień 2015
Liczba stron: 492
ISBN: 978-83-7818-702-8

(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem http://szortal.com i na nim była pierwotnie publikowana - KLIK)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz