Nie jestem literackim masochistą. Dobór lektur przeprowadzam zazwyczaj dosyć starannie, znam swoje gusta i zwyczajnie szkoda mi czasu na książki, które mogą mi nie podejść. Tutaj poszlaki były dobrze rokujące: tematyka egzorcyzmów (lubię), otoczka około-horrorowa (bardzo lubię), historia oparta na faktach (dodaje smaczku), w końcu fakt, że na podstawie książki powstał film, w dodatku tego samego reżysera, spod którego ręki wyszły fenomenalne Egzorcyzmy Emily Rose. Wydawało się, że to książka idealna dla mnie. A jednak nie zaskoczyło. Dlaczego jest źle? Powodów jest kilka.
Styl, styl i jeszcze raz styl. Sarchie i Cool posiadają pewną irytującą przypadłość. Notorycznie się powtarzają. Jest to niestety doprowadzone aż do przesady i przywodzi na myśl tendencję znaną z przygód Mordimera Madderdina, podniesioną jednak do kwadratu. Gdy autor raz o czymś wspomni , możemy być pewni, że powróci do tej samej kwestii jeszcze przynajmniej trzy razy. Informacje o sposobie opętania, rozróżnienie duchów na demony piekielne i duchy pochodzenia ludzkiego, nawet głupi fakt, że bohater przed każdą sprawą robi dokładny research – te i inne kwestie wałkowane będą po wielokroć. Gdy czytamy o nich po raz kolejny, w końcu zaczyna się wdzierać zniechęcenie. A nie taki był chyba zamysł autorski...
Niestety sceny, które powinny mrozić krew w żyłach, nie są opisane szczególnie dobrze. Większość rozdziałów zasadza się na prostej regule – detektyw dostaje wezwanie, rozpoznaje sprawę, opisuje kilka symptomów demonicznego nękania, i trach, wypędza demona sam, bądź przy pomocy księdza. Zero napięcia, suspensu i emocji. A temat jest takim, wydawałoby się, samograjem.
Znamiennym jest też fakt, że kilka razy na kartach powieści powtórzone są słowa, iż o wykonanym egzorcyzmie najlepiej milczeć, by nie przysparzać demonowi sławy i rozgłosu. Niby sensownie i trafnie, ale zaraz, zaraz, co to takiego? Tak! To książka o egzorcyzmach i demonach! Pewnie, autorzy nie podają imion tych demonicznych bohaterów, którzy na kartach Zbaw nas ode Złego stukają, pukają, nawiedzają i opętują, tym niemniej jest to pewien zgrzyt. Zwłaszcza logiczny.
Zbaw nas ode Złego, mimo sporego potencjału, srodze zawodzi. Być może Sarchie nie powinien zabierać się za fabularyzację swoich wspomnień sam, lub jedynie ze współautorką, która ma małe doświadczenie w beletrystyce, a oddać sprawę w ręce profesjonalisty, samemu nadzorując postęp prac. Nie ma co jednak gdybać, sprawy potoczyły się inaczej, książka się ukazała, a mnie od złego nic już nie zbawi. Już jestem po przeczytaniu...
3/10
Autorzy: Ralph Sarchie, Lisa Collier Cool
Tytuł: Zbaw nas ode Złego
Tytuł oryginału: Beware the Night: A New York City Cop Investigates the Supernatural
Tłumaczenie: Edyta Stępkowska
Wydawca: Esprit
Liczba stron: 448
ISBN: 978-83-63621-96-4
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz