O powieści Cherezińskiej często można usłyszeć w kontekście porównań do słynnej „Gry o Tron” George’a R.R. Martina. Pojawiają się słowa o podobnej tematyce, o rozmachu i sprawności pióra obojga autorów. Jakkolwiek dosyć często porównania do słynnych dzieł są jedynie zabiegiem marketingowym wydawców, tak tym razem coś na rzeczy jednak jest. Motyw walki o władzę i wpływy to bezsprzeczny element wspólny, ale znaczącą różnicą jest jednak to, że „Korona” oparta jest na prawdziwej historii, co samo w sobie jest bardziej ekscytujące. Świadomość, że to, o czym pisze Cherezińska, wydarzyło się naprawdę (a przynajmniej prawdziwe wydarzenia stanowią punkt startu dla opowiedzenia własnej historii), w dodatku w Polsce, sprawia, że czyta się tę powieść jeszcze lepiej.
Polska XIII wieku. Kraj jest podzielony na księstwa po Rozbiciu Dzielnicowym, każdym włada inny książę. W Starszej Polsce władzę sprawuje Bolesław, zwany Pobożnym, a do objęcia schedy przygotowuje swojego bratanka, Przemysła II. Ten, jak na młodego człowieka przystało, wiele rzeczy widzi po swojemu, nie chce podążać ścieżką wytyczoną mu przez stryja, przez co często wpada w tarapaty. Młody książę na własnej skórze musi się przekonać, że aby zostać wielkim władcą, trzeba myśleć w szerszej perspektywie. Wtedy może pojawić się w końcu szansa, by ponownie zjednoczyć rozbity kraj pod władzą jednego króla.
Pierwsze co rzuca się w oczy, gdy zaczniemy lekturę, to jej wielowątkowość. Od samego właściwie początku autorka błyskawicznie przeskakuje w kolejnych podrozdziałach do następnych bohaterów. I większość przedstawionych na kartach książki wątków jest równie interesująca, wszystkie zresztą są ze sobą, mniej lub bardziej, powiązane, doskonale się uzupełniając i przeplatając, tworząc spójną wizję. Czy czytamy o dojrzewaniu Przemysła II do odpowiedzialności, czy śledzimy sieć spisków na dworze brandenburskim, czy w końcu przenosimy się do gnieźnieńskiej Katedry, w której Jakub Świnka przegląda stare dokumenty w poszukiwaniu utraconego dziedzictwa, śledzimy te wątki z zapartym tchem, czekając na to, co wydarzy się za chwilę. I nie ma tu znaczenia, że wiadomo w jaki sposób Przemysł II zmarł, ciekawe jest śledzenie wersji Cherezińskiej jak mogło dojść do takiego, a nie innego finału jego życia.
Bohaterowie to zresztą kolejny wielki plus „Korony Śniegu i Krwi”. Tym głównym jest Przemysł II, jednak uwaga autorki skupia się zarówno na nim, jak i na szeregu bohaterów drugo-, a czasami nawet dalszoplanowych. Zresztą bez tych ostatnich, wiele scen i motywów byłoby znacznie uboższych. Wspomnieć tu można np. o łowczym księżnej Mechtyldy Askańskiej, który pojawia się na przestrzeni całej powieści może trzy razy, jednak każdorazowo jest to występ zostający w pamięci, mający także duże znaczenie dla fabuły. Ten bohater, jak i księżna Mechtylda, to jedne z głównych czarnych charakterów „Korony”. Świetnie zarysowani i poprowadzeni, dodają dużo kolorytu fabule.
Oczywiście, najlepiej poznajemy samego Przemysła II, i tutaj nie można mieć większych zastrzeżeń. Cherezińska świetnie pokazała jego metamorfozę z wyrywnego młokosa w odpowiedzialnego władcę, który robi wszystko, by przywrócić krajowi utraconą jedność. Przy okazji, wiarygodnie przedstawiona jest tu także warstwa obyczajowa. Relacje księcia z kolejnymi żonami i z przyjaciółmi, poruszane kwestie zaufania, odpowiedzialności i poczucia misji, wszystko to stanowi mocny punkt „Korony Śniegu i Krwi”.
Warto zwrócić uwagę na fakt, że autorka zdecydowała się wprowadzić na karty swojego dzieła nieco motywów fantastycznych. Ich mariaż z historią wypadł, o dziwo, wyjątkowo przekonująco. Stało się tak dlatego, że owe elementy przedstawiane są w nienachalny sposób, stanowiąc jedynie dodatek i nie aspirując do próby zdominowania fabuły. Nie przytłaczają, schowane są w cieniu, czasami jedynie wystawiając się na pierwszy plan. Włączenie do fabuły motywów folklorystycznych okazało się strzałem w dziesiątkę, ten zabieg jeszcze bardziej ubarwił i tak już niezwykle interesującą historię.
Na księgarskich półkach wylądowała już „Niewidzialna Korona” kolejna odsłona serii „Odnowione Królestwo”. Jeśli utrzyma ona tak wysoki poziom jak „Korona Śniegu i Krwi”, mamy szansę na powstanie w Polsce cyklu, który zapadnie w pamięć na naprawdę długo. Autorce wypada życzyć by tak właśnie się stało, a nawiązując jeszcze do porównań do Martina, dodam, że dobrze by jednak było, gdyby Elżbieta Cherezińska nie brała z amerykańskiego pisarza przykładu w kwestii częstotliwości ukazywania się kolejnych tomów.
Autor: Elżbieta Cherezińśka
Tytuł: Korona Śniegu i Krwi
Wydawca: Zysk i S-ka
Data wydania: czerwiec 2012
Liczba stron: 768
ISBN: 978-83-7785-060-2
Czytałam, powieść wciąga, choć nie jest doskonała (najmniej chyba podobały mi się sceny erotyczne i to, że niektórzy bohaterowie, zresztą wspomniani przez ciebie, wydawali się bardziej stuprocentowymi antagonistami niż pełnokrwistymi postaciami). Nie zmienia to jednak faktu, że na pewno sięgnę po kontynuację. :)
OdpowiedzUsuńFakt, sceny erotyczne pokazane są raczej na jedno kopyto. Przydałaby się w tej materii większa różnorodność...
UsuńPrawda, Mechtylda, czy też łowczy, są antagonistami, postaciami baaardzo drugoplanowymi, ale cóż poradzić, gdy wkraczają na scenę, zazwyczaj robi się mocno interesująco. :) Przynajmniej ja tak miałem.
Drugi tom nie będzie długo czekał na swoją kolej.
Trochę boję się tej książki- czuję, że przepadłabym na wiele godzin nocnych, zanurzona w tej historii. Ciekawa jestem tych wątków fantastycznych, jak one wpływają na fabułę...
OdpowiedzUsuńTa książka faktycznie może spowodować zanurzenie. Biorąc pod uwagę, że po drodze była praca, dojazdy i ranne wstawanie, przeczytałem ją wyjątkowo szybko. Szczerze polecam, myślę, że warto.
UsuńWłaśnie jestem w trakcie. To co mnie najbardziej irytuje to te ożywające zwierzęta herbowe. Poza tym naprawdę jedna z lepszych, polskich powieści tego typu (tuż za trylogią husycką). W moim mniemaniu.
OdpowiedzUsuńTrylogię husycką muszę koniecznie nadrobić. Powieść Cherezińskiej zrobiła mi sporego smaka na tego typu literaturę...
Usuń