środa, 21 maja 2014

Królowie pociągów



„Cześć, kotek! Tak, ja już siedzę w pociągu. Nie, jeszcze nie ruszył, stoimy w Poznaniu. To wieczorkiem na tę imprezę idziemy, co? Taka jakaś smutna jestem dzisiaj, hihihi.”
To i masa innych. Pociąg wydaje się dla wielu niezwykle atrakcyjnym miejscem, by prowadzić ożywione telefoniczne rozmowy. Ok, czasami trzeba, ale czy konieczne przy tym jest popełnianie grzechów, doprowadzających współpodróżnych do szewskiej pasji?

Ponadnormatywna emisja głosu

Gdy taka osoba już rozsiądzie się wygodnie w fotelu, wyciągnie narzędzie (zbrodni) rozmowy i zacznie nawijać, nie może oczywiście mówić w sposób stonowany. O tym, że boli głowa, Paweł obściskiwał się z Anką, a impreza była „wykurwista”, muszą się oczywiście dowiedzieć wszyscy. Bo przecież taki szpan. Głośno mówić, jakie intensywne życie to się prowadzi.

Ekshibicjonizm

Temat pokrewny. Poruszanie intymnych, wydawałoby się, kwestii na forum de facto publicznym. Co kto lubi, jednak uważam, że o swoich długach, życiu towarzysko-erotycznym, czy też nadziejach i marzeniach, lepiej jest rozmawiać z kimś raczej „face to face”, lub chociażby w zaciszu własnych czterech ścian.


Multitask

Bywają tacy, którzy po jednej skończonej rozmowie, natychmiast zaczynają kolejną. Jedna przyjaciółka dowiedziała się najnowszych faktów z twojego życia? Powiedz o tym kolejnej! To przeciez takie niezbędne, by wszyscy znajomi byli na bieżąco. Darmowe minuty w ofertach sieci komórkowych okazują się być w tym przypadku prawdziwym przekleństwem…

Skąd w ogóle bierze się takie zachowanie? Brak wychowania jest tu powodem oczywistym. Mamusia ani tatuś nie nauczyli niestety, że darcie ryja w miejscu publicznym (to sformułowanie JEST odpowiednie, często nie da się tego procederu opisać łagodniej) jest czystej wody buractwem. 

Gdy przy okazji zachowania królewskie zaczynają się już od progu (na zasadzie: Zastajesz drzwi zamknięte? Zostaw otwarte!), obraz niewychowania jest prawie kompletny. Prawie, gdyż pozostaje jeszcze kwestia zajmowania miejsc. Tu siedzę ja, a obok moja torba. Ta reguła ma zastosowanie prawie przy każdym „telefonicznym krzykaczu”. W dodatku, gdy ktoś ośmiela się zapytać czy to miejsce jest wolne, mina osoby proszonej wyraża zazwyczaj szereg uczuć: od pogardy, przez lekceważenie, aż po otwartą wrogość. 

Nie każde zło w pociągu to wina PKP. Oczywiście, oni mają na sumieniu najwięcej, jednak sami podróżni starają się im nie ustępować w zachowaniach godnych bezmyślnych troglodytów.  

5 komentarzy:

  1. Znam ten ból! Na szczęście, po latach tułania się pociągami poznałem i remedium:
    wyciągam swój telefon i drę się najgłośniej :)
    W jakiejś gazecie był ostatnio artykuł, zdaje się, na tan sam temat. Widać sezon podróżniczy się rozpoczął :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest to jakieś wyjście. Trochę na zasadzie zwalczania ognia ogniem, ale bywa, że właśnie to działa najlepiej. ;)
      Sezon podróżniczy na tę chwilę trwa u mnie niestety cały rok... Pewnych sytuacji uniknąć się zwyczajnie nie da. Mam nadzieję, że zanim zostanę doprowadzony do ostateczności, dojazdy się skończą. ;)

      Usuń
  2. Cóż, jeżeli w najbliższym czasie usłyszę o masowym mordzie w pociągu, to będę wiedział, czyja to sprawka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Damn, muszę się bardziej pilnować teraz, za łatwo by do mnie doszli. ;)

      Usuń
  3. Cześć. Ja nie na temat, ale nie wiem, jak inaczej się z Tobą skontaktować. Mam problem ze swoim kontem na FB, nie mogłam Ci wysłać wiadomości, ale widziałam, że sprzedajesz Kingi :) Interesują mnie wydania standardowe, nie kieszonkowe w ilości znacznej :) Mógłbyś mi podesłać na maila, jakie masz tytuły i w jakiej cenie? Z góry dzięki :)
    kacikzksiazka@gmail.com

    OdpowiedzUsuń