piątek, 26 sierpnia 2011

Brian Lumley "Nekroskop 6: Bracia Krwi" - Recenzja

Oryginalna seria „Nekroskop” wywarła na mnie bardzo duże wrażenie. Składa się ona z pięciu tomów, a przynajmniej trzy z nich (1, 2 i 4) są według mnie znakomite. Autor przedstawił nam w nich nowe spojrzenie na wampiry. Widzi je jako pijawki, pasożyty, zmieniające powoli swoich ludzkich pierwotnie nosicieli w nurzających się w przemocy i rozpuście zwyrodnialców. W powieściach o Nekroskopie pojawił się także ekscytujący wątek rywalizacji dwóch spec-służb – rosyjskiej i angielskiej agencji do spraw paranormalnych, tzw. „Wydziałów E”. Wszystko zostało poprowadzone bardzo sprawnie, postacie zostały wyraziście zarysowane, akcja płynęła wartko, nie było czasu na nudę. W tomach trzecim i piątym Lumley przeniósł akcję do „Świata Wampirów”, miejsca po drugiej stronie Bramy. W tej scenerii, moim przynajmniej zdaniem, akcja nieco stanęła, a seria zaczęła zmierzać w stronę dark fantasy, rezygnując z horrorowego oblicza, co nie było chyba zbyt dobrym krokiem. I również w kontynuacji serii, czyli w „Braciach Krwi”, akcja ponownie dzieje się na drugim świecie. Czy to dobrze? Postaram się odpowiedzieć na to pytanie w poniższej recenzji...

„Nekroskop 6: Bracia Krwi” jest właściwie początkiem nowej trylogii: „Vampire World”. Jak sama nazwa wskazuje akcja powieści dzieje się w „Świecie Wampirów”, a w nowym tłumaczeniu „Wampyrów”, gdyż jak nam to wyjaśnia treść powieści, Wampyr jest najwyższym stadium rozwoju krwiopijców.

Przed lekturą zastanawiałem się, jak Lumley poradzi sobie ze śmiercią Harry'ego (a konkretnie o czym będzie teraz pisał, gdy tytułowy Nekroskop już nie żyje i czy cały czas pomysły będą równie ekscytujące). Ciekawiło mnie także, co wymyśli w związku z unicestwieniem Wampyrów (które było opisane również w tomie piątym) i czy ich powrót - bo że muszą powrócić to sprawa oczywista (już sam tytuł sugeruje, że bohaterowie znowu będą się z nimi użerać) - nie będzie odebrany przez czytelników jako naciągany.

Początek książki powtarza wydarzenia, które rozegrały się w końcówce piątego tomu, tylko tym razem widziane są z innej perspektywy. Nie śledzimy wydarzeń oczami Harry'ego Keogh'a, tylko Lardisa Lidescu, przywódcy cygańskich Wędrowców. Nie wywarło to na mnie niestety większego wrażenia, uważam, że książka mogłaby się spokojnie obejść bez tych 80-ciu stron. Z jednym tylko zastrzeżeniem. Z tej części dowiadujemy się bowiem, że Nekroskop, poza Harrym Juniorem, znanym później jako Rezydent (czy wedle nowego tłumaczenia – Mieszkaniec), miał jeszcze dwóch innych synów, bliźniaków Nathana i Nestora, będących owocem jego przelotnego kontaktu z pewną młodą Cyganką, Naną Kiklu, co miało miejsce po bitwie o ogród Rezydenta.

W kolejnej części powieści pan Lumley raczy nas retrospekcją z życia pierwszego wampira, Szaitana. Pokazuje nam, w jaki sposób bohater stał się wampirem, jak podporządkował sobie innych i w jaki sposób obrastał w siłę. Ta retrospekcja tłumaczy nam także, jak to się stało, że wampiry nie wyginęły (daleko na wschodzie powstała nowa siedziba wampirów, Turgosheim, zaś w jakich okolicznościach to się dzieje, każdy doczyta już sobie sam...) i w końcu powróciły do zamieszkanej przez Cyganów Krainy Słońca, by znów nękać Cyganów, w tym potomstwo Harry'ego. Podczas jednego z najazdów bracia Keogh (a właściwie Kiklu, gdyż nie znają oni swego prawdziwego ojca) zostają rozdzieleni i zaczynają podążać w dwóch zupełnie różnych kierunkach. Reszta powieści dotyczy głównie ich losów.

Z założenia nie jestem specjalnie przekonany do długich serii. Uważam, że istnieje duże ryzyko utraty świeżości i pomysłów w kolejnych tomach. Także w przypadku „Braci Krwi” miałem podejrzenia, że historia tu opowiedziana nie dorówna oryginalnej serii. Początek zdawał się potwierdzać moje przypuszczenia. Napisany był oczywiście poprawnie (Brian Lumley na pewno nie jest pisarzem bez odpowiedniego warsztatu), ale niestety nie wciągał. Był poprawny stylistycznie i nic więcej. Na szczęście w dalszej części powieść zdecydowanie się rozwinęła, głównie za sprawą postaci Nathana i Nestora. W przypadku tego pierwszego autor bardzo dobrze opisał jego dojrzewanie, powolne rozwijanie w sobie szczególnych uzdolnień, zawieranie nowych znajomości i zaskarbianie sobie szacunku i prawie czci innych. Nathan z początku nie rozumie natury swoich snów i zdarzeń, ale z czasem wszystko zaczyna się wyjaśniać, a wtedy jego życie staje się jeszcze bardziej niesamowite. Także postać Nestora w znacznym stopniu przykuwa uwagę – pokazuje jak niewinne zabawy z dzieciństwa mogą stać się zapowiedzią strasznej przyszłości. Rozwój tych dwóch bohaterów to zdecydowanie duża zaleta tej powieści, wszystko jest przeprowadzone w sposób dość wiarygodny i interesujący. Można odnieść wrażenie, że ci bohaterowie nie są „papierowi” i wczuć się w ich położenie.

Przy dosyć dużej objętości (nieco ponad 600 stron) obawiałem się, że tempo powieści może w pewnych momentach „siadać”. Na szczęście, poza początkiem, akcja toczy w się większości bez zbędnych przestojów. Nie przeszkadzają mi nawet irytujące większość czytelników „Nekroskopa” retrospekcje, bo to właśnie chociażby dzięki „wstawce” o przeszłości Szaitana dowiadujemy się o kluczowych dla książki wydarzeniach, a poza tym możemy lepiej poznać i zrozumieć motywy działania wampirów. Tak więc w tym aspekcie książka wychodzi obronną ręką.

Niestety zdarzają się i gorsze momenty podczas czytania omawianej powieści. Podstawowy minus to wspomniany wcześniej „usypiający” początek. Nie widzę większego sensu w pokazywaniu zdarzeń opisanych już w poprzednich tomach, tym razem widzianych z innej perspektywy. Pomysł może z założenia nie jest taki zły, jednakże jego wykonanie nie przekonuje i nuży czytelnika. Kolejna rzecz, to fakt, że nie wszyscy bohaterowie zostali tak dobrze zarysowani jak tytułowi bracia. Irytujący był dla mnie fakt, że postacie, mogące się wspaniale rozwinąć, zostały potraktowane nieco po macoszemu (chociażby Nana Kiklu). 

Podsumowując, „Bracia Krwi” są moim zdaniem godną kontynuacją pierwszych pięciu tomów, pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że powieść ta jest lepsza i bardziej interesująca niż tomy trzeci i piąty. Nie jest oczywiście pozbawiona wad, ale na szczęście nie jest nużąca i w ogromnej większości nie sprawia wrażenia pisanej na siłę. Myślę, że ze spokojnym sumieniem mogę ją polecić fanom serii. A tych, którzy nie czytali jeszcze „Nekroskopa”, zachęcam do przygody z tym cyklem. Najlepiej rozpocząć ją od pierwszego tomu.

Autor: Brian Lumley
Tytuł: Nekroskop 6: Bracia Krwi
Tytuł oryginału: Vampire World 1: Blood Brothers   
Tłumaczenie: Jarosław Irzykowski / Stefan Baranowski
Data wydania: 2005
Wydawnictwo: Vis-a-Vis / Etiuda Kraków
Liczba stron: 623
ISBN: 83-89640-26-0


(Recenzja pierwotnie ukazała się w serwisie arenahorror.pl - 
http://arenahorror.pl/ARENA_HORROR/ksiazki/ksiazki_nekroskopia_6.HTML
Została opublikowana pod nickiem DEL WARES)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz