wtorek, 12 sierpnia 2025

Daredevil. Tom 1 - Recenzja

 

Diabeł z Hell’s Kitchen jest ostatnio na fali wznoszącej. Na jednym z serwisów streamingowych zadebiutował nowy serial poświęcony temu bohaterowi, regularnie ukazują się też komiksy z jego udziałem. Co więcej, kolejne tytuły zbierają generalnie dobre opinie od fanów i pozytywne recenzje krytyków. Czy tak samo będzie z najnowszą serią komiksową? Jej autorem jest Chip Zdarsky, a zatem twórca nie tylko doświadczony, ale też uznany i nagradzany. Teoretycznie zapowiada to komiksowe wspaniałości, ale doświadczenie nauczyło mnie, by nie zakładać niczego z góry.

Po tym, jak Matt Murdock stanął twarzą w twarz ze śmiercią, nadchodzi czas na przedefiniowanie życiowych wartości. Oznacza to, że na ulice Nowego Jorku powraca Daredevil. Niestety, podczas jednej z pierwszych akcji reaktywowanego bohatera dochodzi do wypadku – podczas napadu życie traci włamywacz, a media obarczają Daredevila odpowiedzialnością za ten incydent. On sam także czuje się winny, a co za tym idzie, oczyszczenie imienia wcale nie będzie formalnością. W mieście trwa też walka o schedę po Kingpinie, bo Fisk, jako obecny burmistrz Nowego Jorku, porzuca, przynajmniej pozornie, przestępczą aktywność.

Daredevil to wyjątkowy superbohater. Pozbawiony prawdziwych supermocy (chociaż jego zmysł swoistej echolokacji można w zasadzie za takową uznać), bazuje przede wszystkim na sprawności fizycznej, ponadprzeciętnej inteligencji i dopracowanych do perfekcji umiejętnościach walki. Na przestrzeni lat widzieliśmy jego różne wcielenia, ale najmilsze sercom fanów jest to najbliższe ulicy i walki z przestępczością, która gnębi zwykłych obywateli. To właśnie w tę stronę spogląda Zdarsky na początku swojego runu. I to naprawdę bardzo dobry wybór, bo komiks, który trafił w nasze ręce klimatem przywodzi na myśl film sensacyjny z lat dziewięćdziesiątych. Komiks jest mocny, ale warto podkreślić, że ukazana przemoc ma swoje znaczenie. Dla samego Daredevila kwestia jej nadużywania staje się nawet przyczynkiem do zmiany stosowanych metod. Kwestia przemocy i odpowiedzialności względem prawa wydaje się być zresztą motywem przewodnim całego albumu. Nihil novi? Niby tak, ale Zdarsky nie wpada w fabularne koleiny, kreśli opowieść pewną ręką, umiejętnie omijając mielizny.

Imponować może fakt, że scenarzysta ani przez moment nie idzie na fabularne skróty. Buduje swoich bohaterów od podszewki i przykłada do tego dużo uwagi. Dotyczy to nie tylko samego Daredevila, ale także innych postaci. Za przykład wezmę przeniesionego z Chicago detektywa Cole’a Northa. Początkowo wydaje się on typowo czarno-białym gliną z misją, ale w toku fabuły poznajemy więcej szczegółów, które sprawiają, że bohater staje się kimś o wiele bardziej złożonym. Ich relacja jest dynamiczna — najpierw podszyta pretensjami i niezrozumieniem, zmienia się z czasem w coś znacznie głębszego. To robi wrażenie.

Scenarzysta przykłada także dużą wagę do warstwy obyczajowej komiksu i tę dbałość doskonale widać w każdym kolejnym zeszycie – praktycznie każda bardziej znacząca postać przechodzi swego rodzaju ewolucję, każde zachowanie, każda zmiana stanowiska zostają doskonale podbudowane okolicznościami. Autor nie unika trudnych tematów, które choć na pierwszy rzut oka mogą przypominać „Daredevilowe best offy” (wyrzuty sumienia, kwestia zaufania, skomplikowane relacje międzyludzkie), są jednak poruszone w tak dogłębny sposób, że nie sposób mieć o to do Zdarsky’ego pretensje. Nie zawsze można wymyślać koło na nowo, czasami wystarczy poskładać dobrze znane elementy w całość w taki sposób, by była ona świeża. Właśnie tak jest w tym przypadku.

Za warstwę graficzną odpowiada łącznie czterech artystów. Dziesięć zeszytów to dzieło Marco Checchetto – rysuje on nie tylko przejrzyście, ale także dynamicznie i realistycznie. Taki styl bardzo pasuje do przyziemnych przygód Daredevila, bo podkreśla ich brutalność i brud. Włoski artysta doskonale rozumie, o co chodzi scenarzyście – obie warstwy komiksu doskonale się uzupełniają. Pozostali plastycy nie sprawują się najgorzej, choć poziomem ustępują Chechetto. Prace pochodzącego z Indii Lalita Kumara Sharmy były dla mnie mniej ekscytujące przede wszystkim ze względu na ich bardziej rysunkowy charakter, co nie do końca tu pasowało.

Rozpoczęcie nowej inkarnacji „Daredevila” to świetny komiks i, przyznam szczerze, przed lekturą zupełnie się tego nie spodziewałem. Tymczasem otrzymaliśmy powieść graficzną, która w mojej opinii wykracza poza standardową, trykociarską naparzankę, oferując angażującą fabułę, znakomicie nakreślone, wiarygodne relacje między bohaterami oraz nie zaniedbuje warstwy obyczajowej. Moje zachwyty dotyczą wszystkich trzech zbiorczych wydań, które weszły w skład tej całkiem obszernej edycji. Kawał komiksu – zdecydowanie warto po niego sięgnąć.

Tytuł: Daredevil
Tom: 1
Scenariusz: Chip Zdarsky
Rysunki: Marco Checchetto, Lalit Kumar Sharma, Jorge Fornes, Francesco Mobili
Kolory: Sunny Cho, Java Tartaglia, Jordie Bellaire, Nolan Woodard, Rachelle Rosenberg
Tłumaczenie: Dariusz Stańczyk
Tytuł oryginału: Daredevil by Chip Zdarsky Vol 1: Know Fear; Vol 2: No Devils, Only God; Vol. 3: Through Hell
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Marvel Comics
Data wydania: marzec 2025
Liczba stron: 336
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Format: 167 x 255
Wydanie: I
ISBN: 978-83-281-7508-2

(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal, na którym ukazała się 06. 05. 2025).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz