piątek, 31 stycznia 2025

Paulina Pudło "Upierz" - Recenzja

 

Ta powieść w teorii ma wszystko, co mogłoby sprawić, że będzie dla mnie wspaniałą, pełną subtelnej grozy lekturą. Umiejscowiona w XIX wieku, poruszająca się na polu słowiańsko-germańskiego bestiariusza, tradycji i wierzeń, opowiadająca o konfrontacji człowieka z nieznanym. A jednak nie gra tak, jak by mogła.

Już w pierwszych rozdziałach zazgrzytało mi to, że autorka bardzo szybko wykłada „kawę na ławę”. Główny bohater jest na początkowych stronach sceptyczny względem rzeczy nadnaturalnych, ale wydarzenia, których jest świadkiem sprawiają, że zmienia swoje zapatrywania. Ok, tak może się stać, tyle że tutaj dzieje się to de facto ze strony na stronę, zdecydowanie za szybko i bez odpowiedniego podbudowania psychologicznego tejże zmiany. W jednym momencie widzimy totalnego sceptyka, w drugim kogoś, kto szykuje rekwizyty, żeby walczyć z upiorami. A potem już jedziemy do przodu ze światem, w którym złe duchy to w zasadzie codzienność. No nie.

Kolejną rzeczą są bohaterowie. Nie porwała mnie specjalnie ich historia, a tyczy to zarówno głównej postaci – miejscowego pastora, jak i pięknej upiorzycy (do tej pary dochodzą jeszcze inne postaci, które do głosu dochodzą bardziej w drugiej połowie książki). Jednak ani Erich, ani Heloiza nie wzbudzają emocji, ich losy śledziłem na kolejnych kartach bez większego zainteresowania, trudno mi też się było przejąć doświadczeniami upiorzycy opisanymi w jej dzienniku. Owszem, naznaczone były wojną i osobistym dramatem, więc jakiś ładunek emocjonalny w nich siłą rzeczy jest, ale autorka opisała to tak, że początkowo miałem skojarzenia z Daenerys (zwłaszcza w kontekście przeszłości dziewczyny i przymusowego oddania jej komuś jako żonę), tyle że tutaj jej dalsze losy są inne, a bohaterka uzyskuje dalece mroczniejsze moce niż Matka Smoków.

Brakuje mi też suspensu. „Upierz” nie sprawdza się zbyt dobrze jako horror, bo w żadnym momencie nie tylko nie straszy, ale nawet nie jest w stanie wywołać niepokoju. To bardziej obyczajówka z paranormalnym sznytem, a opis wydawcy obiecywał jednak coś innego, bardziej emocjonującego i przede wszystkim – mroczniejszego. Na tym polu spotkało mnie zatem spore rozczarowanie. Jeśli łączyć dramat i romans z opowieścią grozy, to tak, jak zrobił to Robert Eggers w nowym „Nosferatu”.

Na pewno warto jednak docenić przygotowanie merytoryczne Pauliny Pudło, bo widać, że wie sporo o folklorze polskim i germańskim. Różne upiory, wierzenia, i sposoby jak radzić sobie z nawiedzającymi ludzi potwornościami – to się chwali. Nie wiem jak rzecz się ma z wizualnym odzwierciedleniem rejonu, w którym toczy się akcja, ale wydaje mi się, że tu też może być dobrze. Czuć klimat małej miejscowości otoczonej lasami, w której wszelkie strachy mogą być o wiele bardziej żywe niż w wielkim mieście.

 „Upierz” nie jest powieścią złą. To dobrze napisana, ale przeciętna i nie tak angażująca jak bym chciał historia, która chciałaby być czymś więcej. Przez powiązania z lokalnym folklorem można ją podpiąć pod bardzo obecnie modny nurt folk-horroru, ale nie należy do gatunkowej topki. W ostatecznym rozrachunku jednak nie dowozi tego, co obiecuje. Osobiście liczyłem na więcej.

Autor: Paulina Pudło
Tytuł: Upierz
Wydawca: Abyssos
Data wydania: styczeń 2024
Liczba stron: 335
ISBN: 978-83-679-2937-0

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz