Wydawane w Polsce komiksy dawno przestały dotyczyć wyłącznie tematyki superbohaterskiej. Owszem, to trykoty nadal przeważają na rynku, ale coś dla siebie znajdzie zarówno osoba poszukująca horroru, jak i ktoś, kto chce przeczytać dobrą opowieść sensacyjną lub psychologiczny dramat. Najnowsza propozycja od Non Stop Comics to kolejny ciekawie zapowiadający się album gatunkowy, tym razem osadzony w estetyce czystego science fiction. Przy całej komiksowej obfitości nie jest to często eksplorowana półka, dlatego też „Most Heksagon” jawił się jako naprawdę interesujący projekt.
Para odkrywców trafia do tajemniczego, równoległego świata, którego wrota rozpościerają się pewnego dnia nad Ziemią. Kiedy okazuje się, że oboje tracą możliwość powrotu na ojczysty świat, ich posiadająca swego rodzaju parapsychiczne zdolności córka podejmuje się szkolenia mającego na celu sprowadzenie ich z powrotem. W misję ma wyruszyć wspólnie z obdarzonym sztuczną inteligencją towarzyszem, a połączone ich siły mają zmaksymalizować szanse na pomyślny rezultat wyprawy.
Udany komiks to idealny balans pomiędzy zajmującą fabułą a atrakcyjną oprawą graficzną. Wtedy działa na czytelnika na obu płaszczyznach, a wrażenia są kompletne. W przypadku „Mostu Heksagon” obie warstwy nie zostały niestety zrównoważone. Podczas lektury czuć pewien dysonans, a powodem takiego stanu rzeczy jest zbyt prosta fabuła. Nie sposób o niej powiedzieć, by była pretekstowa, ale z pewnością nie jest też przesadnie skomplikowana. Richard Blake osią opowieści uczynił motyw poszukiwania zaginionych rodziców – skupia się na tym właśnie wątku i raczej nie skręca w fabularne zaułki. Czasami pojawiają się co prawda interesujące tematy, takie jak współpraca człowieka ze sztuczną inteligencją i dzielenie jednej jaźni, jednak autor prezentuje raczej zalążki pomysłów i za bardzo ich nie rozwija, a to nie jest szczególnie dobrym wyborem.
Problemem jest również to, że Blake’owi niespecjalnie udało się wytworzyć odpowiednie napięcie. Niby znamy stawkę, wiemy też, że bohaterka bardzo pragnie odnaleźć zaginionych rodziców, ale jej działania są beznamiętne. Nie byłem w stanie poczuć jej pasji, bo misji towarzyszy emocjonalny chłód, a to nie powinno mieć miejsca w historii tego typu. Podobnie sprawa ma się z obdarzonym sztuczną inteligencją robotem. Tu z kolei beznamiętność jest bardziej na miejscu, wszak mamy do czynienia z istotą w mniejszym stopniu kierującą się emocjami niż człowiek, ale i tak Staden do końca nie przekonuje. Sytuację niespecjalnie ratują bohaterowie drugoplanowi, bo stoją w cieniu tandemu człowiek-SI i nie mają zbyt dużego wpływu na wydarzenia.
Trochę sobie pomarudziłem, ale „Most Heksagon” w żadnym razie nie zasługuje wyłącznie na krytykę. Podobać się może kreacja świata, który nadejdzie. Ciekawy jest zwłaszcza alternatywny wymiar, do którego udają się bohaterowie. Rzeczywistość jest zmienna, a to bardzo interesująca wizja, która sprawia, że nieustannie jesteśmy ciekawi, czy świat przedstawiony nie zaskoczy nas za chwilę czymś nieoczekiwanym. Autor daje sobie sporo miejsca na powolną prezentację scenerii, a to równie dobrze może być zaletą (bo dzisiejsi twórcy komiksów lubią od razu przechodzić do rzeczy – tu jest inaczej), jak i wadą (bo trwa przez cały album, co nie daje odpowiednio wybrzmieć historii). Bardzo ciekawą rzeczą jest też mocne skupienie się na podróży. W wizji Blake’a to właśnie podróż momentami sprawia wrażenie celu samego w sobie, a jej odbycie zwiększa możliwości poznawcze protagonistów. To droga, którą trzeba przejść, żeby uzyskać wyczekiwane odpowiedzi i której nie zastąpi żaden kuszący skrót.
Bardzo ładnie prezentuje się warstwa graficzna omawianego komiksu. Ten aspekt wyszedł Blake’owi zdecydowanie lepiej niż scenariusz. Rysunki są z jednej strony dość minimalistyczne, z drugiej zaś hipnotyzująco symetryczne. To styl typu „od linijki”, ale jeśli czytelnik lubi rzeczy tego typu, powinien być oczarowany. Jedynym minusem jest rysowanie twarzy, niekiedy zahaczające o delikatną mangowość. Wydaje mi się, że odpowiednim określeniem tych grafik będzie stwierdzenie, że w jakiś sposób łączą one technikę z liryzmem. To robi wrażenie.
Co niezwykle cieszy, rozwój medium komiksowego w Polsce jest naprawdę imponujący – dzięki temu powieści graficzne przestały być postrzegane jedynie jako rozrywka dla dzieci. I jakkolwiek „Most Heksagon” z pewnością nie należy do czołówki poważnych komiksów science fiction, ale wizja Richarda Blake’a budzi szacunek. Jeśli popracuje w przyszłości nad storytellingiem, dopieszczając ten element równie mocno, jak warstwę graficzną, wtedy spod jego pióra mogą wyjść bardzo dobre rzeczy. Mam nadzieję, że tak właśnie będzie, bo jego debiut w paru aspektach pokazuje spory potencjał.
Tytuł: Most Heksagon
Scenariusz i rysunki: Richard Blake
Tłumaczenie: Paweł Bulski
Tytuł oryginału: Hexagon Bridge
Wydawnictwo: Non Stop Comics
Wydawca oryginału: Image Comics
Data wydania: czerwiec 2024
Liczba stron: 152
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Format: 170 x 260
ISBN: 978-83-8230-735-1
(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal, na którym ukazała się 19. 07. 2024).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz