sobota, 11 listopada 2023

Jacek Piekiełko "Doberman" - mini recenzja

 

Choć true crime jest gatunkiem kontrowersyjnym, to osobiście uważam, że ta odnoga literatury nie tylko jest interesująca, ale i potrzebna. Przy zdrowym podejściu do zagadnienia działalności morderców, także tych seryjnych (a to oznacza brak niezdrowej ekscytacji), jest to doskonała okazja do poznania genezy zła, a to z kolei warto zrobić, żeby codzienne przypominać sobie, jak ważna w życiu człowieka jest normalność i jak bardzo jej wykrzywienie może wpłynąć na zachwiany lub chory umysł.

"Doberman" dotyczy sprawy bardzo znanego rosyjskiego mordercy i zwyrodnialca, Aleksandra Spiesiwcewa (udowodnionych pięć zabójstw, kolejnych dwadzieścia, do których popełnienia się przyznał i na dodatek osiemdziesiąt dwa podejrzewane). Sporo. Książka o jego niesławnych czynach mogła być prawdziwie wstrząsająca. Ale czy taka jest? Niestety nie.

Przyznam szczerze, że spodziewałem się po "Dobermanie" zdecydowanie więcej. Sporym mankamentem tej pozycji jest to, że za bardzo stoi w literackim rozkroku. Czy jest to efektowny thriller, czy brutalne true crime, czy może solidny reportaż? "Doberman" to wszystkie te trzy elementy po trochu, ale nic w szczególności. Nie do końca przekonująca hybryda.

Brakuje mi tu jasnego pokazania dlaczego Aleksander Spiesiwcew stał się tym, kim się stał. Co dokładnie zmieniło go w potwora? Bo w książce Piekiełki się tego niestety nie dowiadujemy. Jakby autor włączył przełącznik i nagle z bohatera tej książki po prostu uwolniło się szaleństwo. Ale nie ma tu żadnego jedno pokazanego katalizatora. Te poszlaki, które dostajemy, to za mało. To brudna robota, ale trzeba było głębiej wniknąć w psychikę mordercy. Jak już podejmuje się takiej tematyki, to trzeba się mocniej potaplać w szambie. 

Mankamentem jest tu też brak większego skupienia się na roli matki Spiesiwcewa w ostatniej fazie jego morderczego szału. Z tego co czytałem o tej sprawie, był to niezwykle istotny element, tymczasem tu został on potraktowany wybitnie po macoszemu. A była to doskonała okazja do wniknięcia głębiej w chore relacje panujące w tej rodzinie, pokazanie bardzo interesujących (pod względem psychologicznym) mechanizmów. Ale w tym chyba właśnie problem - autor nie jest psychologiem, ale prozaikiem. 

Plusem jest za to na pewno styl Piekiełki - "Doberman" napisany jest dobrze a książkę czyta się z zainteresowaniem - warsztat pisarski autora stoi na wysokim poziomie. "Szybkoczytelności" sprzyjają też krótkie rozdziały, które zachęcają do zajrzenia do kolejnego. Dopiero kiedy człowiek uświadamia sobie, że całość to w zasadzie ślizganie się po wierzchu sprawy Spiesiwcewa, wtedy samo rzemiosło już czytelnikowi nie wystarcza. 

Jako że nie jest to książka zła, nie oceniam jej jako słabą, ale z tematu można było wycisnąć dużo więcej. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz