niedziela, 11 czerwca 2023

Batman. Ziemia Jeden. Tom 3 - Recenzja

 

Lektura poprzednich tomów „Ziemi Jeden” przyniosła mi zaskakująco dużo frajdy. Możliwe, że to nawet jeden z najciekawszych Elseworldów, jakie miałem okazję czytać. Geoff Johns zaproponował na kartach tych komiksów rozrywkę na wysokim poziomie i przedstawił Batmana w bardzo interesującym świetle. Teraz, prawie siedem (!) lat po premierze drugiej odsłony tej historii, mamy w końcu okazję sprawdzić, jak prezentuje się jej ostatnia (przynajmniej na tę chwilę) część. Zerknijmy zatem, czy warto było czekać.

Batman stara się uratować Gotham City przed coraz liczniejszą zgrają szaleńców pragnących zachwiać równowagą w mieście. Zadanie nie jest łatwe, bo przestępcy dysponują nowoczesną bronią, co więcej, twierdzą, że zaopatrzył ich w nią Harvey Dent, były prokurator generalny, niedawno uznany za zmarłego. Nietoperz musi rozwiązać zagadkę śmiercionośnych dostaw i przyjrzeć się temu, czy to faktycznie Dent powrócił na arenę wydarzeń, a jeśli tak, to dlaczego stanął po stronie chaosu?

Na kartach trzeciej odsłony „Ziemi Jeden” istotną rolę odgrywa rodzina. Scenarzysta kładzie nacisk  na historię rodu Arkham/Wayne i proponuje własną genezę trapiących go problemów. W toku fabuły pojawiają się ciekawe pytania, między innymi o to, czy szaleństwo może przechodzić z pokolenia na pokolenie i o wpływ grzechów przodków na życie potomków. Tematyka rodzinna nie kończy się jednak na Wayne’ach. Istotną rolę w całej opowieści odgrywają też Dentowie – tutaj obserwujemy, jak bardzo potrafią napiąć się rodzinne więzi po traumatycznych wydarzeniach, pojawiają się też kolejne interesujące kwestie, jak to, czy można wspierać bliską osobę, gdy ta drastycznie się zmieniła i zradykalizowała swoje postępowanie.

Innym aspektem przedstawionej wyżej tematyki jest nieśmiertelny motyw tworzenia przez Batmana drużyny. Bardzo często korzystają z niego twórcy piszący dla DC Comics najnowsze Bat-serie (choćby James Tynion IV), ale moda nie ominęła też elseworldowej limitki, czyli „Ziemi Jeden”. Geoff Johns na szczęście podchodzi do tematu z rozwagą i nie daje się porwać idei „wszystko, wszędzie, naraz”. Dobrze motywuje postępowanie kolejnych członków formującej się ekipy i kilkukrotnie zaskakuje nieoczywistymi wyborami w kwestii doboru jej członków (świetny Killer Croc!), co sprawia, że drużyna powoli nabiera cech dobrze ze sobą żyjącej rodziny. Wszystko składa się w jedną całość, a, co najistotniejsze, relacje łączące postaci zostały nakreślone naprawdę umiejętnie, co jest w tym przypadku rzeczą niezwykle istotną, bo uwypukla wyczuwalną między nimi chemię. Warto jeszcze dodać, że Johns dodaje czasami subtelne elementy humorystyczne, stanowiące miłe urozmaicenie od dość ciężkiego klimatu tej opowieści.

Jeśli mamy do czynienia z komiksem z Batmanem w roli głównej, możemy być niemal stuprocentowo pewni, że na jego kartach znajdziemy sporo akcji. Tak jest i tym razem, ale  „Ziemię Jeden” na tle współczesnej superbohaterszczyzny wyróżnia fakt, że nie stanowi ona celu samego w sobie, ale jest dobrze wykorzystanym środkiem, podporządkowanym interesującej opowieści. Wyczuwalna w wielu miejscach intensywność nie wydaje się bezrefleksyjna, co wcale nie jest oczywistością we współczesnym komiksie superbohaterskim. Johns to na szczęście fachura, który potrafi połączyć pulpę z ambitniejszą tematyką. Efekty tego mariażu są całkiem satysfakcjonujące.

Od samego początku jednym z najlepszych elementów „Ziemi Jeden” były ilustracje. Na tym polu nic się nie zmieniło także w „trójce”. Gary Frank wykonał kawał świetnej roboty – rysunki są realistyczne, szczegółowe i dopieszczone w każdym detalu. Kiedy trzeba, dodają fabule dynamiki poprzez operowanie małymi, dobrze rozplanowanymi kadrami, ale potrafią też podkreślić doniosłość chwili. Artysta w odpowiednich miejscach powrzucał także efektowne, całostronicowe obrazy, które mogą spowodować opad szczęki.

Nawet jeśli trzeci tom „Ziemi Jeden” nie jest już tak ekscytujący, jak odsłony numer jeden i dwa (a nie jest), to nadal ma sporo tak zwanych „momentów”, kiedy potrafi chwycić czytelnika i przykuć jego uwagę na dłużej. To nie jest, kolokwialnie mówiąc, popierdółka, ale sprawnie napisany, dobrze skrojony komiks superbohaterski, którego scenarzysta bierze z gatunku to, co najlepsze i twórczo te motywy przetwarza, wykorzystując przy tym możliwości, jakie daje umiejscowienie akcji gdzieś obok głównych „Batmanów”. To przyjemna lektura i dobra, wcale niegłupia rozrywka. Mnie tyle wystarczy.

Tytuł: Batman. Ziemia Jeden
Tom: 3
Seria: DC Deluxe
Scenariusz: Geoff Johns
Rysunki: Gary Frank
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Tytuł oryginału: Batman Earth One Volume Three
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: DC Comics
Wydanie: I
Data wydania: luty 2023
Liczba stron: 160
Oprawa: twarda z obwolutą
Papier: kredowy
Format: 180 x 275 mm
ISBN: 978-83-281-5633-3

(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal, na którym ukazała się 19. 04. 2023).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz