niedziela, 9 października 2022

Stephen King "Baśniowa opowieść" - Recenzja

Mimo słusznego wieku Stephen King nadal pozostaje bardzo aktywny twórczo. Fani George’a R. R. Martina z pewnością z zazdrością patrzą na częstotliwość, z jaką Król wydaje nowe książki – praktycznie co roku miłośnicy jego prozy mają okazję zanurzyć się w kolejną opowieść. Czasem jest lepiej, innym razem gorzej, ale jego książki rzadko pozostawiają czytelnika obojętnym. I choć nikt nie nazwie go już „królem horroru”, to nadal ma w sobie to coś, co sprawia, że jego powieści czyta się z dużą przyjemnością. Nie wstydzę się przyznać, że zawsze je lubiłem i dlatego nie mogłem nie sięgnąć po najnowszą, zwłaszcza że od początku zapowiadała się wyjątkowo ciekawie.

Charles Reade to siedemnastolatek, który w wyniku niespodziewanego splotu okoliczności dostaje w spadku coś niezwykłego – klucz do innego wymiaru. To miejsce w pewnych aspektach podobne do Ziemi, lecz w innych zupełnie od niej różne. W tym świecie toczy się brutalna wojna między dobrem a złem, której stawką jest przetrwanie nowo odkrytego  świata. Jego mieszkańcy uważają Charliego za obiecanego księcia, który doprowadzi do zakończenia tego konfliktu. Jednak czy chłopak posiada taką moc?

Choć bardzo sobie cenię twórczość Stephena Kinga, nie zawsze wyczekuję na jego nowe książki z niecierpliwością. Paradoks? Nie do końca. Amerykański pisarz od lat pisze z godną podziwu regularnością, jednak rzadko są to rzeczy, które mogłyby konkurować z tymi uznawanymi za najlepsze w jego bibliografii. Nie zrozummy się źle – pod względem konstrukcji i warsztatu nadal jest to klasa światowa, jednak, przynajmniej w moim przypadku, kolejnym premierom nie towarzyszą już te same emocje, co na przykład przy „Cmętarzu zwieżąt” czy „Bastionie”. Muszę jednak przyznać, że zapowiedź najnowszego dzieła Amerykanina sprawiła, że od początku byłem bardzo ciekawy, co tym razem wyjdzie spod jego pióra. Powrót autora do pisania fantasy poruszył emocjonalne struny w mojej duszy, a to z tego względu, że jego poprzednia książka reprezentująca ten gatunek (mówię o midquelu „Mrocznej Wieży”) była naprawdę udana.

Początek powieści to King, jakiego dobrze znamy. Autor korzysta z motywu występującego w jego twórczości już niejednokrotnie. Mówię tu o problemie alkoholowym. Wiarygodność, z jaką  o nim pisze, wynika, jak wszyscy dobrze wiemy, z jego osobistego doświadczenia. Widać, że wciąż pamięta siebie jako człowieka pijącego i nadal bardzo dobrze rozpoznaje mechanizmy dotyczące nałogu. Chodzi przede wszystkim o niewolę, w jaką wpada uzależniony. Picie potrafi przynieść łaskę zapomnienia i oderwania od problemów codzienności, jest to jednak łaska iluzoryczna. Realizm tego wątku jest po prostu poruszający, bo doskonale obrazuje on strach przed konsekwencjami powrotu do złych nawyków. To przerażająca wizja potencjalnej straty wszystkiego, co jest dla człowieka ważne i co go napędza. Choć tym razem to jedynie wątek poboczny, robi naprawdę duże wrażenie.

Proza Stephena Kinga zawsze stała dobrym opisem działań bohaterów, odpowiednim nakreśleniem ich motywacji i pragnień. Także w przypadku „Baśniowej opowieści” jest to element, który doskonale gra. Przejawia się to między innymi w świetnym oddaniu kształtowania się relacji między dwoma bohaterami. Mowa tu o nastoletnim chłopaku i starszym mężczyźnie – w ich relacji pełno jest emocji i uczuć. Co istotne, nic nie zostało opisane w sposób sztuczny, nic nie wydaje się też dodane na siłę. Brak tu taniego sentymentalizmu, o który bardzo łatwo w tego typu opisach. King, także dzięki olbrzymiemu doświadczeniu, potrafi go uniknąć, pokazuje też, że potrafi wywołać wzruszenie, nie czyniąc tego, na szczęście, w żenujący sposób.

Jak przystało na książkę o tytule „Baśniowa opowieść”, omawiana historia ma w sobie wiele magii. Dla Charliego to świat, do którego schodzi, jest pełen niesamowitości, z kolei dla jego mieszkańców takim miejscem jest ten, z którego przybył chłopak. Wynika z tego prosty wniosek – magia jest kwestią perspektywy. Bardzo często to, do czego jesteśmy przyzwyczajeni, wydaje się nam normalne i to nawet mimo faktu, że na pierwszy rzut oka może to być coś, co jest niesamowite. Rzeczoną niesamowitość łatwiej dostrzeże ktoś z zewnątrz, dlatego też u Kinga określenie tego, co właściwie jest magią, zależy od tego, kto patrzy. Przed lekturą nie spoglądałem na to w podobny sposób. To naprawdę fascynujące, że autor z tak obszerną bibliografią, specjalizujący się w dodatku w prozie rozrywkowej, nadal potrafi skierować myśli czytelnika w kreatywne rejony.

„Baśniowa opowieść” to tytuł, który zobowiązuje. I faktycznie, każdy kolejny rozdział dobitnie udowadnia, że mamy do czynienia z baśnią. Rządzi się ona określonymi prawami – musi chociażby mieć morał i pełnić funkcję edukacyjną. Czy tak działa baśń w wersji Kingowskiej? Tak, autor ma ogromny szacunek dla literackiej historii, z której korzysta. Ponadto kładzie nacisk na kwestię emocji. Według niego są one czymś, co po prostu występuje w naszym życiu i nie ma sensu się ich wstydzić, zamiast tego czasami musimy po prostu dać się im poprowadzić i zrobić coś zgodnie z intuicją. Jeśli jesteśmy dobrymi lub po prostu przyzwoitymi ludźmi, wtedy ta droga będzie odpowiednia. Nie można też wstydzić się tego, że emocje czasami biorą górę, że płaczemy, i że coś nas porusza. To po prostu ludzkie. To może brzmieć jak truizm, tym niemniej opowieść Kinga jest uniwersalna i wydaje mi się, że taka właśnie miała być.

Czytając tę powieść, można dojść do wniosku, że zło rzadko bywa racjonalne. Nie potrzebuje konkretnego powodu, żeby się pojawić, a ludzie czasami bywają podli tylko dlatego, że mogą. Sprzyjające okoliczności potrafią nakarmić podatny umysł sugestywnymi czarnymi myślami. Dzieje się tak nie tylko w książce Kinga, ale także w przypadku psychologicznej charakterystyki prawdziwych osób. Zaskakująco dobrze sprawdza się ona na przykład w przypadku seryjnych morderców, u których wspólnym mianownikiem bardzo często bywa motyw nieszczęśliwego dzieciństwa i złych doświadczeń, które wpłynęły na kształtowanie się młodego i chłonnego umysłu.

Stephen King zawsze czarował sposobem prowadzenia opowieści. Nie inaczej jest w przypadku jego nowej książki. Nie stracił nic ze swojego charakterystycznego gawędziarstwa, które na przestrzeni lat zostało odpowiednio doszlifowane. Kolejne rozdziały, a w mniejszej skali kolejne akapity, po prostu „płyną”. Być może jest to określenie mało fachowe, jednak każdy, kto zetknął się z twórczością tego autora, dobrze wie, o co mi chodzi. Niezależnie od rozmiaru każda kolejna powieść Kinga jest bardzo sprawnie napisana i czyta się ją po prostu wyśmienicie. Nawet przeciwnicy autora, którzy zarzucają mu czasem grafomanię, nie mogą mieć pod co do tego żadnych wątpliwości.

Odbiorcy oczytani w różnego rodzaju baśniach odnajdą w nowej książce Kinga to, co po prostu dobrze znają. „Baśniowa opowieść” opiera się w znacznej mierze na doskonale znanych motywach – takie założenia są w pewien sposób niebezpieczne, sztuką jest jednak skorzystanie z tradycji literackiej w twórczy sposób. Tutaj na szczęście ani przez moment nie pojawia się myśl, że mamy do czynienia z recyklingiem pomysłów. Autor potraktował materiał źródłowy z dużą dozą szacunku i połączył ograne motywy w patchwork mający naprawdę sporą wartość. Co najistotniejsze, nie jest to tylko odbity urok oryginału, ale własny blask.

Nie wiem jeszcze, jaki będzie odbiór „Baśniowej opowieści”, ale w moich oczach to jedna z najlepszych powieści Kinga w ostatnim dziesięcioleciu (choć uczciwie przyznam – nie wszystkie czytałem). Podczas lektury czułem, że autor zżył się z bohaterami i ma do tej historii bardzo dużo pasji. To przyniosło odpowiednie efekty, bo otrzymaliśmy książkę, która jest zaskakująco emocjonalna. W sumie o to w tym wszystkim chodzi – żeby poruszać odpowiednie struny w duszy, a Kingowi tym razem ta sztuka udała się wyjątkowo dobrze. Przynajmniej w moim przypadku.

Autor: Stephen King
Tytuł: Baśniowa opowieść
Tytuł oryginału: Fairy Tale
Tłumaczenie: Janusz Ochab
Wydawca: Albatros
Data wydania: wrzesień 2022
Liczba stron: 704
ISBN: 978-83-6733-818-9

(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal, na którym ukazała się 04. 10. 2022).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz