niedziela, 4 września 2022

Conan z Cymerii. Tom 2 - Recenzja

 

Wydany pod koniec zeszłego roku pierwszy tom „Conana z Cymerii” przyniósł komiksową interpretację klasycznych opowiadań Roberta E. Howarda. Choć pod względem treści nie było w nich w zasadzie niczego nowego, to to spojrzenie na przygody Cymeryjczyka okazało się zaskakująco udane – album czytało się z niekłamaną przyjemnością. Dlatego informacja o kontynuacji tego projektu przez Wydawnictwo Labrum bardzo mnie ucieszyła. Pół roku po premierze pierwszego albumu nadszedł czas sprawdzić, czy projekt nadal trzyma tak wysoki poziom.

Zawartość drugiego tomu „Conana z Cymerii” to trzy opowiadania. W pierwszym bohater musi znaleźć rozwiązanie zagadki tajemniczej kobiety, która zdaje się wodzić na pokuszenie dzielnych wojowników. Czy omami również Conana? Kolejne testy pokazują, jak barbarzyńca broni swojego królestwa przed politycznymi knowaniami zazdrosnych możnowładców, a także pomaga napotkanej kobiecie odmienić okrutny los. Na każdym kroku Cymeryjczykowi towarzyszy szczęk oręża i walka, a zagrożenie stale wisi nad jego głową.

Druga odsłona „Conana z Cymerii” to interpretacja trzech klasycznych opowiadań Howarda podanych w formie komiksu. Pod względem konstrukcji całego albumu jest zatem podobnie jak poprzednio. Zanim jednak dojdziemy do poszczególnych składowych albumu, warto wspomnieć o bardzo interesującym pomyśle autorów tego wydania – po każdym rozdziale przygotowano krótki rys historyczny dotyczący opowiadań, na podstawie których powstał omawiany komiks. Możemy w tych tekstach przeczytać o kilku ciekawostkach z życia Roberta E. Howarda oraz dowiedzieć się, w jaki sposób pracował, co go inspirowało i czy miał kłopoty ze sprzedażą swojej twórczości. W mojej opinii jest to bardzo udany dodatek, ponieważ wpisanie komiksu w szerszy kontekst historyczny pogłębia więź czytelnika z tekstem.

Opowiadania wzięte na tapet przez twórców prezentują różne spojrzenia na postać Conana, każdy z autorów porusza się też w nieco innej stylistyce. Rozpoczynająca album „Córka lodowego olbrzyma” czaruje subtelnym, nieco mistycznym klimatem i jest wręcz przesycona delikatnym erotyzmem. Nie z tym kojarzymy zazwyczaj postać Conana, więc takie podejście do tematu jest co najmniej intrygujące. Z kolei „Szkarłatna cytadela” skupia się w znacznej mierze na polityce. W centrum fabuły stoją tym razem intrygi mające na celu pozbawienie Conana korony Akwilonii. Jak na „Conana” tekst ma dość kameralny charakter, choć nie brakuje w nim też emocjonujących scen zbrojnych potyczek, całościowo ten segment jest emocjonujący, a do tego autorzy pokusili się o szczyptę refleksji na temat natury polityki i kosztów wzajemnej lojalności między ludem a władcą. Z kolei ostatnie w albumie „Stalowe cienie w blasku księżyca” to już efektowna wariacja na temat ratowania damy w opałach z dodatkiem szczypty mrocznego fantasy. Trzeba przyznać, że opowiadanie ma przyjemny, przygodowy charakter, a akcja toczy się bardzo wartko – lektura mija błyskawicznie.

Sam Conan przedstawiony jest właściwie bez większych zaskoczeń i nie ma się czemu dziwić – materiałem źródłowym są wszak oryginalne opowiadania, więc bohater jest tu taki, jaki miał być w intencji autora. Nawet twórcy komiksowej adaptacji nie mogli dać zbyt wiele od siebie i w sumie wyszło to tytułowi na dobre. Czasem zbyt daleko idące modyfikacje oryginalnej wizji są wręcz niestrawne i ewidentnie nie pasuje do danej postaci. Tutaj tego nie ma – Cymeryjczyk jest odważny i waleczny, butny (ale nie głupawo bezczelny), emanujący zwierzęcym magnetyzmem. Twórcy pokazują nam kilka twarzy bohatera, widzimy jego niezłomną siłę woli pozwalającą na oparcie się potężnej magii, zdolności przywódcze i lojalność wobec własnych ludzi, widzimy też brawurę i odwagę. Jak na postać, którą niektórzy odbierają jako jednowymiarową, sporo tu różnorodnych cech.

Wizualnie album prezentuje się okazale. Przede wszystkim wypada pochwalić duży format wydania. Choć nie da się ukryć, że jest nieco nieporęczny, to ilustracje większego formatu (mowa o rozkładówkach na dwie plansze) robią bardzo duże wrażenie. Nazwałbym je wręcz filmowym doświadczeniem – momentami opowieść mocno ożywa, jakby chciała wyrwać się z kadrów. A same rysunki? Naprawdę ładne i to chyba w każdym segmencie. Nieco się od siebie różnią, ale nikt nie powinien uznać ich za nieudane. Mnie najbardziej przypadły do gustu prace zdobiące pierwsze opowiadanie. „Córka lodowego olbrzyma” jest odrobinę oniryczna, ale potrafi „dowalić do pieca” w bardziej intensywnych scenach. Idealnie zachowano balans między liryzmem (tak, w „Conanie”!) a rozwałką.

Można było się tego spodziewać, ale dla porządku – tak, drugi tom „Conana z Cymerii” trzyma poziom. Autorzy adaptacji klasycznych opowiadań Roberta E. Howarda doskonale czują klimat oryginału, dzięki czemu dostarczają nam rozrywki intensywnej, a przy tym wcale nie głupiej. Życzyłbym sobie, żeby każdy komiks o Conanie był tak dobry. Europejskie spojrzenie na postać najsłynniejszego barbarzyńcy popkultury jest trochę inne niż amerykańskie, wydaje się bardziej wnikliwe, a to może i musi się podobać, bo oddaje Conanowi należny mu szacunek. Zapowiedziany na koniec roku trzeci tom jawi się w tym kontekście jako bezsprzeczny „must read”.

Tytuł: Conan z Cymerii
Tom: 2
Scenariusz: Robin Recht, Luc Brunschwig, Virginie Augustin
Rysunki: Robin Recht, Etienne Leroux, Virginie Augustin
Tłumaczenie: Ewa Malec
Wydawnictwo: Labrum
Wydawca oryginału: Glenat
Data wydania: czerwiec 2022
Liczba stron: 200
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 235 x 325
ISBN: 978-83-958687-57

(Recenzja powstała dzięki współpracy z  serwisem Szortal, na którym ukazała się 11. 07. 2022)

* Zamieszczone w recenzji ilustracje nie pochodzą z omawianego albumu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz