czwartek, 14 lipca 2022

John Steinbeck "Myszy i ludzie" - Recenzja

 

Literacka klasyka nie jest szczególnie wdzięczna do recenzji. Ktoś zapyta: dlaczego? Cóż… Przede wszystkim chodzi o to, że krytyczne pisanie o tytułach, które na przestrzeni lat zyskały status kultowych, może nieco onieśmielać. Co prawda w przypadku książki stanowiącej temat tego tekstu nie będę miał wielu zastrzeżeń, ale myślę, że każdy dobrze wie, o co mi chodzi. Ciężar takich pozycji jest niezaprzeczalny, to zaś stwarza swego rodzaju presję, rodzi pytanie o to, czy będzie się w stanie napisać coś oryginalnego o tytule, który na przestrzeni lat został przemielony przez niezliczone rzesze recenzentów i (teoretycznie) nie ma przed czytelnikami właściwie żadnych tajemnic?

Rozwijając powyższą myśl – wcale nie uważam, że o klasyce nie można napisać niczego odkrywczego. Spojrzenie nowych czytelników jest zawsze szalenie ciekawe. Czasami perspektywa kogoś o innej wrażliwości, a przede wszystkim o innym życiowym doświadczeniu, pozwala na dostrzeżenie w danym tytule czegoś, co nam samym mogło umknąć, na docenienie konkretnych, niekoniecznie najwyraźniejszych aspektów danej powieści. Dlatego też stoję na stanowisku, że wznowienia znanych książek są więcej niż wskazane, bo nie tylko dają kolejnym odbiorcom możliwość poznania wspaniałych dzieł światowej literatury, ale przede wszystkim stanowią swego rodzaju test, pokazują jak wiele wartości wyniesie z lektury czytelnik o innej niż kiedyś wrażliwości. Czy charakterystyczne dla dzisiejszych czasów przebodźcowanie sprawi, że na przykład fabuła „Myszy i ludzi”, w opinii wielu jednej z najwspanialszych amerykańskich powieści, będzie przez kogoś uznana za zbyt powolną lub niewystarczająco intensywną? A może wręcz przeciwnie? Może właśnie ta opowieść, w której mocno wybrzmiewa temat społecznego niedostosowania, doskonale trafi do dzisiejszego odbiorcy?

George i Lenny wspólnie przemierzają pogrążone w Wielkim Kryzysie Stany Zjednoczone. Mężczyźni poszukują pracy, a ich marzeniem jest życie na własnej farmie, na której mogliby uprawiać rośliny i hodować króliki, nieniepokojeni przez nikogo. Rolę lidera w tym tandemie pełni wyjątkowo obrotny George. Lenny jest z kolei dobrodusznym olbrzymem, mężczyzną bardzo silnym, lecz tej siły właściwie nieświadomym. Jego niedostosowanie do norm otaczającego ich świata co chwilę sprowadza na obu kłopoty. Szansą na odmianę losu ma być praca w kolejnym gospodarstwie.

„Myszy i ludzie” to w znacznej mierze powieść o marzeniach i o pogoni za nimi. Dla głównych bohaterów wyobrażenia o tym, jaka wspaniała będzie ich przyszłość, są ucieczką przed szarą codziennością, wręcz koniecznością, ponieważ motywują ich do przebrnięcia przez kolejny dzień, wyznaczają cel, który choć nie wydaje się być zbyt realny, pozwala im wierzyć, że wszystko ułoży się dobrze. Wszak nikt nie chce żyć, nie mając żadnej nadziei na to, że los jeszcze się do niego uśmiechnie – wówczas brzemię istnienia, zwłaszcza w chwilach, kiedy górę bierze zwątpienie, byłoby zbyt przytłaczające. Marzenia, którymi żyją George i Lenny, są niezwykle proste, ale przecież do szczęścia wcale nie potrzeba wiele. Niekiedy wystarczy do tego własny kawałek ziemi, utrzymywanie się z tego, co przyniesie uprawa i możliwość pracy na własny rachunek. Kontrola nad swoim losem, życie po swojemu, a w końcu święty spokój – tak, to są rzeczy, do których warto dążyć, o których warto marzyć.

Choć jedna z najważniejszych postaci tej książki, Lenny, jest osobą ograniczoną umysłowo, Steinbeck pisze o nim wyłącznie z miłością. To ktoś, komu trzeba co chwilę wszystko powtarzać i przypominać, a także mieć na niego oko, gdyż nie jest świadomy własnej siły i może być niebezpieczny. Mimo tego Lenny na swój sposób jest człowiekiem delikatnym, kocha głaskać miękkie rzeczy, na przykład myszy. W jego rękach te zwierzęta są jednak nad wyraz kruche, łatwo je zranić, zabić. Gryzonie są zarazem u Steinbecka uosobieniem człowieka, jego też niezwykle łatwo skrzywdzić – może się to stać ze złej woli, ale jeszcze tragiczniejsze jest, gdy krzywda dzieje się przypadkiem. Gdy nikt nie jest winny niefortunnego zbiegu okoliczności, ale ktoś musi za niego odpowiedzieć.

„Myszy i ludzie” są powieścią bardzo uniwersalną. To historia, która w piękny sposób mówi o przyjaźni i przywiązaniu. Która traktuje o rzeczach oczywistych, jak choćby o tym, że razem jest lepiej niż samemu, że będąc z kimś, możesz liczyć na wsparcie tej drugiej osoby i oprzeć się na niej w trudnym momencie. Autor ani na moment nie popada w banał. Potrzeba wielkiego kunsztu, by nie wpłynąć na literackie mielizny sentymentalizmu lub dydaktyzmu, by zawierzyć czytelnikowi i pozwolić mu na własną interpretację, dopowiedzenie. Steinbeck to wszystko ma i na kartach „Myszy i ludzi” nieustannie udowadnia, że potrafi pisać o człowieku.

Bardzo ciekawie wypada obserwacja, w jaki sposób Steinbeck traktuje postaci męskie i żeńskie. Jakkolwiek bardzo daleko mi do dzisiejszego, często nienawistnego i nader wykrzywionego oblicza feminizmu, to trzeba przyznać, że w „Myszach i ludziach” widać rażącą dysproporcję między mężczyznami i kobietami. W czym się to przejawia? Chodzi tu przede wszystkim o pokazanie różnych zachowań i ich zależną od płci interpretację. Autor nie widzi niczego złego w luźnym podejściu robotników do cielesności – mężczyźni po otrzymaniu wypłaty chodzą „na dziewczynki”, co daje im chwilę zapomnienia po ciężkim tygodniu pracy. Jednak kobieta, która ewidentnie ma wysokie libido i dusi się w zawartym nieco na siłę małżeństwie, jest godna potępienia, a każdy wyzywa ją od dziwki i wywłoki. Prawdopodobnie kluczową kwestią jest tu po prostu kontekst kulturowy. Sto lat temu nieco inaczej patrzyło się na kobiety – najlepiej jeśli zajmowały się domem, a realizacja ich własnych ambicji i pragnień nie tylko nie była priorytetem, była wręcz niemile widziana. Z dzisiejszego punktu widzenia taki stan rzeczy jest anachronizmem, a mimo to wątek jest naprawdę bardzo interesujący. W sumie aż dziw bierze, że żaden oszołom wielbiący „cancel culture” nie oskarżył jeszcze Steinbecka o slut shaming...

Nie bez powodu „Myszy i ludzie” uchodzą za jedno z największych dzieł Johna Steinbecka. Mimo bardzo skromnej objętości jest to powieść, która potrafi w nieoczywisty sposób mówić o rzeczach najważniejszych. Owszem, jest odrobinę niepozorna i być może także dlatego jej siła rażenia ostatecznie okazuje się tak duża. Wznowienie jej w twardej oprawie tylko dodało jej należnego prestiżu. Taki ruch wydawnictwa Prószyński i S-ka bardzo cieszy - dzięki temu kolejni czytelnicy mają okazję zapoznać się z tą perłą światowej literatury.

Autor: John Steinbeck
Tytuł: Myszy i ludzie
Tytuł oryginału: Of Mice and Men
Tłumaczenie: Zbigniew Batko
Wydawca: Prószyński i S-ka
Data wydania: czerwiec 2022
Liczba stron: 120
ISBN: 978-83-8295-080-9

(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal, na którym ukazała się 04. 07. 2022).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz