niedziela, 9 stycznia 2022

Batman/Fortnite. Punkt zerowy - Recenzja

 

Przyznam się od razu – nie wiem, czym jest Fortnite. No dobrze, orientuję się, że to gra komputerowa, ale na czym polega, nie mam bladego pojęcia. Wiem za to doskonale, kim jest Batman, co więcej, jestem jego fanem gdzieś od początku lat dziewięćdziesiątych, kiedy to zaczął się kształtować mój popkulturowy gust, a komiksy z Gackiem królowały w kioskach Ruchu. Ta recenzja będzie zatem pisana z pozycji połowicznego laika i myślę, że będzie to miało pewną wartość, bo poniższy tekst powinien odpowiedzieć na pytanie: czy dla sympatyka Batmana znajdzie się w tego typu połączeniu dwóch bardzo różnych światów coś ciekawego?

Nad Gotham pojawia się tajemnicza szczelina. Batman chce zbadać, czym jest to zjawisko i zostaje wciągnięty do środka. Ląduje w dziwnym świecie, nie pamiętając, kim jest ani skąd pochodzi. Konsternację pogłębia fakt, że nie może mówić, a inne znajdujące się na miejscu osoby starają się go zabić. Co więcej, okazuje się, że wszyscy tkwią w pętli czasowej. Żeby znaleźć wyjście z sytuacji, Batman będzie musiał przekonać kogoś do współpracy i poszukać rozwiązania zagadki tego miejsca.

Czego można się spodziewać po crossoverze Batmana z grą komputerową? Gdyby to było pytanie z „Familiady”, najwyżej punktowana odpowiedź brzmiałaby: akcji. No bo komiks, w którym Batman trafia na tajemniczą wyspę, gdzie trwają resetowane co 22 minuty nieustanne potyczki między kolejnymi postaciami, nie może chyba zaskoczyć niczym innym, prawda? I pierwsze dwa, a nawet trzy zeszyty dobitnie tę tezę potwierdzają. Każdy naparza się z każdym, a intensywność fabuły jest oszałamiająca. Jakość scen walki stoi w dodatku na wysokim poziomie, a to nie wszystko, co „Punkt zerowy” ma do zaoferowania.

Za nic bym się tego nie spodziewał, ale „Batman/Fortnite” jest komiksem, w którym Nietoperz ma w końcu szansę wykazać się umiejętnościami detektywistycznymi. Element, na który tak bardzo narzekałem w wielu nowoczesnych komiksach traktujących o Mrocznym Rycerzu, został uwzględniony przez twórców tytułu, który miał być pospolitym akcyjniakiem. Cóż za zaskoczenie! Bohater musi mocno główkować, by opuścić wyspę, z której na pierwszy rzut oka nie ma żadnego wyjścia. Musi też wykazać się niemałymi zdolnościami dedukcji, a także podjąć współpracę w sytuacji, kiedy co 22 minuty traci pamięć – dopiero udane połączenie tych elementów sprawi, że będzie miał szansę wydostać się z pętli i wyciągnąć z niej innych. Autorzy umiejętnie pokazali rosnącą presję, ciążącą na bohaterze, przez co „Punkt zerowy” z każdą kolejną stroną staje się coraz bardziej angażujący.

Akcyjny „Dzień Świstaka” – taki pomysł nie jest co prawda niczym nowym (vide bardzo sympatyczny film „Boss Level”), ale tutaj został wykonany naprawdę solidnie. Pamiętam komiksy z Batmanem, których twórcy też chcieli stawiać na element dużej intensywności jako podstawową atrakcję, a ich prace zostawiały czytelnika zdegustowanego żałosnym poziomem (na przykład „Noc ludzi potworów”). W przypadku „Punktu zerowego” jest na szczęście inaczej, bo owszem, całość aż kipi od wysoce energetycznej sensacji, ale poza nią potrafi zainteresować tajemnicą i próbą odkrycia tego, kto stoi za wydarzeniami.

Rysunki doskonale pasują do fabuły. Są efektowne i umiejętnie podkreślają charakter całej historii. Przy dużym nagromadzeniu szczegółów, zwłaszcza w scenach zbiorowych walk, zachowują przejrzystość, dzięki czemu czytelnik nie ma wrażenia obcowania z wizualnym chaosem. Warto chyba też wspomnieć, że w albumie znajduje się kod na dodatkową zawartość do gry Fortnite. Ja ze swojego nie skorzystam, ale zapewne dla graczy będzie to bardzo przyjemny dodatek.

Na pewno „Batman/Fortnite” nie jest żadną sztuką wyższą, ale na płaszczyźnie czystej rozrywki sprawdza się zaskakująco dobrze. Dzieje się tak przede wszystkim dlatego, że komiks nie jest głupawy, co już się tytułom z Mrocznym Rycerzem w roli głównej wielokrotnie w przeszłości zdarzało. Twórcy nie traktują fana superhero jak durnia, któremu do czytelniczej satysfakcji wystarczy trochę naparzanki. Jeśli kolejny tom tego crossoveru (bo wnioskując po zakończeniu, na takowy się zanosi) będzie trzymał podobny poziom, z pewnością się z nim zapoznam.

Tytuł: Batman/Fortnite – Punkt zerowy
Pomysł fabuły i konsultacje: Donald Mustard
Scenariusz: Christos Gage
Rysunki: Reilly Brown, Christian Duce
Kolory: John Kalisz
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Tytuł oryginału: Batman/Fortnite: Zero Point
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: DC Comics
Data wydania: wrzesień 2021
Liczba stron: 156
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Papier: kredowy
Format: 167 x 255
Wydanie: I
ISBN: 978-83-281-6062-0

(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal, na którym ukazała się 30. 09. 2021).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz