sobota, 19 października 2019

Batman. Mroczny książę z bajki - Recenzja

Batman to bohater na wskroś amerykański, dziecko tamtejszej popkultury, obecnie też jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci komiksowych. Na przestrzeni ponad osiemdziesięciu lat od powołania do życia doczekał się różnych wersji i interpretacji. Jego przygody opisywali twórcy znani i lubiani, w czym nie ma niczego dziwnego, bowiem popularność Nietoperza była i wciąż pozostaje bardzo duża. Za bary z tematem brali się także pisarze niezwiązani z superhero, chcący jednak spróbować swoich sił w tym wcale niełatwym nurcie. Jednym z nich jest Enrico Marini, znany między innymi z pracy przy seriach „Cygan” i „Skorpion”.

Joker porywa dziewczynkę, która może być córką Bruce’a Wayne’a. Celem przestępcy jest wymuszenie na milionerze zakupu na licytacji pięknego klejnotu, który ma stanowić prezent urodzinowy dla Harley Quinn. Jakkolwiek uleganie szantażowi nie leży w naturze Batmana, tym razem może musieć nagiąć swoje zasady – wszak na włosku wisi życie niewinnego dziecka. Trzeba działać szybko i zdecydowanie, bo Joker nie ma żadnych skrupułów. Kłopot polega na tym, że nikt nie zna miejsca, w którym przetrzymywana jest zakładniczka. Czas ucieka, a kolejne tropy prowadzą Nietoperza donikąd.

Prezentując przygody Batmana, twórcy często decydują się na postawienie na jego drodze największego złoczyńcy w Gotham City, Jokera. Postać zielonowłosego mistrza zbrodni interpretowano dotąd już wielokrotnie, więc wybór Mariniego, by to właśnie on był antagonistą w „Mrocznym księciu z bajki” wydawał się nieco ryzykowny. Bo czy można powiedzieć o Jokerze coś nowego? Okazuje się, że wcale nie trzeba być specjalnie oryginalnym. Marini z wprawą wykorzystuje bowiem znane już elementy charakterystyki tej postaci, ale na szczęście nie sprawia przy tym odtwórczego wrażenia. Jego Joker ma bardzo psychopatyczny rys, co przywodzi na myśl sposób, w jaki przedstawiony został na łamach kultowego „Zabójczego żartu”. Tutaj tylko on ma prawo rzucać dowcipami, a gdy coś mu się nie podoba, chociażby dowcipy innych, wtedy morduje bez mrugnięcia okiem. Jest przedstawiony jako przestępca wyjątkowo brutalny i nieprzewidywalny, dla którego nie ma tematów tabu w zakresie mordowania. Co ciekawe, scenarzysta momentami hamuje jego zapędy za pomocą innych postaci, co sprawia, że ostatecznie granice nie zostają przekroczone.

Sam Batman, jak wskazuje zresztą tytuł tego komiksu, jest przedstawiony w sposób sugerujący, że może być on dla niektórych swego rodzaju zbawcą, rycerzem na lśniącym koniu, który przybędzie na ratunek, gdy zawiodą inne rozwiązania. Wiara w jego umiejętności jest na przykład bardzo ważna dla pewnej dziewczynki porwanej przez Jokera. Enrico Marini w interesujący sposób sportretował na kolejnych kartach próby sprostania przez Nietoperza temu wyobrażeniu. Usiłowania bohatera, by nie zawieść polegającej na nim osoby, wraz z upływem cennego czasu stają się coraz bardziej rozpaczliwe. Sęk w tym, że mimo baśniowych nawiązań Gotham zdecydowanie nie jest miejscem jak z bajki, tutaj trzeba ze wszystkich sił starać się, by nie zabić w dziecku niewinności i wiary w dobro.

Niewątpliwą zaletą wszelakich elseworldów jest to, że mogą one prezentować wydarzenia niecodzienne. Tak czy siak nie będzie miało to żadnego wpływu na kanon, bowiem te historie traktowane są inaczej, jako swego rodzaju wariacje na temat wizerunku danej postaci. Tak jest właśnie w tym przypadku, a fani mrocznego świata Nietoperza wyłapią kilka ciekawostek. Jedną z nich jest na przykład komisarz Gordon z e-papierosem, inną będzie pewien krok prawny, jaki wykonuje Bruce Wayne pod koniec albumu. Te ciekawostki urozmaicają świat przedstawiony, sprawiając, że poszczególne wydarzenia lub danych bohaterów możemy zobaczyć w nieco innym ujęciu niż zwykle.

A jak prezentuje się „Mroczny książę z bajki” pod względem obrazkowym? Naprawdę ślicznie. Trzeba pamiętać o tym, że Enrico Marini to w pierwszej kolejności właśnie rysownik – na tym poletku praktykował przez lata, nieustannie doskonaląc swój fach i to doświadczenie jest tu doskonale widoczne. Podobać może się przede wszystkim plastyczność świata przedstawionego. Gotham wydaje się mniej mroczne niż zazwyczaj, co wcale nie znaczy, że jest miastem przyjaznym – co to, to nie. To nadal metropolia bardzo niebezpieczna, ale wizualnie jest bardziej przystępna. Podobać się mogą także sceny akcji. Tych w całym komiksie nie brakuje, a przedstawione są z dużą dawką dynamizmu i sporą dbałością o detal. W kadry ani na chwilę nie wkrada się chaos, wszystko jest doskonale przejrzyste i miłe dla oka.

„Mroczny książę z bajki” jest interesującym komiksem, choć nie sądzę, by wszedł do grona batmanowych „must readów”. Ta wariacja na temat wizerunku obrońcy Gotham City przyciąga uwagę przede wszystkim za sprawą bardzo ładnych rysunków. Samego noir, jakoby tak wyraźnie tu widocznego, za wiele niestety nie ma. Z kolei pod względem fabularnym jest to raczej standardowa historia Batman kontra Joker, choć pokazana w nieco inny niż zazwyczaj sposób. Z drugiej strony tych ciekawostek nie ma jednak na tyle dużo, by można mówić o nowej jakości i jakiejkolwiek większej zmianie charakterystyki Batmana. Sprawność pisarska i graficzna Mariniego sprawiła, że dostaliśmy po prostu dobry komiks rozrywkowy. Tylko tyle i aż tyle.

Tytuł: Batman. Mroczny książę z bajki
Scenariusz, rysunki i kolory: Enrico Marini
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Tytuł oryginału: Batman – Dark Prince Charming
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: DC Comics
Data wydania: czerwiec 2019
Liczba stron: 144
Oprawa: twarda z obwolutą
Format: 180 x 275
Wydanie: I
ISBN: 978-83-281-3459-1

(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal i na nim była pierwotnie publikowana - KLIK)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz