wtorek, 26 lutego 2019

Daredevil. Tom 1 - Recenzja

Zanim nastały czasy netflixowego Daredevila, za perypetie tego charakterystycznego bohatera brało się wielu twórców. Jednym z nich jest Frank Miller, postać niezwykle ważna dla całego komiksu superbohaterskiego. Jeszcze przed napisaniem i narysowaniem swojego opus magnum, „Powrotu Mrocznego Rycerza”, Miller zbierał szlify u Marvela, a opowieści o Diable z Hell's Kitchen stały się dla niego doskonałym poligonem doświadczalnym i znakomitą okazją do nauki jak rysować (i pisać) konkretne superhero. Dla fanów autora, ale też szerzej – dla miłośników nurtu trykociarskiego, pierwszy tom „Daredevila” to nie lada gratka.

Wnętrze komiksu to kilka osobnych historii. Na początek dostajemy dynamiczną opowieść o próbie zabicia Daredevila przez starego wroga. Bohater zostaje zwabiony w pułapkę i musi wykazać się wielką determinacją by pokonać przeciwników desperacko pragnących jego śmierci. Ponadto Śmiałek (bo tak nazywają go jego przeciwnicy) musi zmierzyć się z Hulkiem, który jednak nie jest przeciwnikiem sensu stricto, ale raczej zagubioną osobą, wobec której trzeba zastosować coś więcej niż zwykłą przemoc. Poza tym na ślad tajnej tożsamości Matta Murdocka trafia dziennikarz Ben Urich i to w jego rękach może spocząć decyzja czy wypuścić dziennikarską bombę, czy raczej zachować status quo.

Wyjaśnijmy sobie od razu jedną rzecz. Widząc na okładce tytuł „Daredevil. Frank Miller. Tom 1” czego się spodziewamy? Tak, tego, że to Miller stworzył te opowieści od początku do końca. Tymczasem jest to lekki chwyt marketingowy, bowiem jeśli idzie o scenariusze, to Amerykanin maczał palce przy dwóch z dziewięciu zeszytów wchodzących w skład tego tomu, a i przy nich był ledwie współscenarzystą. Osobiście jestem tym faktem lekko rozczarowany, bo nie wiedząc o tym wcześniej, nastawiłem się raczej na poznanie pisarskich zdolności autora we wcześniejszym etapie jego kariery. A tymczasem jedyny aspekt, który podlegał Millerowi w całości to ilustracje. O nich jednak później.

Jak prezentują się opowieści wchodzące w skład pierwszego tomu „Daredevila”? Mimo pewnej archaiczności niektórych zaprezentowanych w nich rozwiązań (choćby dopowiadający oczywistości narrator), są całkiem niezłe. Nie uświadczymy tu jednak żadnego wizjonerstwa, więc ci, którzy tego właśnie oczekują po komiksie TEGO Millera, mogą poczuć się głęboko rozczarowani. Poszczególne historie to po prostu dość zajmujące opowiastki, które niespecjalnie wychodzą poza ówczesny standard, prowadząc bohatera raczej prostą drogą przez kolejne zagrożenia. Czyli co, ramotka? Trochę tak, ale autentycznie sympatyczna.

Roger McKenzie i Frank Miller wprowadzają na kartach „Daredevila” kilka klasycznych czarnych charakterów. Najdłuższa z zaprezentowanych tu historii traktuje o konfrontacji z Bullseyem, to ona jest też chyba najbardziej złożona. Przynosi ze sobą nie tylko samą potyczkę, ale też maluje relację Daredevila z kilkoma obecnymi w jego życiu kobietami, co samo w sobie jest dosyć interesujące. Jednak to nie klasyczni antagoniści są tu najciekawsi. Uwagę zwraca zwłaszcza Hulk. Mimo że boi się go cały Nowy Jork, to ten wielki, zielony potwór, wcale nie jest kimś złym. McKenziemu udało się wiarygodnie ukazać dylematy tej postaci poprzez skupienie się na targającym nim nieustannie konflikcie pomiędzy ludzką stroną jego osobowości, a niszczycielskim i nieokiełznanym Hulkiem.

Za wizjonerskie z pewnością nie można uznać rysunków Franka Millera. Takie miały w jego wykonaniu nadejść później, podczas przygody autora z DC Comics, tutaj z kolei jest o wiele bardziej standardowo.   Rzecz jasna, widać już zalążki stylu, który później będzie zachwycał fanów, ale całościowo warstwa graficzna jest po prostu produktem swoich czasów, chociaż trzeba przyznać, że momentami widać naprawdę duży kunszt czy to w konstrukcji kadrów, czy to w udanej grze światłem i cieniem. Miller zyskiwał tu charakter, a jego talent miał niebawem rozkwitnąć i zabłysnąć naprawdę jasnym światłem.

Pierwszy tom "Daredevila" nie jest jeszcze „tym Millerem”. Co więcej, to tytuł adresowany raczej dla koneserów komiksu superbohaterskiego, fanów doceniających czasy TM-Semica i wcześniejsze, którzy potrafią spojrzeć na inne rzeczy aniżeli wizualna efektowność, których nie będą też razić pewne archaizmy. Jesteście tacy? To śmiało sięgajcie po ten tytuł. Jeśli jednak odstrasza was komiks nieco retro, darujcie sobie lekturę. Mnie z kolei „Daredevil” przypadł do gustu, ale mam przy tym nadzieję, że drugi tom będzie już bliżej tego charakterystycznego, millerowskiego sznytu, jaki znamy i lubimy.

Seria: Daredevil
Tom: 1
Scenariusz: Frank Miller, Roger McKenzie, David Michelinie 
Rysunki: Frank Miller 
Tłumaczenie: Marceli Szpak
Tytuł oryginału: Daredevil by Frank Miller Vol. 1
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Marvel Comics
Data wydania: styczeń 2019
Liczba stron: 176
Oprawa: twarda
Format: 170 x 260
ISBN: 978-83-281-3483-6

(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Arena Horror i na nim była pierwotnie publikowana - KLIK)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz