piątek, 23 marca 2018

Batman. Świt Mrocznego Księżyca - Recenzja

„Świt Mrocznego Księżyca” to kolejny już album „DC Deluxe”, którego głównym bohaterem jest Zamaskowany Krzyżowiec, co doskonale pokazuje, jaką popularnością cieszy się ta postać w Polsce. Czytelnicy wciąż chcą czytać o jego perypetiach, lecz ostatnio, choć komiksów z Batmanem ukazuje się u nas naprawdę dużo, to nie wszystkie stoją na odpowiednio wysokim poziomie. Jednak ta konkretna linia wydawnicza prezentuje opowieści uznane, które na przestrzeni lat zyskały naprawdę dużą popularność i renomę. Następna z nich skupia się na początkach działalności Nietoperza w Gotham.

Krótko po wydarzeniach zaprezentowanych w „Roku pierwszym” Batman bierze na celownik przestępczość zorganizowaną w Gotham City. Bohater chce wyśledzić, skąd pochodził duży transport narkotyków, natyka się jednak przy okazji na sprawę o wiele bardziej tajemniczą. W różnych punktach miasta pojawiają się rozszarpane ludzkie zwłoki. Kto stoi za morderstwami i dlaczego są takie brutalne? To jedno z pytań, które będą wymagały szybkiej odpowiedzi. Rozwiązanie zagadki nie przynosi jednak miastu wiele spokoju. Gdy znika jedno zagrożenie, pojawia się kolejne – znów ktoś morduje, ale tym razem tylko młode kobiety. Zwłoki noszą ślady dziwnych rytuałów, a Batman musi sprawdzić, jaki nowy złoczyńca pojawił się w strzeżonej przez niego metropolii.

Zajęcie się pierwszymi latami działalności danego bohatera nie jest w komiksie niczym nowym. Twórcy często decydują się na ten krok, gdy chcą pokazać w jaki sposób kształtowała się osobowość prowadzonego przez nich herosa i zaprezentować wydarzenia, które pozwoliły utrwalić jego sposób działania w walce ze zbrodnią. W przypadku Batmana najbardziej znanym dziełem tego typu jest bez wątpienia „Rok pierwszy” autorstwa Franka Millera. Okres krótko po przedstawionych tam wydarzeniach postanowił z kolei przybliżyć inny uznany scenarzysta, Matt Wagner.

Pokazany w obu opowieściach, wchodzących w skład tego tomu, bohater umie już wiele, ale jeszcze nie jest do końca tym kimś, kogo znamy na wylot. Wagner postanowił za to odrobinę pogłębić życie prywatne człowieka kryjącego się pod maską. Bruce Wayne, którego widzimy na kolejnych kartach komiksu, próbuje związać się z córką miejskiego przedsiębiorcy. Jest to znacząca różnica w stosunku do dzisiejszego wizerunku Batmana. W mojej opinii wersja Wagnera jest ciekawsza, ponieważ daje czytelnikowi szansę na zżycie się z protagonistą, który nie poświęca się tylko swojej misji i bat-rodzinie, ale próbuje odnaleźć osobiste szczęście.

Pozytywnym aspektem zaproponowanych przez Wagnera opowieści jest także skupienie się na detektywistycznej stronie pracy Batmana. Bohater do postępów w prowadzonych przez siebie sprawach dochodzi nie tylko dzięki przemocy (chociaż ona też odgrywa tu istotną rolę), ale głównie za pomocą umiejętności dedukcji, dającej możliwość podążania za interesującymi tropami. Udanym manewrem było także pokazanie półświatka Gotham City, dzięki czemu świat przedstawiony nie jest zbyt odrealniony, ale przypomina każde inne wielkie miasto, w którym działa zorganizowany element przestępczy. Gangsterzy i ich relacje z poszczególnymi bohaterami są zresztą niezwykle ważnym elementem fabuły, scalającym kolejne sceny. Warto też dodać, że dobrze prezentują się główni antagoniści Nietoperza. Wagnerowi udało się w interesujący sposób pokazać chociażby Hugona Strange’a. Niespełniony naukowiec jest tu pełen ambicji oraz złych emocji, wywołanych tym, że nikt nie docenia jego pracy, która w mniemaniu samego Strange’a jest oczywiście przełomowa i potrzebna. Twórca pokazuje, że zarówno ta postać, jak i kreowane przez nią genetyczne abominacje, można przedstawić w intrygujący sposób, nie popadając przy tym w żenadę, co zdarzyło się w wydanej niedawno w ramach „Odrodzenia”, zahaczającej o podobną tematykę, "Nocy Ludzi Potworów".

Ilustracje w tym albumie to także dzieło Matta Wagnera. Jego kreska przypomina retro, chociaż data powstania aż taka dawna nie jest, bo oryginał wydawano nieco ponad dekadę temu. Całość prezentuje się nieco cartoonowo i choć osobiście nie przepadam za takim stylem, to muszę przyznać, że w przypadku „Świtu Mrocznego Księżyca” obrana stylistyka nie przeszkadzała mi w lekturze. Na łamach komiksu Wagner często stosuje gruby kontur, dzięki czemu kolejne postaci są bardzo wyraziste. Z kolei kadrowanie jest konwencjonalne – rysunki wpasowane są w różnych rozmiarów prostokąty i próżno szukać odstępstw od tej reguły.

Kolejny tom przygód Batmana, wydany w ramach "DC Deluxe", pokazuje, że na przestrzeni lat postać Mrocznego Rycerza bywała w naprawdę interesujący sposób. To świetny odskok od mizerii obecnego wcielenia herosa, które poza nielicznymi wyjątkami („Detective Comics”), w „Odrodzeniu” prezentuje się co najwyżej przeciętnie. Matt Wagner w ciekawy sposób pokazał początki kariery bohatera, przy okazji udanie odświeżając kilka innych postaci. Wszystko jest tu dobrze wyważone – akcja, śledztwo, kryminalna intryga – te elementy autor wymieszał w odpowiednich proporcjach, co w efekcie daje naprawdę satysfakcjonującą całość i zapewnia kilka godzin przyjemnej lektury.

Tytuł: Batman – Świt Mrocznego Księżyca
Seria: DC Deluxe
Scenariusz: Matt Wagner
Rysunki: Matt Wagner
Kolory: Dave Stewart
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Tytuł oryginału: Dark Moon Rising: Batman and the Monster Men/Batman and the Mad Monk
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: DC Comics
Data wydania: luty 2018
Liczba stron: 288
Oprawa: twarda z obwolutą
Format: 180 x 275

(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal i na nim była pierwotnie publikowana - KLIK)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz