Co jakiś czas w komiksie superhero następuje nowe rozdanie. Dany bohater zaczyna albo od zera, albo w nowych okolicznościach, a jego misja ulega pewnemu resetowi, którego skala jest różna – to mogą być zarówno zmiany kosmetyczne, jak i takie redefiniujące postać. Liftingowi poddany został niedawno także Batman. Już jakiś czas temu stracił najstarszego przyjaciela, a ostatnio ma spore kłopoty z płynnością finansową. W takich, raczej niecodziennych i mało stabilnych dla Nietoperza realiach, stery głównego tytułu z jego udziałem przejmuje nowy scenarzysta.
Batman zostaje skutecznie wrobiony w morderstwo Oswalda Cobblepota. Wszyscy myślą, że obrońca Gotham przekroczył w końcu ostateczną granicę, a zdarzenie wyzwala ukryte dotąd zabezpieczenie, którym okazuje się skonstruowany przez bohatera robot. To ostatnia linia obrony na wypadek sytuacji, w której Batman kogoś zabija. Powołany do misji powstrzymania zagrożenia Failsafe nie ma praktycznie żadnego słabego punktu, bo stworzył go sam Batman, a to on najlepiej zna wszystkie swoje słabości.
Szczerze mówiąc, ostrzyłem sobie na „Failsafe” zęby głównie z tego względu, że ostatnio wziąłem na tapet nowy run „Daredevila”. Choć ukazał się on później niż „Batman”, to ja akurat poznałem go wcześniej. Za przygody Diabła z Hell’s Kitchen odpowiedzialny jest w tym runie Chip Zdarsky, a jako że wyszedł mu komiks naprawdę bardzo udany, to tym chętniej wziąłem się za nadrabianie „Batmana”, pisanego właśnie przez Zdarsky’ego.
Zaskoczył mnie fakt, że „Failsafe” jest na dobrą sprawę sequelem „Wieży Babel”. Wydany w ramach DC Deluxe album (wcześniej ukazał się też jako część Wielkiej Kolekcji Komiksów DC) uznawany był powszechnie za jedną z najciekawszych trykociarskich drużynówek od DC Comics. Na mnie co prawda aż takiego wrażenia nie zrobił, ale i tak bawiłem się przy nim nieźle. Zdarsky kontynuuje fabularną linię tamtego komiksu i robi to bardzo sprawnie. Sensownie połączył oba tytuły, dzięki czemu sprawiają wrażenie naturalnie powiązanych.
„Failsafe” koncentruje się przede wszystkim na akcji, ale nie jest ona bezrefleksyjna. Praktycznie przez cały album akcja pozostaje angażująca i świetnie skrojona. Nie ma miejsca na nudę – Batman musi nieustannie wysilać się, by powstrzymać zagrożenie, które sam wykreował. Mroczny Rycerz nie może jednak skupiać się jedynie na walce z wrogiem, bo musi równocześnie znaleźć słaby punkt w jego gardzie. Proporcje między akcją a szczyptą refleksji na temat granicy paranoi są tu dobrze wyważone, choć komiks nie jest wolny od wad. Nie wchodząc zbytnio w fabularne szczegóły (bo spoilery), jest tu moment, w którym Batman „przeskakuje rekina”. Zupełnie nie pasowało mi to do reszty, utrzymanej w bardziej przyziemnym tonie.
Poza główną historią w albumie zawarte są dwa krótsze epizody, które mają na celu uzupełnienie fabularnego obrazu całości. Co zaskakujące, pierwszy z nich opublikowano także w komiksie „Pingwin. Długa droga do domu”. Czy taki dubel był potrzebny? Wbrew pozorom, chyba tak, bo rzecz doskonale dopowiada pewne wątki występujące zarówno w omawianym albumie, jak i w pierwszym tomie „Pingwina”, a jako że nie zajmuje zbyt dużo miejsca, łatwo to zaakceptować. Drugi z tych krótkich epizodów także sprawia dobre wrażenie, bo tłumaczy pod kątem psychologicznym motywacje Batmana, którymi kierował się tworząc ostateczne zabezpieczenie, jakim okazał się Failsafe.
Jakkolwiek Chip Zdarsky nie osiągnął na kartach „Failsafe” takiego poziomu jak w nowym „Daredevilu”, to i tak dostarczył nam komiks satysfakcjonujący. Mnie do gustu przypadło zwłaszcza udane odwołanie się do klasyki trykociarstwa (wydaje mi się, że „Wieża Babel” ma już taki status) oraz angażująca akcja. Szkoda tylko, że na koniec zafundowano nam spory cliffhanger. Ja, zapoznając się z albumem około rok po premierze, nie mam z tym problemu, bo niebawem sięgnę po kontynuację. Inaczej mogli to odbierać czytelnicy, którzy śledzili serię na bieżąco – dla nich zawieszenie akcji mogło być rozczarowujące. Jest to jednak mało istotny szczegół w kontekście tego, że całościowo „Failsafe” jest jak najbardziej udanym nowym otwarciem serii „Batman”.
Tytuł: Failsafe
Seria: Batman
Tom: 1
Scenariusz: Chip Zdarsky
Rysunki: Jorge Jimenez, Belen Ortega, Leonardo Romero
Kolory: Tomeu Morey, Jordie Bellaire, Luis Guerrero
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Tytuł oryginału: Batman Vol. 1: Failsafe
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: DC Comics
Data wydania: czerwiec 2024
Liczba stron: 224
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Format: 167 x 255
Wydanie: I
ISBN: 978-83-281-6543-4




Brak komentarzy:
Prześlij komentarz