sobota, 1 lutego 2025

Gotham. Rok pierwszy - Recenzja

W oczach wielu czytelników run Toma Kinga w „Batmanie” był nieco (momentami nawet bardzo) rozczarowujący. Ja także jestem zdania, że Amerykanin nie wykorzystał wówczas potencjału, jaki niewątpliwie posiada postać Nietoperza, co jest o tyle zaskakujące, że jest to przecież pisarz, który doskonale wie, jak tworzyć fascynujące, wielowymiarowe opowieści („Mister Miracle”, „Rorschach” czy „Vision”). Decydenci DC Comics nie obrazili się jednak na Kinga, czego efektem jest kolejny album jego autorstwa, którego akcja toczy się na ulicach Gotham City. Tym razem zostajemy jednak przeniesieni w przeszłość. Czy warto ponownie przespacerować się ulicami tego miasta grzechu i poznać jeszcze jedną wersję jego początków?

Pewnej nocy z domu znika dziedziczka rodu Wayne’ów. Do odnalezienie dziewczynki zostaje zaangażowany detektyw Slam Bradley, który błyskawicznie wplątuje się w niejasny gąszcz powiązań między ważnymi postaciami w Gotham City. Mimo przeciwności, jakie co chwilę rzuca mu pod nogi los, mężczyzna robi wszystko, żeby wyjaśnić sprawę. Ta okazuje się jednak bardziej skomplikowana, niż wydawało się na pierwszy rzut oka, tym bardziej, że działania detektywa mogą wydobyć na światło dzienne sekrety, które powinny pozostać ukryte w cieniu.

Na pierwszym planie „Gotham. Rok pierwszy” w wielu momentach stoi samo miasto. Niektórzy czytelnicy mogą odebrać to posunięcie jako nieco zaskakujące, a to dlatego, że podobny manewr nie jest zbyt często stosowany w komiksie superbohaterskim. Główną atrakcją tego nurtu są najczęściej zamaskowani pogromcy zbrodni i ich przygody, choć nie ma co gadać – można stworzyć dobrą fabułę także bez ich udziału. Zostając przy komiksach od DC – udowodnili to wcześniej chociażby twórcy świetnego „Gotham Central”. Teraz swoich sił w tego typu stylu próbuje Tom King i śmiało można powiedzieć, że wychodzi mu to naprawdę dobrze. „Gotham. Rok pierwszy” pokazuje, jak tytułowe miasto było postrzegane dwa pokolenia przed Batmanem, i trzeba przyznać, że jest to obraz nader ciekawy, zwłaszcza, kiedy zderzy się go z tym, czym na przestrzeni lat byliśmy karmieni na kartach niezliczonych zeszytów z przygodami Batmana. Bo czy codziennością jest stwierdzenie, że Gotham to ostoja sprawiedliwości? Że jest to metropolia, w której królują porządek i prawo, a wyjaśnianie spraw dotyczących morderstw jest dla policji priorytetem ze względu na sprawy wizerunkowe i podtrzymanie dobrej opinii o Gotham w skali kraju? No właśnie. Tym ciekawsze jest więc obserwowanie tego, co sprawiło, że ów obraz w kolejnych latach uległ zupełnemu odwróceniu.

Ostatnie lata to czas, w którym do świata Batmana z przytupem weszła nowoczesna technologia. Co prawda Nietoperz zawsze korzystał z wszelkich nowinek (czy to militarnych, czy różnego rodzaju urządzeń mechanicznych), ale nigdy skala ich eksploracji nie była tak duża, jak obecnie. W tym kontekście bardzo odświeżający jest komiks o zupełnie innym charakterze, w którym praktycznie w ogóle nie ma techniki. On skupia się na czymś zupełnie innym. „Gotham. Rok pierwszy” to bowiem rasowy czarny kryminał, opowieść, która nie tylko proponuje interesującą zagadkę ze zbrodnią w tle, ale portretuje też szereg bardzo interesujących, a przy tym mocno niejednoznacznych moralnie bohaterów. Tutaj nawet postaci, po których spodziewalibyśmy się, że będą krystalicznie czyste, mają coś za uszami. To zauważalnie urealnia całą opowieść i za to należą się Kingowi słowa uznania. Owszem, korzysta on z gatunkowych klisz, ale robi to z tak dużym wdziękiem, że nie sposób uznać tego za wadę. To raczej kreatywnie wykorzystana inspiracja.

Płaszczyk kryminału noir, sugestywna sceneria – to sporo, ale może nie wystarczyć, jeśli nie dowiezie scenariusz. Na szczęście także na tym polu jest bardzo dobrze, może nawet wybornie. Na pierwszym planie stoi tu sprawa kryminalna z Wayne’ami w tle. Intryga jest skomplikowana, każdy rozdział (mamy ich sześć) dołącza kolejne elementy do misternie skonstruowanej układanki. Obraz powoli wyłania się przed oczami czytelnika, jednak dopiero wtedy, kiedy King konkluduje całą historię, dostrzegamy całokształt, który – nie ma co gadać – robi wrażenie. Warto jeszcze dodać, że King nie stroni od mordobić i konfliktów. Główny bohater, jak przystało na prywatnego detektywa, nie boi się zwiedzać mrocznych zakamarków miasta i zadzierać z niewłaściwymi ludźmi, a to nie raz kończy się eskalacją przemocy. Te rozrywkowe elementy świetnie równoważą unoszący się nad całością fatalistyczny, depresyjny klimat.

Świetną robotę wykonał Phil Hester. Podobnie jak scenarzysta, czerpie garściami ze stylistyki noir. Bardzo podoba mi się kanciasty, twardy styl rysowania, który uwypukla wszystkie nieprzyjemne cechy bohaterów oraz świata przedstawionego. Doskonale wypadają wszechobecne kontrasty, czy to kolorowe, czy czarno-białe. Nadają całości jeszcze lepszego klimatu, dzięki czemu warstwa graficzna idealnie współgra ze scenariuszem, tworząc w efekcie dzieło praktycznie kompletne. Na dokładkę dostajemy jeszcze garść interesujących dodatków, na które warto rzucić okiem – to kilka bardzo ładnych okładek poszczególnych zeszytów oraz szkicownik ilustratora.

„Gotham. Rok pierwszy” to komiks, który wybija się wysoko ponad współczesną superbohaterszczyznę i błyszczy na jej tle bardzo jasnym blaskiem. Dla mnie już w tej chwili jest to album rewelacyjny. Spokojnie mogę o nim powiedzieć, że to ulokowany w Bat-uniwersum tytuł, na jaki czekałem od lat. Nie wypadnie z głowy chwilę po przeczytaniu, ale będzie się chciało do niego wracać. Już mam ochotę na re-read, a przecież dopiero co odłożyłem go na półkę. Muszę jednak zaznaczyć, że jest to album, który najmocniej spodoba się fanom lubującym się w charakterystycznym klimacie moralnej degrengolady, występującym najczęściej w nurcie czarnego kryminału. Jeśli jesteście takimi czytelnikami, będziecie zachwyceni. Ja jestem.

Tytuł: Gotham. Rok pierwszy
Scenariusz: Tom King
Rysunki: Phil Hester
Kolory: Jordie Bellaire
Tłumaczenie: Paulina Walenia
Tytuł oryginału: Gotham City: Year One
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: DC Comics
Data wydania: 2024
Liczba stron: 208
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Wydanie: I
Format: 170 x 260
ISBN: 978-83-281-6559-5

(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal, na którym ukazała się 21. 10. 2024).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz