Linia wydawnicza DC Horror ostatnimi czasy nabrała wiatru w żagle – nie byłoby miesiąca, by nie ukazał się kolejny sygnowany tą nazwą komiks. I choć nowych albumów jest sporo, to najistotniejsza jest, rzecz jasna, nie ilość, ale jakość. A z tą bywa różnie. Na razie można powiedzieć, że uczestniczymy w swego rodzaju czytelniczej loterii, bo obok komiksów naprawdę udanych w ramach inicjatywy zdarzały się także takie zauważalnie słabsze. Każdorazowo do lektury trzeba jednak podejść z czystą głową, nie nastawiając się ani na dzieło, ani na flopa.
Edgar Wiggins to były kleryk, który w niesławie opuścił seminarium duchowne po tym, jak błędnie zinterpretował pewne wydarzenie. Obecnie pracuje na stacji benzynowej, ale nie porzucił marzeń o ratowaniu ludzkich dusz. Gdy pewnego dnia natrafia na urządzenie służące do wypędzania z ludzi demonów, wydaje się, że w końcu wszedł na odpowiednią ścieżkę. Kiedy jednak uruchamia sprzęt, okazuje się, że wcale nie wypędził żadnego złego ducha, ale sprowadził do naszego świata istotę z innego wymiaru, która nie ma wiele wspólnego ze zbawianiem dusz bożej trzódki.
Daleko mi do głoszenia poglądów zakazujących wyśmiewania się z religii katolickiej, nie sposób jednak nie odnieść wrażenia, że to właśnie ona jest najczęściej brana na celownik przez twórców popkultury. Jasne, można to łatwo wytłumaczyć tym, że „świat zachodni” katolicyzmem stoi i zawsze stał, więc to o nim wypowiadają się krytycznie różni twórcy, ale kontrowersyjnych tytułów z religią w tle jest na pęczki, a kolejny nie wydaje się po prostu specjalnie potrzebny. Co więcej, album jawi się wręcz jako poszukiwanie taniego rozgłosu. Wrażenie pogłębia się wraz z każdą kolejną stroną „Hydraulika dusz”, bo jest to komiks, który zasadza się przede wszystkim na kontrowersjach i wulgaryzmach (zwizualizujcie sobie na przykład posąg Maryi płaczącej ekskrementami – tak, znajdziemy tu kadry takiej „klasy”). Ale czy jest to dobry pomysł na angażującą fabułę? No niestety nie za bardzo.
Problemem „Hydraulika dusz” są też antypatyczni bohaterowie. Cecha ta dotyczy zarówno protagonisty, jak i postaci pobocznych. Ten pierwszy jest jeszcze w jakiś sposób możliwy do przełknięcia, bo to po prostu naiwny idealista. Cechujące go bezwolność i głupota nie pozwalają jednak za bardzo kibicować jego poczynaniom, bo z każdą kolejną stroną coraz bardziej irytują. Ci, którzy stoją na dalszym planie nie sprawiają lepszego wrażenia – są albo przerysowani, albo odpychający, albo obleśni i wulgarni. W sytuacji kiedy cały komiks zaludniają takie figury, lektura szybko męczy, bo jedyna różnorodność jest tu widoczna tylko w różnym stopniu degeneracji kolejnych postaci.
Jak na komiks wydany w ramach „DC Horror” bardzo mało tu jakiejkolwiek grozy. Ba, nie uświadczymy jej praktycznie w ogóle. Zamiast tego dostajemy lekki posmak science fiction (jakże popularne ostatnimi czasy światy równoległe), co jest w zasadzie całkiem interesujące, zwłaszcza że zostało wykorzystane w całkiem kreatywny sposób (połączenie religii z motywem kosmicznej inwazji – nie przypominam sobie w zasadzie niczego podobnego). Nie można także narzekać na tempo opowieści i na spójność całej historii – twórcy są konsekwentni i nie uciekają od bluźnierczo-obleśnego wydźwięku ani na chwilę, dzięki czemu fani tego rodzaju klimatów z pewnością będą zadowoleni.
Rysunki bardzo dobrze oddają to, o chodzi scenarzystom. Innymi słowy – są bardzo dobrą warsztatowo wizualizacją bezeceństw i okropieństw zaprezentowanych w tym albumie. Ilustracje są w wielu miejscach odpychające i brzydkie, ale dokładnie takie powinny być, zważywszy na charakter tego komiksu. Ilustratorzy wywiązali się zatem ze swego zadania perfekcyjnie – w tym aspekcie absolutnie nie można się do „Hydraulika dusz” przyczepić, bo to, czy grafiki trafią w indywidualne gusta czytelników, to zupełnie odrębna kwestia.
Wulgaryzmy, flaki, bluźnierstwo – wszystko to naprawdę w niczym mi nie przeszkadza, ale w „Hydrauliku dusz” owe elementy zwyczajnie nie za bardzo składają się w angażującą całość. Niespecjalnie rozumiem po co, a raczej dla kogo ten komiks powstał. Jedni będą obrażeni, inni zniesmaczeni, ale większość najpewniej odejdzie znudzona, bo akcja, jaką komiks oferuje, przykrywa fabularną wydmuszkę, która ani nie jest specjalnie angażująca, ani nie niesie w zasadzie żadnego przesłania. Pewnie znajdą się tacy czytelnicy, którym ten album wejdzie lepiej, ja jednak jestem rozczarowany. Bo nawet bluźnić można w lepszym stylu.
Tytuł: Hydraulik dusz
Seria: DC Horror
Scenariusz: Marcus Parks, Henry Zebrowski
Rysunki: John McCrea, PJ Holden
Kolory: Mike Spicer
Tłumaczenie: Zofia Sawicka
Tytuł oryginału: Soul Plumber
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: DC Comics
Data wydania: sierpień 2024
Liczba stron: 152
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 170 x 260
Wydanie: I
ISBN: 978-83-281-6287-7
(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal, na którym ukazała się 04. 10. 2024).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz