piątek, 31 maja 2019

Łukasz Orbitowski "Kult" - Recenzja

Łukasz Orbitowski to zadeklarowany metaluch, dlatego przyznaję, trochę zdziwiło mnie gdy dowiedziałem się jaka będzie tematyka jego najnowszej powieści. Obok zdziwienia pojawiło się jednak także zaciekawienie – jak taki bezbożnik (jak sam o sobie mówi) zaprezentuje się w opisie objawień, jakie miały rzekomo miejsce w Oławie? Czy będzie to powieść obrazoburcza, idąca tropem łatwej kontrowersji i, jakże modnego w dzisiejszych czasach, wyśmiewania katolików i ich wiary? Już po kilkudziesięciu stronach „Kultu” okazało się, że krakowski pisarz ma na szczęście inny pomysł, a książka, która wyszła spod jego klawiatury jest napisana ze sporą wrażliwością. 

Oława to miasto szare i nijakie. Nigdy nic się w nim nie dzieje a ludzie żyją z dnia na dzień, dbając głównie o swoje własne sprawy i nie wtykając nosa w życie innych. Na tym zadupiu rzeczywistości pewnego dnia zdarza się jednak cud. A przynajmniej przez część społeczeństwa zostaje jako taki zinterpretowany. Na oławskich działkach niejaki Henryk doznaje maryjnych objawień. Dobra Pani każe mężczyźnie uzdrawiać w jej imieniu chorych oraz wybudować wielkie sanktuarium, które miałoby się stać miejscem świętym dla pielgrzymów. Mężczyzna przystępuje do pracy, ta jednak jest nie na rękę miejscowym decydentom oraz władzom polskiego Kościoła. Oławski prorok zyskuje sobie jednak przychylność szarych ludzi, a do miasta zaczynają ściągać tysiące pielgrzymów z całej Polski. 

Fot. Zuza Krajewska
(materiały prasowe)
Przy opisywaniu postaci typu „prostaczka bożego” niezwykle łatwo jest wejść w protekcjonalne tony. Niejeden autor uznałby już na wstępie, że stoi na wyższym poziomie intelektualnym niż ten, w gruncie rzeczy niewykształcony człowiek i zaczął opisywać go z pozycji przewagi intelektualnej. Orbitowski unika tej pułapki, a obraz „proroka”, do którego podobno przemawiała Dobra Pani, maluje z uczuciem i miłością. Zawsze mówiłem o Jakubie Małeckim, innym pisarzu młodego pokolenia, że ten wspaniale pisze o człowieku. Kolejnym autorem, który spisuje się w tej materii doskonale i potrafi uderzyć w odpowiednie struny duszy jest właśnie Łukasz Orbitowski. Ta cecha jego pisarstwa była widoczna już niejednokrotnie w jego poprzednich książkach, a w najnowszej widać ją szczególnie dobrze. Dzięki temu „Kult” jest pełen autentycznego ciepła.

„Kult” jest także powieścią, której główną cechą jest wszechobecny sentymentalizm. Narrator, brat oławskiego uzdrowiciela, snuje opowieść, w której główną rolę gra on sam, Henryk, ich rodzina i znajomi oraz samo miasto. Autor, obok cudownie zaprezentowanej warstwy obyczajowej, świetnie opisuje zmieniającą się rzeczywistość peerelowskiej i solidarnościowej Polski. Zmiany ogólnego nastroju, przewartościowanie życiowych perspektyw, nadzieja – tym wszystkim nowa powieść Orbitowskiego jest przesiąknięta, choć cechy te występują nie zawsze na pierwszym planie przedstawianych wydarzeń, doskonale jednak budują ogólny nastrój powieści. 

Konstrukcja powieści jest ciekawa, ale dla niektórych może stanowić pewien problem, zwłaszcza na początku lektury. Orbitowski przedstawia bowiem wydarzenia z perspektywy brata Henia, Zbigniewa, który snuje swoją opowieść w formie kolejnych taśm. Nie jestem w stanie powiedzieć na ile jest to zgodne z rzeczywistością i czy autor faktycznie w ten sposób zbierał materiały do tej książki, ale ostatecznie zabieg okazuje się być udany, choć taka a nie inna forma powoduje też w paru miejscach pewien bałagan – stylizacja na taśmę musi być bowiem wiarygodna, stąd dygresje opowiadającego i występujące czasami nagłe zmiany tematu. Mnie to nie przeszkadzało, ale podejrzewam, że znajdą się odbiorcy, którzy woleliby klasyczną formę. 

„Kult” to powieść, która zaskakuje. Nie tym, że jest bardzo dobra, to było praktycznie pewne jeszcze przed premierą – wszak Orbitowski od dłuższego czasu nie tylko nie zawodzi, ale prezentuje równą i najczęściej bardzo wysoką formę. Zaskakuje tym, że jest to książka tak bardzo ciepła i, mimo że czasami traktująca o rzeczach trudnych, napisana z sercem. Autor, tak samo jak zrobił to w „Innej duszy”, nie osądza, nie próbuje narzucić czytelnikowi swojej interpretacji zaprezentowanych wydarzeń, ale opisuje i jedynie podsuwa różne tropy mogące mieć wpływ na ostateczny osąd, od czasu do czasu delikatnie sugerując możliwą interpretację danych wydarzeń. Bardzo mi się takie podejście podoba, ponieważ potwierdza, że Łukasz Orbitowski podchodzi do swoich czytelników z dużym szacunkiem. A czy „Kult” jest jego najlepszą książką? Nie wiem, oceńcie sami. Na mnie zrobiła duże wrażenie. 

Tytuł: Kult
Autor: Łukasz Orbitowski
Wydawca: Świat Książki
Data wydania: maj 2019
Liczba stron: ok 470 (ebook)
ISBN: 978-83-813-9390-4



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz