To, co ostatnimi czasy wyprawia Egmont, jest naprawdę niesamowite. Nie dosyć, że dba, byśmy byli na bieżąco z przygodami największych superbohaterów tak DC Comics, jak i Marvela, to prowadzi też kilka innych, nader interesujących serii i cykli wydawniczych. To między innymi linia „DC Deluxe”, „Mistrzowie Komiksu” czy jedna z najnowszych inicjatyw – powrót najgłośniejszych tytułów z oferty Vertigo, imprintu DC Comics. Te ostatnie często pozostawały bardzo długo niewznawiane i ich ponowne zaprezentowanie w naszym kraju to naprawdę duże wydarzenie. Jednym z tych oczekiwanych wznowień jest „Saga o Potworze z Bagien” w interpretacji niezrównanego Alana Moore’a.
Alec Holland to naukowiec, który zginął w wybuchu we własnym laboratorium. Okoliczności wypadku pozostają wyjątkowo niejasne, wielce prawdopodobne jest, że incydent nie był przypadkowy, a za sprawą stoi ktoś, komu nie na rękę były badania Hollanda. Traf chce, że mężczyzna wpada do bagna, a jako że wcześniej badał pewną substancję, sytuacja rozwija się w nieco innym niż zazwyczaj kierunku. Z mokradeł powstaje bowiem… coś. Coś, co niekoniecznie jest już tym samym naukowcem, ale ma też spore problemy z samookreśleniem. Czy to świadoma roślina, czy jednak wciąż człowiek, ale w specyficzny sposób połączony z bagienną florą?
Pod względem fabularnym pierwszy tom nowego wydania „Sagi o Potworze z Bagien” jest bardzo atrakcyjny. Moore zaproponował czytelnikowi dosyć różnorodne opowieści, z których praktycznie każda ma w sobie coś ciekawego. W pierwszej fazie albumu w oczy rzuca się przede wszystkim „Lekcja anatomii” i kontynuujące ją rozdziały. Na ich kartach autor zagłębia się w fizyczny aspekt Potwora i próbuje wyjaśnić, z jakiego powodu wciąż znajduje się on w świecie żywych i co pcha go do działania. To nie tylko interesujące rozważania na temat chęci życia, ale też wprowadzenie na arenę wydarzeń niezwykle istotnej w tej części tomu postaci, Jasona Woodrue. Naukowiec, podobnie jak Holland połączony w tajemniczy sposób z roślinnością, ma zdecydowanie mniej pacyfistyczne zapatrywania. W swoich poczynaniach kieruje się osobliwie pojmowanym dobrem natury, które w jego interpretacji sprowadza się w znacznej mierze do próby drastycznego ograniczenia wpływu na nią czynnika ludzkiego.
Ekologia i różne sposoby jej postrzegania stanowią zresztą jeden z najważniejszych aspektów kolejnych zeszytów wchodzących w skład tego albumu. Alan Moore zadaje ważne pytania o kondycję otaczającej nas przyrody i wpływ, jaki na nią wywieramy. Co istotne, autorowi daleko przy tym do irytującej nachalności, charakterystycznej dla dzisiejszych, bardzo agresywnych ideologów. Brytyjczyk podsuwa tematy, sugeruje pewne interpretacje, ale nie narzuca ich na siłę, nie starając się tym samym przekonać do jedynego słusznego punktu widzenia. To daje czytelnikowi możliwość dojścia do własnych wniosków, które, jak podejrzewam, najczęściej pokrywać się będą z zapatrywaniami autora. Ekologia to zresztą ledwie początek, bo „Saga o Potworze z Bagien” to coś znacznie więcej aniżeli prosty manifest traktujący o ochronie przyrody. Nie chcę nikomu odbierać przyjemności z samodzielnego eksplorowania kolejnych płaszczyzn znaczeniowych, wspomnę tylko, że mamy tu jeszcze między innymi możliwość dowiedzieć się czegoś na temat akceptacji inności, zagubienia w świecie czy też poszukiwania osobistego szczęścia i miłości, mimo wielu potężnych przeciwności.
Co istotne, te wszystkie ważne tematy nie przykrywają całkowicie bardziej przyziemnych aspektów lektury. Ta jest bowiem satysfakcjonująca także w warstwie rozrywkowej. Kolejne rozdziały po prostu doskonale się czyta, a zaserwowane przez Moore’a rozwiązania zwyczajnie przekonują. W tej materii wyróżnia się zwłaszcza znajdująca się na początku drugiej części albumu trzyzeszytowa sekwencja o konfrontacji z niebezpiecznym nadnaturalnym stworem. Arcane, bo tak zwie się antagonista, jest wujem przyjaciółki Potwora z Bagien, Abby. Demon chce rzucić na nią klątwę, która wyrwie ją z tego świata i na zawsze pozbawi możliwości zbawienia. Ten segment to prawdziwy, mroczny horror, który momentami potrafi obrzydzić, a kiedy indziej zasiać realny niepokój. Rzadko kiedy twórcom opowieści grozy (czy to literackiej, czy filmowej) udaje się osiągnąć tak wyrazisty nastrój, jak w tej części „Sagi o Potworze z Bagien”.
Ilustracje w omawianym tomie lekko się zestarzały, w dzisiejszych czasach rysuje się już zupełnie inaczej i czytelnikom przyzwyczajonym do obecnych standardów prace Bissette’a, Totlebena i innych mogą wydać się archaiczne i dziwne. Twórcom daleko do realistycznej maniery, charakterystycznej chociażby dla innego dzieła Moore’a (a przynajmniej jego części), „Miraclemana”. Tutaj mamy większą umowność, co jednak pozwoliło na dobre i sugestywne zaprezentowanie samego Potwora, który w interpretacji artystów jest z jednej strony niepokojący i dziwny, z drugiej jednak zaskakująco ludzki i naturalny. Gdy zaś przyzwyczaimy się do prezentowanego tu stylu, jeszcze bardziej docenimy kunszt konstrukcyjny kolejnych kadrów.
Do końca 2018 roku Egmont ma wydać wszystkie trzy zbiorcze tomy runu Alana Moore’a w „Sadze o Potworze z Bagien”. To niewątpliwie jeden z najważniejszych tytułów tego roku na polskim rynku, a z uwagi na jego długą nieobecność na księgarskich półkach spodziewam się, że będzie się on cieszył dużą popularnością wśród fanów i poznają go także ci, którzy dotąd nie mieli z nim styczności. Być może „Saga” nie jest szczytowym osiągnięciem Moore’a (choć podejrzewam, że znajdą się i tacy czytelnicy, którzy się z tym stwierdzeniem nie zgodzą), na pewno jednak plasuje się w czołówce dokonań brytyjskiego pisarza. To nieszablonowa opowieść z niebanalnym przesłaniem, a tak ten, jak i kolejne tomy powinny być dla każdego fana komiksu lekturą obowiązkową.
Seria: Saga o Potworze z Bagien
Tom: 1
Scenariusz: Alan Moore
Rysunki: Stephen Bissette, John Totleben i inni
Kolory: Tatjana Wood
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Tytuł oryginału: Saga of the Swamp Thing Book One
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Vertigo
Data wydania: kwiecień 2018
Liczba stron: 432
Oprawa: twarda
Format: 170 x 260
ISBN: 978-83-281-3416-4
(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal i na nim była pierwotnie publikowana - KLIK)
No nie, kupiłeś mnie tą recenzją, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńO Moorze ciężko nie pisać w superlatywach. ;)
Usuń