Pierwszy tom Punisher Max uraczył czytelnika morzem przemocy oraz wylewającym się z co drugiego kadru nihilizmem i pesymistycznym, dołującym przesłaniem. Był to głęboki skok w krainę pełną deprawacji i okrucieństwa, jednak mimo tego świat przedstawiony w pewien sposób hipnotyzował, jasno zarazem określając, czego możemy spodziewać się po serii Gartha Ennisa w dalszych jej odsłonach. Teraz, gdy na księgarskich półkach wylądowała oczekiwana przez fanów kontynuacja, można te oczekiwania zweryfikować.
Frank Castle nie jest człowiekiem, który paliłby się do wykonywania zadań dla amerykańskiego rządu. Gdy jednak o przysługę prosi go Nick Fury, mściciel z Nowego Jorku postanawia działać. Misja, z którą zostaje wysłany do Rosji, wydaje się samobójcza. Wraz z wyznaczonym przez wojsko towarzyszem Punisher ma zakraść się do atomowego silosu, skąd trzeba wydostać małą dziewczynkę, nosicielkę śmiercionośnego wirusa. Druga z opowieści zamieszczonych w tym tomie traktuje już o kolejnej odsłonie walki Castle’a z gangsterami. Nicky Cavella wpada na pomysł, jak wywabić Punishera na światło dzienne – bezcześci szczątki jego rodziny i czeka na reakcję. Gdy ta następuje, w mieście rozpętuje się piekło.
Tym, co odróżnia postać Punishera od czeredy superbohaterów Marvela, jest fakt, że Castle nie ma żadnych supermocy. Co za tym idzie, jego perypetie posiadają o wiele większą dozę prawdopodobieństwa niż przygody zamaskowanych herosów, takich jak Spider-Man czy członkowie X-Men. Garth Ennis w każdej kolejnej scenie stara się ten realizm uwypuklić. Ponieważ operuje w oferującym tytuły dla dojrzałego odbiory imprincie MAX i nie jest związany polityczną poprawnością, pokazuje rzeczy, które mogą być ciężkostrawne dla przeciętnego fana bohaterów ze stajni Marvela. Twórca kontynuuje to, co rozpoczął w poprzednich zeszytach serii – dosłowna przemoc wylewa się z kolejnych kadrów, pojawiają się również kontrowersyjne tematy (na przykład kazirodztwo). Opisywany świat jest bardzo mocno zdegenerowany, co ukazano w niezwykle plastyczny i przekonujący sposób.
Obu zaprezentowanym na łamach tego tomu opowieściom nie brakuje dynamizmu. Istniało pewne ryzyko, że przy takim eksponowaniu scen przemocy, logika i atrakcyjność fabuły zejdą na dalszy plan, na szczęście stało się inaczej. Scenarzysta dobrze wie, jak utrzymać uwagę czytelnika, a linia fabularna obu składowych angażuje i każe z niecierpliwością przerzucać kolejne strony. Co istotne, Punisher Max, przy całym swoim kontrowersyjnym ładunku, nie jest komiksem bezmyślnym – Garth Ennis tu i ówdzie rzuca jakiś wątek czy scenę, które każą zastanowić się nad motywacją poszczególnych bohaterów, dojrzeć w nich więcej niż to, co widoczne jest na pierwszy rzut oka. Protagoniści stanowią zresztą kolejną mocną stronę albumu, chociaż kolejne postacie trudno uznać za sympatyczne. Nie zmienia to faktu, że motywacje bohaterów zostały nakreślona w wiarygodny sposób, a ich perypetie autentycznie ciekawią .
Strona wizualna albumu prezentuje się przynajmniej dobrze. Wszystko zależy oczywiście od preferencji odbiorcy, jednak raczej nie ma tu na co narzekać. Doug Braithwaite często operuje półcieniami, a jego rysunki mogą sprawiać wrażenie jakby nieco stłumionych. Taki zabieg pasuje jednak do historii, która w znacznej mierze rozgrywa się w zamkniętych pomieszczeniach. Drugą z zamieszczonych tu opowieści rysował Leandro Fernandez, którego wysiłki mieliśmy okazję podziwiać już w pierwszym tomie cyklu. Jego styl nie zmienił się drastycznie, wciąż jest nieco rysunkowo, a kolejne postacie mogą się czasami wydawać trochę uproszczone. Mimo to rysownik pozostawia po sobie dobre wrażenie, efekty jego pracy dobrze współgrają z pełnym przemocy scenariuszem. Ponownie też w pracach obu artystów dominują szerokie kadry, co bardzo dobrze podkreśla prostotę filozofii Punishera.
Kontynuacja serii Punisher Max sprawia bardzo dobre wrażenie. Garth Ennis udowadnia, że doskonale czuje się w zaproponowanej przez siebie konwencji, serwując czytelnikowi duszne i ponure historie, w których dominującą rolę odgrywa przemoc. Jej natężenie jest naprawdę duże i nie każdemu taki styl podejdzie, gdy już jednak się go zaakceptuje, można czerpać z lektury sporo przyjemności. Zapowiedziany na grudzień tego roku trzeci tom cyklu może przynieść prawdziwą komiksową ucztę.
Tytuł: Punisher Max
Seria: Max Comics
Tom: 2
Scenariusz: Garth Ennis
Rysunki: Doug Braithwaite, Leandro Fernandez
Kolory: Raul Trevino, Dan Brown
Tłumaczenie: Marek Starosta
Tytuł oryginału: Punisher Max vol. 2
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Marvel
Data wydania: sierpień 2017
Liczba stron: 288
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 170 x 260
Wydanie: I
ISBN: 978-83-281-1861-4
(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal i na nim była pierwotnie publikowana - KLIK)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz