sobota, 15 września 2012
Paweł Kornew "Czarne Południe" - Recenzja
„Czarne Południe” to już czwarty tom przygód niezłomnego Sopla. Ja osobiście lekturę tego cyklu zacząłem jednak od książki numer 3, więc dla mnie jest to dopiero pierwszy powrót do mroźnego Przygranicza. Wrażenia z lektury „Czarnych Snów” miałem całkiem pozytywne, dlatego bez obawy sięgnąłem po najnowszą na polskim rynku powieść Kornewa. A na nieco ponad 400 stronach dostałem dokładnie to, czego się spodziewałem, czyli całkiem miłą i bezpretensjonalną rozrywkę.
Fabuła „Czarnego Południa” nawiązuje do poprzednich perypetii Śliskiego. Nasz bohater kontynuuje poszukiwania pewnego potężnego artefaktu, występującego pod postacią noża, dzięki któremu możliwe stanie się stworzenie portalu do normalnego świata. Jednak zarówno znalezienie noża, jak i ewentualne utrzymanie go w posiadaniu, nie będą wcale łatwą sprawą. Artefakt bowiem, chcą mieć w swoich rękach praktycznie wszystkie siły liczące się w Forcie. Sopel, wraz z grupką kompanów, rozpoczyna niebezpieczne poszukiwania.
Mimo, że jak już wspomniałem, sam zaczynałem lekturę cyklu od tomu trzeciego, to jednak nie polecam osobom nie zaznajomionym z serią sięgania najpierw po najnowszą część. Mnogość imion, nawiązań do „Czarnych Snów” i obecność dosyć skomplikowanych relacji między bohaterami, może okazać się zbyt przytłaczająca jak dla nowego czytelnika. Lepiej spokojnie cofnąć się i zacząć lekturę od początku, tak jak normalny czytelnik powinien zrobić. Jednak dla tych, którzy znają już świat Przygranicza, kolejna w nim wizyta, powinna przynieść taką samą satysfakcję jak zawsze. Bowiem w sposobie prowadzenia fabuły i specyfice przygód głównego bohatera, zmienia się niewiele.
A co do fabuły, nie da się ukryć, że posiada ona pewne cechy rodem z gier fabularnych. Schemat, w którym bohater otrzymuje od kogoś ważnego niecierpiącą zwłoki misję, jest wciąż żywy. Ledniew bez ustanku ciągany jest po różnych miejscach, próbując wykonać powierzone mu zadanie. Pod tym względem można odczuć lekką wtórność, lecz jeśli spojrzymy na samo tempo i intensywność opowiadanej historii, schodzi to na dalszy plan. Przygody Sopla są bowiem niezwykle dynamiczne, na tyle nawet, że potrafi to przysłonić powtarzalność konstrukcji powieści.
Do tego stanu rzeczy walnie przyczynia się interesujący główny bohater. Istniało ryzyko, że kolejne wygrane potyczki Sopla, jak i sam opis bohatera, znudzą w końcu czytelnika, jednak autor uchronił się od tego, nieco modyfikując tę postać. Nie zmieniają się na szczęście cechy charakteru Śliskiego, jedynie jego powierzchowność, jednak to wystarcza, by w satysfakcjonujący sposób odświeżyć formułę. Mankamentem może być jedynie, tak jak ostatnio, traktowanie innych bohaterów zbytnio po macoszemu. A szkoda, gdyż postaci drugoplanowe zdecydowanie mają potencjał, by odgrywać większą rolę na kartach „Czarnego Południa”. Przydałoby się bardziej na nich skupić, być może uchylić nieco rąbka tajemnicy o ich przeszłości, wówczas byłaby mowa nie tylko o jednym interesującym protagoniście, ale o paru.
„Czarne Południe” ma swoje wady i zalety, jednak te pierwsze szczęśliwie nie przesłaniają drugich. A bilans wychodzi korzystnie dla czytelnika, który bez wątpienia spędzi podczas lektury kilka całkiem przyjemnych godzin. Przynajmniej ten czytelnik, który nie spodziewa się po Kornewie odkrywania nowych, fantastycznych lądów, a jedynie sprawnego operowania w parę razy już sprawdzonej formule.
6/10
Autor: Paweł Kornew
Tytuł: Czarne Południe
Tłumaczenie: Rafał Dębski
Wydawca: Fabryka Słów
Data wydania: czerwiec 2012
Liczba stron: 447
ISBN: 978-83-7574-716-4
(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem http://szortal.com/, na nim też była pierwotnie publikowana - http://szortal.com/node/1910 )
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz